Są smaki, które od wieków rozpieszczają nasze podniebienia. Receptury, których nie da się podrobić. Prezentujemy 13 tradycyjnych produktów regionalnych Lubelszczyzny, których warto spróbować.
Na ministerialnej Liście Produktów Regionalnych odnajdziemy ponad 80 wyrobów z województwa lubelskiego. Są wśród nich pierogi o przeróżnych nadzieniach, słodkie ciasta i ciasteczka, aromatyczne nalewki i miody oraz jedyne w swoim rodzaju pieczywo, z lubelskim cebularzem na czele. Nie sposób wymienić ich wszystkich, dlatego wybraliśmy 13 najbardziej popularnych.
-
Cebularz lubelski
Jest jednym ze znaków rozpoznawczych Lublina. Jego początki sięgają czasów króla Kazimierza Wielkiego. Podobno pewnego razu zmęczony łowami władca zawitał w progi skromnej żydówki Esterki, która nie miała go czym podjąć. Gospodyni w pośpiechu zagniotła ciasto drożdżowe, posypując je tym, co miała pod ręką, czyli cebulą i makiem. Legendy mówią, że wypiek przypadł Kazimierzowi do gustu i w ten sposób Esterka zdobyła jego miłość i względy, a kuchnia żydowska kolejny przysmak.
Cebularz na Listę Produktów Tradycyjnych trafił w 2007 roku, a 7 lat później stał się produktem chronionym, dlatego, choć obecnie jest wypiekany w wielu piekarniach naszego regionu, tylko kilka z nich posiada zgodę na wykorzystywanie tradycyjnej receptury.
Lubelski wypiek doczekał się nawet własnego muzeum przy ul. Szewskiej 4 w Lublinie.
-
Piernik lubelski
Wyróżnia się osobliwą recepturą powstałą w okresie międzywojnia. Wtedy to postanowiono poeksperymentować z tradycją i zmodyfikowano nieco przepis na piernik staropolski. Najpierw zaczęto dodawać do ciasta cukru (oprócz miodu, jak to było w dawnej recepturze), później zastąpiono masło smalcem i zwiększono ilość mąki oraz przypraw. Na koniec zmieniono powidła śliwkowe. W ten sposób uzyskano piernik lubelski, czyli miękkie ciasto (dużo bardziej miękkie niż w piernikach toruńskich) przekładane pysznymi powidłami śliwkowymi, o zniewalającym zapachu imbiru, gałki muszkatołowej i cynamonu.
Piernik lubelski jest wyrabiany z ciasta dojrzewającego w kamiennych garnkach przez okres dwóch tygodni. Po przełożeniu powidłami leżakuje w chłodzie przez 7-9 dni. Wbrew pozorom nie jest wypiekiem kalorycznym, dlatego mogą go jeść nawet przesadnie dbający o linię. Na Listę Produktów Tradycyjnych trafił w roku 2009.
-
Kulebiak generałowej Kickiej
Ma korzenie słowiańskie, a konkretnie rosyjskie. W pierwotnej wersji był to duży pieróg nadziewany bogatym farszem – najczęściej kapustą. W zmodyfikowanym wariancie generałowej przybrał kształt nieco spłaszczonej strucli z wsadem mięsno-warzywnym. Tradycja wypiekania kulebiaka jaszczowskiego łączy się z przybyciem w te strony generałowej Natalii Anny Kickiej, dziewiętnastowiecznej artystki i kolekcjonerki, która podawała przysmak na specjalne okazje i podczas dużych rautów w swojej posiadłości. Początkowo gospodyni czuwała nad procesem przygotowywania tak, by zachować swój przepis w sekrecie. W końcu jednak uległa presji przyjaciółek i zdradziła pilnie strzeżoną recepturę, która bardzo szybko podbiła serca i żołądki mieszkańców.
Dzisiejszy przepis nie różni się niczym od tradycyjnego. I podobnie jak w przeszłości, jest on przyrządzany wyłącznie na specjalne okazje: dożynki, spotkania Stowarzyszenia Kobiet Powiatu Łęczyńskiego czy Forum Kobiet Gminy Milejów, której stał się wizytówką. Kulebiak Generałowej Kickiej został wpisany na Listę Produktów Tradycyjnych w roku 2009.
-
Gryczak janowski
Jak wskazuje nazwa, jest rodzajem lekko wilgotnego placka z farszem z kaszy gryczanej. Można go jeść na ciepło, zaraz po wyjęciu z pieca albo na zimno, kiedy zdąży już ostygnąć. W swoim składzie ma mleko, ser biały, śmietanę i jaja, więc mogą się nim delektować także wegetarianie.
Gryka uprawiana jest w Janowie Lubelskim od pokoleń. Powiat janowski uznawany jest za zagłębie rośliny, która niegdyś stanowiła podstawę diety przeciętnego Polaka. Dzisiaj gryczak również znajduje swoich zwolenników. Na coroczny festiwal kaszy „Gryczaki”, który przyciąga nie tylko amatorów przekąsek i dań z kasz, zjeżdżają ludzie z całej Polski. To świetna okazja do skosztowania janowskiego specjału przyrządzonego na bazie tradycyjnej receptury, która nie zmieniła się od trzech wieków. Od 2007 roku gryczak jest wpisany na Listę Produktów Tradycyjnych.
-
Gruszka suszona kraśnicka
To kolejny słynny produkt Lubelszczyzny, który trafił na listę w roku 2008. Pochodzi z sadów zlokalizowanych pod Kraśnikiem. Uprawiana odmiana nosi nazwę „Dobra Szara” i posiada naturalne właściwości przyspieszające proces suszenia.
Zebrane owoce były niegdyś suszone tradycyjnymi metodami: na sitach ustawionych w pełnym słońcu, w piecach chlebowych albo w specjalnych suszarniach na ogniu olchowym. Gruszki krojono na ósemki bądź ćwiartki.
Jeszcze niedawno przysmak o korzennym, lekko słodkawym smaku może było dostać tylko na okolicznych targach. Teraz kupimy go także w sklepach ze zdrową żywnością.
-
Malinóweczka
Na Liście Produktów Tradycyjnych nie mogło zabraknąć smakowych nalewek, z których słynie nasz kraj. Do Polski receptury nalewkowe dotarły za czasów Henryka Walezego, a na przełom wieków XVIII i XIX przypada złoty okres rodzimego nalewkarstwa. I choć historia malinóweczki z Oblęcina nie jest tak długa, pachnący malinami trunek cieszy się ogromnym zainteresowaniem.
Autorką przepisu jest pani Regina Żyła, która od lat 70. ubiegłego wieku przyrządza swojski przysmak według tej samej, niezmienionej receptury. Podstawą nalewki są maliny z własnych upraw, wcześniej wyrabiała ją z dzikiej, leśnej odmiany owocu. Na ministerialną listę malinóweczka trafiła w roku 2005.
-
Miód fasolowy z Roztocza
Brzmi interesująco. I okazuje się, że nie jest to kolejna nowość zza granicy, a lokalne odkrycie, które swoje miejsce na Liście Produktów Tradycyjnych zajmuje już od 2005 roku. Pomysł na wypuszczenie miodu fasolowego pojawił się 30 lat temu, kiedy właściciel pasieki „Ulik” Marian Śliczniak zaobserwował, że pszczoły, którymi się zajmował, zaczęły często odwiedzać niewielkie poletko z fasolą tyczkową.
Początkowo fasolowy wyrób był sprzedawany pod etykietą miodu wielokwiatowego. Kiedy jednak okazało się, że wzbudza zadowolenie nabywców, otrzymał własną nalepkę. Jego charakterystyczną cechą jest oryginalny, silny aromat pochodzący z kwiatów fasoli i lekko kwaskowy smak.
-
Olej świąteczny roztoczański
To kolejny wyrób z Roztocza, który zyskał wierne grono zwolenników. Przyjeżdżają po niego smakosze z całego kraju, którzy po pierwszej degustacji roztoczańskiego produktu nie chcą wracać do wcześniejszych olejów. Wyróżnia go bardzo niska zawartość zanieczyszczeń chemicznych, ponieważ do użyźniania rzepaku używa się tu nawozów naturalnych, lekko brązowa barwa i intensywny roślinny zapach. Jakością dorównuje oliwie z oliwek.
Olej świąteczny był tłoczony tradycyjnymi metodami jeszcze pięćdziesiąt lat temu. Wtedy to stare olejarnie z napędem ręcznym zastąpiły maszyny z żeliwa i stali z napędem elektrycznym, co przyczyniło się do poprawy jakości wyrobu. Początkowo, jeszcze w wieku XVII, był on produkowany w olejarni zamojskiej. Po wojnie przeniesiono zakład na pogranicze Roztocza Środkowego i od tej chwili tłoczy się olej świąteczny właśnie tu. Na Listę Produktów Tradycyjnych został wpisany w roku 2005.
