Anna Augustyniak i Iwona Trofimenko to lublinianki, które już po raz trzeci organizują akcję pomocy dla osób potrzebujących pod nazwą: Zrób szalik, czapkę bądź rękawiczki. Ciepłe elementy garderoby co roku wręczają kilkuset osobom bezdomnym i samotnym podczas Wigilii Miłosierdzia organizowanej 24 grudnia. – Chcemy, by ich życie nabrało koloru – podkreślają.

Jan Paweł II kiedyś powiedział, że bogatym nie jest ten, który posiada, lecz który daje. Ile w tym prawdy?

AA: Jest w tym bardzo dużo prawdy, bo nie sztuką jest się dzielić wtedy, kiedy się ma dużo. Sztuką jest dzielić się wtedy, kiedy odczuwa się brak niektórych rzeczy. Już od trzech lat w naszej akcji spotykamy takie osoby, które nie mają wielkiego budżetu, ale chcą się w nią włączyć w różny sposób. Jeżeli potrafią robić na drutach, to zrobią jeden komplet albo dwa. Inni, którzy nie posiadają tej sztuki, to kupują dwa lub trzy motki włóczki. W zeszłym roku i dwa lata temu włączyły się również firmy, którym bardzo dziękujemy. Najbardziej wzruszające są te momenty, kiedy przychodzi do nas osoba niezbyt zasobna finansowo, a dzieli się z drugim człowiekiem włóczką albo ciepłym szalikiem zrobionym przez siebie. Akcja ma na celu nie tylko danie człowiekowi dobra materialnego w postaci czapki, szalika czy rękawiczek, ale danie czegoś co jest w dzisiejszych czasach najcenniejsze, czyli swojego czasu. Ideą tej akcji jest to, że te elementy zimowej garderoby są robione na drutach, bądź na szydełku, a to pochłania wiele czasu.

IT: Są to rzeczy zrobione własnoręcznie. Przez nas, przez nasze koleżanki, jak i osoby, które nas wspierają. I ten czas dany drugiemu człowiekowi jest najcenniejszy. Jan Paweł II wiedział co mówi, bo podzielenie się milionem jest proste, ale podzielenie się jedną złotówką jest już dużo, dużo trudniejsze, ale jednocześnie przynosi więcej radości. Podczas naszej akcji właśnie tą symboliczną złotówką, w postaci czapki, szalika czy rękawiczek się dzielimy. Ostatnio miałam taką sytuację, że przyjechała moja koleżanka, której się trochę nie poukładało w życiu, ale dziewczyna daje rade i jej córka wybrała wełnę i mówi: to niech ciocia robi. No i ciocia siedzi i robi (śmiech). Myślę, że to jest właśnie najfajniejsze.

AA: Fajne jest też to, że gdy dorośli widzą na Facebooku ogłoszenie albo znają już tę akcję, bo odbywa się po raz kolejny, włączają się do niej i okazuje się, że córka albo syn wybierają włóczkę i podpowiadają, co warto byłoby zrobić dla tej drugiej osoby. Cieszy nas to szczególnie, bo dzieciaki wybierają nie granaty, czerń i brązy, a żywe, ostre kolory tych włóczek, bo chcą, by tym potrzebującym osobom było nie tylko ciepło, ale żeby ich życie nabrało koloru.

Akcja „Zrób szalik, czapkę i rękawiczki” odbędzie się już po raz trzeci. Jak zrodził się pomysł całej inicjatywy?

IT: Trzy lata temu wynalazłam w Kielcach takie dziewczyny, które to robiły. Zadzwoniłam do Ani i mówię: Może zróbmy coś na gruncie lokalnym? No i tak wyszło. Stworzyłyśmy wydarzenie na Facebooku i nawet nie przypuszczałyśmy, że już przy pierwszej edycji tyle nam się uda zrobić. W pierwszą akcję, co nas bardzo zdziwiło, zaangażowało się bardzo wielu mężczyzn, kupowali wełnę. Natomiast druga akcja to już przerosła nas wszystkich. Zobaczymy czy w tym roku uda nam się pobić rekord.

AA: Zadzwoniła do mnie wieczorem Iwona z takim bojowym nastawieniem i mówi: “Słuchaj Augustyniak, Ty umiesz robić na drutach, ja też umiem robić na drutach, może wykorzystamy w jakiś sposób te nasze zdolności? Usłyszałam, że gdzieś w Kielcach robią to dla bezdomnych i potrzebujących, może zróbmy to w Lublinie?” No i wciągnęłyśmy w to jeszcze inne osoby, które w jesienne wieczory nie wiedzą, co ze sobą robić, a nie chcą oglądać brazylijskich seriali, a mogą dać coś drugiemu człowiekowi. Akcja rozrasta się, bo w zeszłym roku okazało się, że obdarowaliśmy potrzebujących nie tylko czapką czy szalikiem, ale całymi kompletami. Była to czapka i szalik, bądź czapka i rękawiczki. Zdarzyło się chyba nawet z 10 par skarpet robionych na drutach. W zeszłym roku udało się obdarować wszystkich potrzebujących, a te elementy, które zostały to przekazałyśmy do lubelskiego Caritasu.

Początkowo akcja miała charakter lokalny, obecnie dołączają do niej osoby z różnych regionów Polski.

