E-sport przestał już być tylko graniem komputerowym kilku osób on-line. Teraz organizują oni turnieje na całym świecie, na których spotykają się, odnoszą sukcesy i dzielą wspólną pasją. O tajnikach e-sportu, fenomenie gry Hearthstone i o tym, jak streaming uratował go w trudnej życiowej sytuacji opowiedział nam Tomasz „Kamahl” Zarzeczny, lubelska perła e-sportu, założyciel kanału na Youtube Kamahl Hearthstone.

Opowiedz nam o sobie i swojej pracy

– Streamingiem gry Hearthstone zajmuję się od 5 lat. Od najmłodszych lat miałem dryg do gier karcianych, lubiłem to. Brałem udział w różnych lokalnych turniejach i odnosiłem coraz większe sukcesy. Kolega zaproponował mi rozpoczęcie przygody ze streamingiem. Poza tym cały czas gram profesjonalnie, chociaż moja praca zawodowa nie pozwalała mi zostać Full Time Streamerem i poświęcić temu znacznie więcej czasu. Poza samym graniem i streamowaniem zostałem też doceniony i zapraszany do komentowania turniejów i innych e-sportowych rozgrywek.

Wymarzone zajęcie?

– Tak się jedynie wydaje, że to jest łatwe i przyjemne. Jednak jeżeli chce się osiągnąć coś na poziomie europejskim, czy światowym, to wymaga wiele pracy i współpracy z drużyną. Jeżeli już decydujemy się zacząć brać udział w turniejach, to musimy pilnować wielu aspektów: logistyka, czy wsparcie psychologiczne zawodnika.

Jak wygląda komentowanie gier e-sportowych?

– Na turniejach zawodnicy spotykają się w wyznaczonym miejscu i rozgrywają turniej na żywo. Siadają oni przy komputerach naprzeciw siebie, skierowane są na nich kamery, a komentator ma za zadanie opisać dokładnie każdą rozgrywkę. To trudna praca. 10-12 godzin śledzenia, opisywania i komentowania dziennie, przez kilka dni turnieju. Zupełnie inaczej było na ESL Mistrzostwach Polski, gdzie gracze prowadzili rozgrywki ze swoich domów, a my spotkaliśmy się w studiu, gdzie podglądając ich wyczyny komentowaliśmy wszystko.

Czy jesteś w stanie porównać turnieje e-sportowe do klasycznych zawodów sportowych?

– Myślę, że jest to bardzo proste. Turnieje e-sportowe to nie jest tylko siedzenie przed komputerem i klikanie myszką. Bardzo ważne jest tu przygotowanie psychologiczne i dbanie o kondycje fizyczną. To jest już wymóg stawiany przez duże organizacje e-sportowe. Te turnieje są często wycieńczające, trwają wiele godzin i wymagają odpowiedniego przygotowania.

Tomasz Zarzeczny (pierwszy z lewej) / Fot. Archiwum prywatne gracza

 

Jak wygląda taka rozgrywka turniejowa w Hearthstone?

– Uczestnicy siedzą naprzeciwko siebie. Mają określone wymogi. Nie mogą sobie patrzeć na rękę podczas gry, bo wiąże się to z dyskwalifikacją. Jest to duże utrudnienie dla ludzi niedoświadczonych, ponieważ w domu mają na co dzień komfortowe warunki. Tutaj są oświetleni w centrum uwagi, a kamery śledzą każdy ich ruch. Mogą jednak patrzeć sobie w oczy i to właśnie jest interakcja. Bardziej doświadczeni zawodnicy mogą oszukać swojego przeciwnika zarówno nadreaktywnością w zachowaniu, jak i emocjami, jakie pokazują. To może często wyprowadzić z równowagi lub wprowadzić w błąd jedną ze stron.

Mówisz, ze Hearthstone to gra karciana, dlaczego więc gracze posługują się komputerami?

– Hearthstone jest bardzo złożoną grą, którą bardzo trudno byłoby przenieść na papier, dlatego nikt się tego nie podjął. Poza znaczeniem samych kart w zależności od ich kompilacji zachodzi wiele różnych reakcji, które generują się w trakcie gry.

Jaka jest idea Hearthstone? 

– Zasady są bardzo proste i właśnie to powoduje, że gra jest bardzo przyjazna i chętnie oglądana w internecie, czy na turniejach. Mamy dwie postaci i 9 różnych klas. Każdy gracz może wybrać jedną z nich. Dysponujemy punktami zdrowia i trzeba wybierać karty tak, żeby zlikwidować przeciwnika. Tematyka opiera się o stwory i zaklęcia z różnymi liczbami ataków. Osoba kompletnie nieznająca gry wdroży się w podstawowe zasady dosłownie w 10, 15 minut. Gra jest jednak bardzo złożona taktycznie i strategicznie. Warto wykorzystywać różne taktyki, które zmylą przeciwnika.

Była jakaś rozgrywka, którą zapamiętasz na zawsze?

– Nie ukrywam, że było ich naprawdę wiele. W rankingach mam już 30 tysięcy wygranych potyczek. Łącznie z przegranymi i remisowanymi będzie ich około 50 tysięcy. To dużo. Ciekawe są też sytuacje, kiedy na turnieju gram z kolegą z drużyny. To dodaje wiele emocji, bo zazwyczaj walczymy ramię w ramię, a tu siadamy naprzeciw siebie i musimy stoczyć ten pojedynek. No ale cóż.. wygrywa lepszy. W tym wypadku byłem to ja.

Teraz jesteś Full Time Streamerem, możesz więcej czasu poświęcać rozgrywkom. Wcześniej miałeś jeszcze wiele innych zajęć i streaming był tylko dodatkiem. Co wpłynęło na taką decyzję?

– To była seria losowych zdarzeń, która pokierowała moim życiem. Wcześniej pracowałem od godziny 12 do 20. Później biegłem na trening hip-hopu w UDS, który był moją pasją od 10 lat. Do streamingu siadałem około godz. 23 i zdarzało się, że kładłem się spać o godzinie 4 nad ranem. W pewnym momencie postanowiłem zmienić pracę. Odszedłem z dotychczasowej, przebranżowiłem się i w ciągu miesiąca miałem zająć nowe stanowisko. Niestety chwilę wcześniej na turnieju złamałem łokieć. Ta kontuzja uniemożliwiła mi podjęcie obiecanej pracy. Straciłem wtedy wiele. Został mi tylko streaming. Mogłem poświęcić mu więc więcej czasu. Dlatego też myślę, że dobrze się stało.

Subscribe
Powiadom o
guest
4 komentarzy
oceniany
najnowszy najstarszy
Inline Feedbacks
View all comments
Marcin
Marcin
5 lat temu

Mtg > hs

Marcin
Marcin
5 lat temu
Reply to  Marcin

Nie masz racji

Marcin
Marcin
5 lat temu

Ogólnie to byłem kiedyś na “kominku” i pojmałem tego słabego gracza 1vs1 nie polecam

Janusz
Janusz
5 lat temu

Bardzo interesujący artykuł.