-
Parowańce żakowolskie z soczewicą
Ich tradycja sięga XIX wieku, kiedy powstała wieś Żakowola Poprzeczna znana z upraw pszenicy, ziemniaków i soczewicy. Tutejsze gleby idealnie nadawały się na hodowlę popularnej rośliny strączkowej, która królowała na stołach mieszkańców, głównie w postaci farszu pierogów i różnego rodzaju klusków. A parowańce były stałym punktem niedzielnych obiadów. Produkt został wpisany na listę w 2009 roku.
-
Piróg biłgorajski
Uplasował się na Liście produktów Tradycyjnych w roku 2005. Wyglądem przypomina pasztet, ale tak naprawdę trudno go jednoznacznie sklasyfikować. Krupniak (dawna nazwa) to wypiek świąteczny. Niegdyś uważano, że żadne większe wydarzenie nie może się bez niego odbyć. Teraz okazji na spróbowanie przysmaku jest znacznie więcej, ponieważ, ze względu na ogromne zainteresowanie, jest wypiekany przez wiele biłgorajskich piekarni.
Piroga wyrabia się w specjalnych formach z kaszy gryczanej ziemniaków, śmietany, jaj i twarogu. Niekiedy dodatkiem do wypieku staje się mięta albo skwarki. Można go podawać na ciepło lub na zimno.
-
Całuski pszczelowolskie
To niepozorne ciasteczka o silnym aromacie miodu i korzennych przypraw, które niejednego smakosza przyprawiły o zawrót głowy. Są bardzo małe, kruche i słodzone wyłącznie miodem. Wyróżnia je metoda wypiekania – zamiast tłuszczu do pokrycia blachy używa się pszczelego wosku, który nie tylko sprawia, że całuski niemal od razu rozpływają się w ustach, ale też na dłużej zachowują swoją świeżość.
Miodowe słodkości po raz pierwszy wyszły spod ręki pana Mieczysława Wojtackiego, jednego z absolwentów i nauczycieli Technikum Pszczelarskiego. Liczą sobie ponad pięćdziesiąt lat, ale wciąż cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem. Kolejne pokolenia uczniaków włączają się w kultywowanie tradycji, choć wyrabianie całusków nie należy do najprostszych zajęć. Każdy z nich jest formowany ręcznie, a miód, na bazie którego powstają, należy wcześniej zebrać z przyszkolnych pasiek.
Całuski trafiły na Listę Produktów Tradycyjnych w roku 2012.
-
Zawijas nasutowski
Jest jednym z wielu ziemniaczanych dań, z których słynie Nasutów. Ponoć nigdy nie brakowało tu pierogów, papuchów czy prażuchów na bazie hodowanych na okolicznych polach ziemniaków. Jednak pierwsze pisane wzmianki o zawijasie datowane są dopiero na wiek XIX. Nazywano go wtedy pirogiem francuskim.
Nasutowski smakołyk to długa kiszka wypełniona ziemniaczanym farszem, krojona na małe kawałki i gotowana z wodzie z olejem. Temu zabiegowi zawdzięcza swoją lśniącą powierzchnię. Często podawany jest ze skwarkami, na ciepło i na zimno. Od wieków jego stara, niezmieniona receptura zachwyca podniebienia nie tylko mieszkańców Nasutowa, ale także przyjezdnych. Nic więc dziwnego, że dołączył do Listy Produktów Tradycyjnych. Trafił na nią w roku 2008.
-
Nektar świętego Eugeniusza – miód ziołowy
Nektar św. Eugeniusza ma naprawdę długą i interesującą historię. Jego początków szukać należy w dawnych przyklasztornych ogrodach i sadach, w których każdej wiosny bujnie rozkwitały mlecze. Te pospolite kwiaty stały się głównym składnikiem wymyślonej przez braci zakonnych receptury ziołowego miodu.
Pierwsza produkcja miodowego nektaru rozpoczęła się wraz z przybyciem Misjonarzy Oblatów do Kodna. Pierwotnie wytwarzali oni nektar na starej kuchni przyklasztornej opalanej węglem bądź drewnem, później zaczęto przygotowywać wywar już na terenie budynku klasztornego.
Nektar św. Eugeniusza jest nie tylko pysznym dopełnieniem obiadu, ale ma też szereg właściwości leczniczych. Na listę trafił w roku 2007.