IT: Już w zeszłym roku akcja nie była tylko lubelska. Przychodziły do nas paczki z Białegostoku, z Poznania, z Zielonej Góry już z wydzierganymi rzeczami, ale też z wełną. Ludzie mają naprawdę dobre serca i są otwarci na takie akcje, a to tak niewiele potrzeba. Jeden motek dobrej jakości włóczki kosztuje w granicach 15 zł, więc nie jest to znowu aż tak strasznie dużo, a na jedną czapkę czy szalik potrzeba 3 takie motki. Za niewielką kwotę możemy sprawić radość naprawdę wielu osobom.

AA: Ideą akcji jest to, że ci którzy dziergają to poświęcają swój czas, a ci którzy tego nie potrafią kupują włóczkę. Jedna osoba może przynieść nawet jeden motek i to będzie już piękny gest. Takie osoby to są właśnie cisi bohaterowie tej akcji, o których też należy powiedzieć. Akcja robi się już nam akcją międzynarodową, bo po pierwszym poście jaki umieściłyśmy odezwała się do mnie Włoszka, która powiedziała, że ona razem ze swoimi koleżankami wydziergały już dla naszej akcji 100 sztuk czapek i szalików. Poprosiła mnie o adres, na który może przesłać i zadeklarowała, że w najbliższym czasie dośle do Polski paczkę.

IT: W tym roku wszystkim pandemia namieszała w życiu. Prowadziłyśmy rozmowy z zaprzyjaźnioną pasmanterią i miałyśmy plan taki, że od stycznia 2020 miałyśmy prowadzić warsztaty nauki robienia na drutach i miały się one zacząć po feriach zimowych. Jak wiadomo po feriach na Lubelszczyźnie wybuchła epidemia i niestety one nie wypaliły. Ale staramy się zaangażować w naszą akcję jak najwięcej osób.

Podczas pierwszej edycji, obdarowanych zostało już bardzo wiele osób, rok temu więcej niż panie zakładały. Jaki cel jest na ten rok?

IT: W zeszłym roku miałyśmy cel 500 sztuk. W tym roku chcemy go pobić i mamy nadzieję, że to nam się uda. 500 sztuk kompletów to tysiąc sztuk pojedynczych! To ogrom pracy, a potem jeszcze to trzeba podzielić na komplety, bo niektórzy robią same szaliki, a niektórzy tylko czapki. Zawiązujemy to potem wstążeczką i jest to w formie prezentu. Tak to wygląda i tak też my to traktujemy.

AA: Ze względu na pandemię nie wiemy jeszcze jaką końcową formę przybierze ta akcja i w jakich okolicznościach będziemy mogły obdarzyć potrzebujących. Akcja jednak w tym roku potrwa do 6 grudnia, czyli do Mikołaja. Do 5 grudnia czekamy na czapki i szaliki. Bliżej końca akcji ustalimy formę przekazania darów.

Ile elementów ciepłej, zimowej garderoby już udało się zgromadzić?

IT: Ciężko powiedzieć. Część przyniosłam już dzisiaj do magazynu, ale wiem, że idą już kolejne paczki.

AA: Ostatnio przywiozłam paczkę z Sobieskiej Woli od pani Henryki, która jest po 80-tce i bardzo chce dzielić się z innymi ludźmi ciepłem. Zrobiła kilkanaście szalików. W ostatni weekend sama wydziergałam cztery szaliki. Mamy również informację od naszych zaprzyjaźnionych dziergaczek, że są w trakcie robienia, ale nie chcą nam powiedzieć ile już wykonały tłumacząc to niespodzianką, czyli domyślam się, że jest ich już dużo (śmiech)! Mamy również zaprzyjaźnioną emerytowaną panią nauczycielkę, która dzierga przez cały rok. Wnioskujemy, że tych gotowych czapek i szalików już jest sporo.

Szaliki, czapki i rękawiczki są darowane nie tylko bezdomnym, ale też biednym i potrzebującym, którzy co roku spotykają się na Wigilii Miłosierdzia.

IT: Akcja przez dwa lata była pod hasłem „Zrób szalik, czapkę i rękawiczki dla bezdomnego”. W tym roku zmieniłyśmy nazwę wydarzenia na zrobimy czapki i szaliki dla potrzebujących, bo zeszłoroczna Wigilia pokazała nam, że te osoby, które są potrzebujące to nie koniecznie są osoby bezdomne. To są po prostu osoby, które w życiu mają pod górkę.

Na Wigilię przychodzą całe rodziny z dziećmi. Jak reagują, gdy widzą, że dostały prezent?

IT: Widać w tych osobach ogromną radość. W zeszłym roku było mnóstwo dzieci! Po akcji, przyjechałam do domu i siedziałam i wyłam, bo jak się widzi te dzieci to jest po prostu strasznie wzruszające. Te dzieci się strasznie cieszą z tej czapki, rękawiczek. Zawsze się cieszę, jak mogę komuś sprawić radość.

AA: Dla nas takie chwile są motorem do działania i stąd zaczęliśmy tę akcję w ostatni dzień wakacji nie czekając do jesieni. Pomaganie jest piękne.

Jak możemy dołączyć do akcji?

IT: Można się kontaktować ze mną przez Facebooka wysyłając wiadomość prywatną, ale też przynosić rzeczy do Lubelski Cech Optyków na ulicę Rynek 2.

AA: Dodatkowo jeżeli ktoś ma jakąś ilość włóczki, wełny czy gotowych czapek, szalików i się z nami skontaktuje to dysponuję samochodem i mogę w każdej chwili podjechać, zabrać i zwiększyć tę naszą kolekcję dobra. Najważniejsze jest to, żeby dzielić się z drugim człowiekiem i znaleźć czas, by coś dla niego zrobić.

Fot. Dominika Polonis

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments