Barbara Gryka jest studentką Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, wydziału sztuki mediów. Pochodzi z Końskowoli. Interesuje się działaniami performatywnymi, wideo oraz fotografią. Barbara realizuje projekt „Architektura od środka”, w którym postanowiła odwiedzić mieszkańców osiedla Słowackiego w ich własnych mieszkaniach. Osiedle to zostało zaprojektowane przez Zofię i Oskara Hansenów.

Jak to się zaczęło

– Projekt „Architektura od środka” rozpoczęłam we wrześniu 2018 roku. Byłam zafascynowana tym, jak wygląda architektura osiedla Słowackiego. Postacie Zofii i Oskara Hansenów, ich twórczość, czyli Teoria Formy Otwartej, skłoniły mnie do tego projektu artystycznego. Śladem fotograf Zofii Rydet, która jest moją inspiracją, postanowiłam zobaczyć jak ta utopia przekłada się na rzeczywistość. Jak wygląda ta architektura wewnątrz, nie tylko jako budynek – opowiada Barbara Gryka.

Realizacja projektu

Nie roznosiłam ulotek, nie ogłaszałam się wcześniej. Swoją pracę, zaczynam od pukania do drzwi. Oprócz tego pytam osoby, które mijałam na osiedlu czy mogę ich odwiedzić i opowiadam o projekcie. Często było tak, że jak zapukałam do jednej osoby, to później ta polecała mnie swoim sąsiadom czy znajomym. Przez „pocztę pantoflową” mogłam realizować projekt znacznie szybciej – opowiada artystka.

Pracę zaczyna od odwiedzin i opowieści o projekcie. – Przybliżam mieszkańcom osiedla wizerunek państwa Hansenów, wspólnie rozmawiamy o osiedlu. Interesuje mnie to jaka jest codzienność osób, z którymi udaje mi się spotkać. To jakie mają poglądy na temat sztuki, polityki, bardzo interesuje mnie aspekt społeczny tego projektu – mówi Barbara.

A co jeśli ktoś odmówi? – Nie naciskam. Rozumiem, że nie każdy chce wpuścić obcą osobę do domu. Nigdy nie czułam się niebezpiecznie, nie miałam nieprzyjemnych sytuacji. Większość osób wpuszcza mnie do domu, a wydawało mi się, że będzie odwrotnie – uśmiecha się kobieta.

Poznaj swoich sąsiadów

Basia odwiedziła do tej pory około 100 mieszkań. Projekt „Meet the neighbour”, w którym bierze udział, zrzesza artystów, którzy działają w tkance miejskiej. Finalna realizacja projektu odbędzie się w lipcu.

W marcu odbędzie się otwarcie wystawy, która bazuje na moich doświadczeniach, związanych z osiedlem Słowackiego i z moim projektem – mówi artystka.

Odsłona projektu odbędzie się też w Lublinie. Basia jest jedyną osobą w naszym mieście, która realizuje taki projekt.

Ten projekt pozwolił mi zauważyć to, jak inaczej docierać artystycznie do osób, które mogą być mało zainteresowane i nie wiedzą do końca, na czym polega sztuka – mówi Barbara.

Domowe fotografie

Pokazanie swojego mieszkania obcej osobie nieraz wymaga „odwagi społecznej”. W końcu zapraszamy kogoś w nasze cztery ściany. Nie zawsze też mieszkanie wygląda tak jak właściciel by chciał.

Pierwsze zdjęcie wykonuje właściciel mieszkania. Proszę go o wykonanie zdjęcia części mieszkania, które jest dla niego ważne, ciekawe, albo które chce po prostu pokazać. Na początku zwracam uwagę na kolorystykę mieszkań, na ich zapach. Pamiętam to i uwzględniam później w notatkach, zapisuję swoje wspomnienia – opowiada Gryka.

Jak podkreśla, niektóre mieszkania, szczególnie te mocno niezmienione, zamieszkałe przez osoby starsze są naprawdę oryginalne.

Półki uginające się od nadmiaru książek, mocny, ale ze smakiem styl PRL w mieszkaniu, gdzie czuć jakby czas się zatrzymał. Pamiętam jedno mieszkanie bardzo freakowe, całe obite drewnem, łącznie z salonem. Zrobiło to na mnie ogromnie wrażenie – relacjonuje Barbara. – Ostatnio byłam w mieszkaniu, w którym pani wybrała bardzo mały fragment mieszania do sfotografowania. Uznała że jej mieszkanie, jest na tyle oryginalne, że nie chciałaby żeby ktoś od niej „ściągnął” tę wizję – wspomina artystka.

Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
oceniany
najnowszy najstarszy
Inline Feedbacks
View all comments
cajka
cajka
5 lat temu

miałam kiedyś jedyną i niepowtarzalną okazję odwiedzić dokładnie WSZYSTKIE mieszkania pod adresem Balladyny 2, czyli chyba w najdłuższym bloku Lublina 😉 to było przy okazji odczytu tzw. pomierników ciepła, ludzie byli na tyle życzliwi, że oprowadzali po wszystkich pomieszczeniach w mieszkaniu, nawet do łazienki – mimo, że tam nie było kaloryferów… niezapomniana przygoda życia, bo ile się wtedy pogadało, zwłaszcza z tymi starszymi osobami… ile się zobaczyło… ech…