Obostrzenia przynoszą efekty – mówi prof. dr hab. n. med. Małgorzata Polz-Dacewicz z Zakładu Wirusologii Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. Rozmawiamy również o przedświątecznych zakupach w reżimie sanitarnym oraz szczepionce na COVID-19.

Ostatnio odnotowujemy dużo niższy przyrost zakażeń. W jakim miejscu pandemii jesteśmy?

– Sytuacja epidemiologiczna jest dynamiczna. W przeciągu kilku dni niższego przyrostu bardzo trudno jest wyrokować, jak będzie. W zeszłym tygodniu było 27, 26 tysięcy zakażeń, a później ta liczba nowych przypadków zakażeń spadła. Myślę, że to wszystko będzie się zmieniało, ale to niestety zależy od nas samych. Jeżeli będziemy przestrzegali reżim sanitarny, czyli będziemy unikać kontaktów, dystansować się i dezynfekować oraz prawidłowo, to chciałabym podkreślić, nosić maseczki to zmniejszymy ryzyko zakażenia się dla nas, ale też nie narazimy innych osób. Nic więcej w tej chwili nie możemy zrobić. Osoby, które wykazują jakieś objawy muszą się zgłosić do lekarza rodzinnego i dalej już on ustala postępowanie. Dzisiaj w większości to już lekarze POZ kierują pacjentów na wykonanie testu i od ilości ich zleceń zależy liczba wykonanych badań.

Czy te statystyki, które ostatnio obserwujemy są wiarygodne? Spadła liczba zakażeń, ale i prawie o połowę niższa jest liczba wykonywanych testów.

– Prowadzę laboratorium uniwersyteckie. Wykonamy tyle badań, ile przyjdzie do nas zleceń. Nie wykonamy więcej niż mamy próbek, więc to tak wygląda. Myślę, że tu jednak może być jeszcze inna przyczyna, bo też się o tym mówi, czyli pacjenci boją się zgłaszać do lekarza jeśli są zakażeni. Boją się, że wyśle się ich na badanie i będą podlegać kwarantannie. To może być jeszcze taka ukryta przyczyna tej zmniejszonej liczby wykonywanych badań. Pacjenci się po prostu nie zgłaszają.

Niepokojące są również te statystyki dotyczące liczby przypadków śmiertelnych.

– Tak. Umiera dużo więcej osób, przy czym trzeba mieć na uwadze, że to nie jest tak, że ktoś dzisiaj zachorował, a na drugi dzień umiera. To są zgony po kilku tygodniach hospitalizacji. Są to też osoby, które zmarły dziś, a zachorowały w październiku, czy na początku listopada. Ta liczba zgonów teraz się po prostu skumulowała. Nie sądzę, żeby krążący wirus był teraz bardziej śmiertelny.

Wprowadzone kilka tygodni obostrzenia przynoszą efekty?

– Jeżeli patrzeć na liczbę zakażeń, która w znacznym stopniu spadła, to myślę, że przyniosły efekty. Teraz gdy zostały otwarte galerie zobaczymy, jak ludzie się w nich będą zachowywać. To będzie też pewien wyznacznik na przyszłość.

Sklepy meblowe i centra handlowe mają działać w najwyższym rygorze sanitarnym. Będzie również dodatkowa niedziela handlowa. Czy robienie przedświątecznych zakupów będzie bezpieczne?

– Myślę, że tak, tylko trzeba do wszystkiego podchodzić z umiarem. Nie rzucajmy się teraz na galerie, jeżeli nie mamy jakiejś potrzeby, aby coś kupić. Tak samo sklepy meblowe, przecież nie kupujemy mebli codziennie. Tak samo sprzęty AGD, czy te ze sprzętem elektronicznym. To nie są artykuły pierwszej potrzeby, po które trzeba codziennie chodzić. Tak samo galerie. Ani buty, ani ubrania nie są tak ważne, że wymagają stałego pobytu w tych sklepach. Jeżeli będziemy z umiarem robić zakupy i przestrzegać reżimu sanitarnego, który w galeriach w jakiś sposób będzie kontrolowany, to myślę, że będzie w porządku.

Gdzie obecnie najczęściej zakażamy się wirusem?

– Myślę, że w miejscach pracy, bo zarażamy się tam, gdzie jest sporo osób. Nie na dworze, chyba, że byłby jakiś straszny tłok. Zarażamy się w miejscach zamkniętych, słabo wentylowanych i dlatego mówi się, że te wszystkie spotkania powinny odbywać się w gronie jak najmniejszej liczby osób. Tylko wtedy możemy się uchronić przed zakażeniem.

Premier poinformował również o obostrzeniach, jakie będą obowiązywały nas podczas świąt Bożego Narodzenia. Spotkania do 5 osób, przedłużona została nauka zdalna, ferie zimowe w jednym terminie. Pani zdaniem to przyniesie wymierny efekt?

– No nikt nie jest jasnowidzem (śmiech), więc czy to przyniesie efekty będziemy mogli dopiero powiedzieć, jak ten okres minie. Wtedy dopiero ocenimy, czy to było skuteczne.

Zgodnie z zapowiedziami rządu do Polski ma trafić około 30 milionów szczepionek na koronawirusa. Czy one będą bezpieczne i powinniśmy się zaszczepić?

– Na to pytanie jest trudno odpowiedzieć, bo to jest wszystko w fazie planów i szczepionki nie zostały jeszcze zarejestrowane. Poczekajmy, aż będą ostateczne wyniki badań i wtedy będziemy mogli powiedzieć na ile są bezpieczne.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments