Muzeum Wsi Lubelskiej jest miejscem wyjątkowym. To jeden z największych polskich skansenów, który systematycznie się rozbudowuje. Tu zobaczymy i poczujemy klimat dawnej wsi i małomiasteczkowego rynku, na którym zatańczymy i powspominamy dawne czasy podczas wielu wydarzeń kulturalnych.
Jak to się zaczęło
Historia Muzeum Wsi Lubelskiej sięga wczesnych lat 60. ubiegłego wieku, kiedy w ówczesnym Muzeum Okręgowym w Lublinie powstaje Oddział Budownictwa Ludowego. Pomysłodawcy chcą przybliżyć zwiedzającym odchodzącą w niepamięć architekturę regionu. Dochodzą jednak do wniosku, że najlepszą metodą będzie udostępnienie gościom prawdziwych obiektów mieszkalnych i gospodarczych, do których można wejść, zajrzeć do środka przez stare okiennice albo zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie pod najprawdziwszą strzechą. Jak wiemy dzisiaj, pomysł był strzałem w dziesiątkę.
Pierwszy był wiatrak
Pierwotnie pod zabudowę muzealną próbowano pozyskać tereny Kalinowszczyzny, jednak względy formalne skutecznie to uniemożliwiły. Cierpliwość pracowników muzeum została wynagrodzona w roku 1975, kiedy miasto przekazało pod zagospodarowanie skansenu bardzo duży teren dzielnicy Sławin. Nie zwlekano z pracami. Już w rok później w muzeum pojawia się pierwszy obiekt translokowany – wiatrak z położonego nieopodal Zygmuntowa.
Do dziś zbiory Muzeum Wsi Lubelskiej są uzupełniane o nowe elementy. W 2001 roku malowniczy dwór z Żyrzyna został zaadaptowany pod ekspozycję średniozamożnego ziemiaństwa, w 2013 roku zakończono prace nad sektorem miasteczka z lat 30. Przysiądziemy tu na ławeczce prowincjonalnej karczmy, obejrzymy salon fryzjerski i zestawy brzytw profesjonalnego golibrody, zakład cholewkarza czy kołodzieja, których dzisiaj zastąpiły maszyny. Sektor Nadbuże jest obecnie w budowie. Od kilkunastu lat regularnie na terenie muzeum odbywają się także różne wydarzenia związane z dawnymi pracami i zajęciami: letnie retro potańcówki, sianokosy, żniwowanie. A w zabudowaniach gospodarczych mieszkają konie, kozy, kury, kaczki i gęsi, które w ciągu dnia swobodnie spacerują po zagrodach.
Siedem sektorów
Muzeum Wsi Lubelskiej podzielono na 7 sektorów, z których każdy przedstawia zupełnie inne style i okresy historyczne. W sektorze Wyżyny Lubelskiej wznosi się dumnie wiatrak z Zygmuntowa, który w tym roku obchodzi setne urodziny swojego powstania. Okalają go wiejskie zagrody z kilku podlubelskich prowincji, kapliczka, studnia, a nawet buda dla psa.
Do sektora Roztocza prowadzi piękna brama wjazdowa do majątku Krychowskich, za którą znajdują się m.in. piwiarnia, kuźnia i greckokatolicki zespół sakralny z cerkwią z Tarnoszyna z 1759 roku. Na Powiślu możemy pospacerować przy kapliczce z Leszczyny czy pniu dębu z krzyżem z Dzbenina albo odpocząć na mostku nad rzeką Czechówką. Na terenie skansenowskiego Podlasia znajduje się stara remiza z Bedlna, a w części dworskiej oprócz dworu z Żyrzyna zlokalizowane są m.in. dwór z Huty Dzierążyńskiej, czworak, dwa spichlerze, brama łańcuchowa i kopiec widokowy.
Niektóre z obiektów można obejrzeć wyłącznie z zewnątrz, inne od lat otwierają na oścież swoje wrota. Wszystkie warte są uwagi zwiedzających, ale my wybraliśmy dla Was 10, których nie możecie przeoczyć podczas wycieczki po lubelskim skansenie.
1. Wiatrak z Zygmuntowa
W tym roku obchodzi setne urodziny, ale trzyma się doskonale. Został zbudowany w 1918 przez majstra z Czystej Dębiny – Ludwika Pastuszaka. Jego pierwszym właścicielem był Wincenty Warda, rolnik z Zygmuntowa, który odsprzedał go po ośmiu latach Stanisławowi Grudniowi z Zakrzewa. Wyrabiano w nim śrutę jęczmienną i owsianą, mąkę żytnią, a od roku 1939, po zainstalowaniu jagielnika, także kaszę jaglaną.
Wiatrak z Zygmuntowa to przykład stylu holenderskiego, który w tej części Polski był bardzo rzadko spotykany. Tym bardziej powinniśmy poświęcić mu dłuższą chwilę i zastanowić się, w jaki sposób ogromnych gabarytów obiekt udało się przetransportować na teren skansenu. Do środka można wejść także z przewodnikiem, który zdradzi nieco więcej z historii nie tylko samego wiatraka, ale też z dziejów młynarstwa.
2. Kuźnia z Urzędowa
Stoi nieopodal wiatraka z Zygmuntowa w sektorze Wyżyny Lubelskiej. Zbudował ją cieśla Stanisław Gozdalski w roku 1915, a jej długoletnim właścicielem był Jan Wyrostek, który nie tylko podkuwał w niej konie i naprawiał maszyny gospodarskie. Urzędowski kowal wykuwał też krzyże, które umieszczano przy grobach i na bramach cmentarzy, koguciki wesoło kręcące się na dachach i fantazyjne okucia.
Wewnątrz obiektu znajdują się przeróżne maszyny kowalskie: imadła, kotliny, cęgi, młoty, kleszcze i przede wszystkim kowadło – niezbędny element wyposażenia każdego warsztatu kowalskiego. Miłośników starych zawodów wizyta w kuźni z Urzędowa z pewnością zadowoli.
3. Zagroda z Żukowa
Podążając dalej Wyżyną Lubelską warto choć na chwilę wstąpić do Zagrody z Żukowa, w obręb której wchodzą chałupa, stodoła, obora i ogródek kwiatowo-warzywny. Zarówno styl, w jakim jest utrzymana, jak i jej układ doskonale odzwierciedlają dawne zabudowania chłopskie.
Chałupa drewniana powstała prawdopodobnie pod koniec XVIII wieku. Jej dach wykonano ze słomy, wnętrze podzielone jest na trzy pomieszczenia: izbę, komorę i dzielącą je sień z tradycyjną wędzarnią. Zwiedzający mogą zobaczyć w jej wnętrzu dawne palenisko oraz piec chlebowy, w którym wypiekano świeże bochenki, sprzęty i ręcznie malowane meble, a także ubrania – te na co dzień i odświętne. W oknach i pod sufitami zawieszono ręcznie wykonane ozdoby z bibuły – kolorowe kwiaty, wianuszki i girlandy, które niegdyś przygotowywały wiejskie kobiety przy wtórze głośnego śpiewu i muzyki, obrazy i podobizny świętych. Pod stołem znajdziemy stare gliniane naczynia, a w kącie dawno zapomniany kołowrotek. Tu naprawdę można poczuć się jak w domu.
Stojąca obok stodoła została wzniesiona nieco później, bo na przełomie XVIII i XIX wieku, podobnie jak przylegający do niej spichlerz. Obydwa obiekty zbudowano z drewna, natomiast obórka jest kopią obory Pawła Kury z Żukowa i jej budulcem był kamień wapienny.
4. Olejarnia z Bogucina
Nie jest najstarszym, ale na pewno jednym z najciekawszych budynków Muzeum Wsi Lubelskiej. Olejarnia wybudowana została w roku 1977 jako wierna kopia prawdziwego budynku z lat 20, ale ustawiony w niej sprzęt jest oryginalny. Wśród narzędzi wykorzystywanych w żmudnym procesie tłoczenia oleju znalazły się tu prasa, blaszany kociołek zawieszony nad paleniskiem oraz drewniany młynek do mielenia ziarna.
5. Piwiarnia z Siedliszcza
Zaaranżowana została w budynku z Bełżca, który za czasów swej świetności mieścił w sobie urząd gminy z aresztem. Sam obiekt powstał prawdopodobnie w 1866 roku – taka data widnieje w zabytkowym nadprożu. W roku 1899 jedno z jego pomieszczeń pełniło funkcję szkolnej sali, aż do 1960. W przyszłości ekspozycję piwiarni zastąpią dwie sale lekcyjne rodem z lat 30. ubiegłego stulecia. Póki co jednak możemy tu oglądać fragmenty sali sprzedażowej piwiarni z roku 1938 wkomponowane we współczesny bufet restauracyjny. Niestety oryginalna lada zmurszała w stodole i została spalona, nim dotarła do muzeum. Zastąpił ją kontuar Mikołaja Rutkowskiego, innego sklepikarza z Siedliszcza. Podczas odbywających się na terenie skansenu wydarzeń kulturalnych, w prowincjonalnym bufecie można spróbować prawdziwego swojskiego jadła i napitku, którymi niegdyś raczyli się nasi przodkowie.
6. Greckokatolicki zespół sakralny z cerkwią z Tarnoszyna
Spacerując po roztoczańskiej części skansenu, warto zatrzymać się na dłużej przy pięknej cerkwi z Tarnoszyna, drewnianej konstrukcji, która na tereny muzealne trafiła w 1997 roku. W obręb kompleksu sakralnego wchodzą dzwonnica z Lubyczy-Kniazie, cmentarz przycerkiewny i kapliczka ze Słobody.
Tarnoszyńska świątynia jest jedyną w Polsce translokowaną cerkwią, której przywrócono funkcję kultową. Obecnie należy do Greckokatolickiej Parafii w Lublinie i odbywają się tu liturgie w tym obrządku. Może Wam też uda się trafić na jedno z nich? Na przestrzeni lat miejsce kultu było wielokrotnie rabowane i niszczone. Całe wyposażenie skradziono. A mimo to proste bryły przyciągają nie tylko wiernych, ale też całe tłumy amatorów sztuki sakralnej i ciekawskich turystów.
7. Dwór z Żyrzyna
To serce Muzeum Wsi Lubelskiej. Usytuowany w samym centrum skansenu obiekt nie ujdzie uwadze zwiedzającym. Dookoła niego rozciąga się kompleks parkowo-ogrodowy z reprezentacyjnym gazonem i aleją wysadzaną lipami. Nieopodal rośnie sad owocowy. Do zabudowań dworu przynależą czworak z Brusa Starego, spichlerz dworski z Turki, spichlerz z Piotrowic i dworek z Huty Dzierążyńskiej.
Dwór z Żyrzyna jest obiektem wyjątkowym. Zbudowany został w połowie XVIII wieku. W historii rodzimej architektury jest zupełnie unikalny. Wykonano go z drewna i otynkowano, a mansardowy dach pokryto gontem. Wnętrze kształtują w pełni wyposażone cztery apartamenty złożone z izb i alkierzy. Nie zabrakło tu pięknych starych zastaw, rzeźb, obrazów, polerowanych mebli i powłóczystych firan. Jeśli chcecie się przekonać, w jakich warunkach mieszkali ówcześni ziemianie z Lubelszczyzny, koniecznie odwiedźcie żyrzyński dwór i przespacerujcie się okalającymi go alejkami.
8. Czworak z Brusa Starego
To nic innego jak mieszkanie pracowników folwarcznych, w których od 2002 roku mieści się kuchnia dworska z lat 30. ubiegłego wieku, z ogromnym piecem kaflowym, masą talerzy i garnków pamiętających dobrze dawne czasy, sala biesiadna, taneczna i zaplecze gastronomiczne, wynajmowane także jako lokal usługowy na różnego rodzaju imprezy i wydarzenia zewnętrzne.
Czworaka zbudowano z drewna. Był on stancją najemnych pracowników wzniesioną w drugiej połowie XIX wieku. Niegdyś odpoczywali tu zatrudnieni w folwarku chłopi, których zadaniem była uprawa roli, opieka nad zwierzętami i utrzymywanie porządku na terenie całego gospodarstwa. Teraz czworak z Brusa Starego jest jednym z ostatnich zachowanych tego typu obiektów w naszym regionie.
9. Gabinet dentystyczny
Dla jednych miejsce kaźni, dla innych zwyczajny gabinet lekarski. Miewamy bardzo różne odczucia co do praktyki stomatologicznej. Dziś dostajemy znieczulenie na życzenie, ale czy tak bywało dawniej? Na terenie miasteczka II Rzeczpospolitej znajduje się gabinet dentystyczny z wcale nie tak odległej przeszłości. Centralnym jego punktem jest rzecz jasna fotel, na którym siedział niejeden obolały pacjent, obok stół pełen szczypiec, obcęgów, łyżek dentystycznych i innych niezbędnych narzędzi. Jeśli już teraz macie dreszcze, spróbujcie wejść do środka gabinetu, by przekonać się jak niegdyś leczono zęby.
10. Zakład fryzjerski Ryzura Jankiela Staruzera z Dubienki
Fryzjerstwo jest zawodem bardzo starym, bo sięga już czasów antycznych. Ale przede wszystkim jest nieodłącznym elementem życia każdego z nas. Dlatego zaciekawi Was zakład fryzjerski pod batutą nożyczek Jankiela Staruzera, który także mieści się na terenie prowincjonalnego miasteczka. Mylą się jednak ci, którzy uważają, że to rarytas wyłącznie dla pań. Mężczyźni także znajdą tu znajome sprzęty używane niegdyś w codziennej pielęgnacji zarostu. Jeszcze kilkanaście lat temu panowie byli stałymi bywalcami zakładów, w których dbano o ich bujne brody. Obejrzymy tu więc piękne brzytwy w kolorowych rękojeściach, nożyczki przeróżnych wielkości, fartuchy, grzebienie i inne sprzęty doświadczonych golibrodów i fryzjerów. Są też stare fotele i stołki, na których siedzieli klienci, a na ścianach duże lustra, by każdy mógł z dokładnością obejrzeć swoją odmienioną aparycję. O tym czy dawniej trzeba było umawiać się na konkretne terminy wizyt, jak golono brzytwą i nie uśmiercano przy tym delikwenta oraz od kiedy strzyżeniem włosów zajmują się kobiety dowiecie się po przekroczeniu progu muzealnego zakładu.