Wprawdzie lato już za nami, to jednak warto napisać o ciekawym wydarzeniu, którego co roku ma miejsce w Bolesławcu. Dni Ceramiki to bez wątpienia hołd rękodzieła i misternej sztuki zdobienia. Na kilka dni miasto zamienia się w mekkę miłośników tego, co piękne, unikatowe i niepowtarzalne. Ale miejsce to warto odwiedzić również w dowolnym terminie. Czekać na Was będzie Muzeum Ceramiki oraz sklepiki z dziełami bolesławieckich manufaktur.

POCZĄTKI

Początków ceramiki bolesławieckiej należy szukać już w czasach średniowiecza. To właśnie w XII wieku w dorzeczu Bobru i Kwisy odkryto pokłady glinki ceramicznej. Glinka ma swoją drugą nazwę: szkliwo ceramiczne, bogata w tlenki glinu i krzemu przyjmuje po wypaleniu jej brunatny kolor. Stąd, jak można wyczytać w wielu źródłach nazwa „brązowych naczyń”.

Tak wszystko się zaczęło. Naturalnym kolejnym etapem było tworzenie się pierwszych garncarni, w 1473 roku istniało ich pięć, trzysta lat później ponad 15.

WZORNICTWO

Ceramika bolesławiecka jest wyjątkowa, gdyż nawet w XXI wieku wciąż sięga do tradycji. Wraz z biegiem czasu zmieniały się wytwarzane w Bolesławcu kształty i wzornictwo. Na przestrzeni wieków pojawił się chociażby wzór żeberkowy przypominający skośne prążki. Przeznaczenie pierwszych wyrobów było proste, w głównej mierze były stosowane jako naczynia do picia wina czy piwa. Kolejne lata przyniosły nowe formy, jak mleczniki, dzbanuszki, kałamarze. Pojawienie się fajansu wymusiło na bolesławieckich twórcach stworzenie wzoru unikatowego, który ciężko będzie „przebić”. Tak właśnie powstała wspomniana metoda stempelkowa. Zdobiona jest ręcznie, przy użyciu specjalnych stempli maczanych w rożnych odcieniach barwnika, który początkowo jałowy, po wypaleniu i nałożeniu szkliwa zmienia się nie do poznania.

Miałam okazję zobaczyć na żywo proces dekorowania naczyń i bez wątpienia jest to praca bardzo czasochłonna i precyzyjna. Każdy kubek, talerzyk, łyżeczka czy waza to majstersztyk rękodzieła. Daleko jej do bezdusznych gotowców robionych fabrycznie. W tych naczyniach kryje się dusza, nastrój twórcy i jego niepowtarzalny styl. Początkowo wzorem dominującym w metodzie stempelkowej były kropki, z czasem zaś zaczęły się wkradać coraz to bardziej fantazyjnej motywy roślinne, pawie oczka, wzory dedykowane na daną okazję.

WIELKI GARNIEC MISTRZA JOPPEGO

W Bolesławcu niemalże wszystko nawiązuje do ceramicznej tradycji. Warto sięgnąć do Wielkiego Garnca Mistrza Joppego. Przez lata był największa atrakcją miasta, za sprawą swoich imponujących rozmiarów – miał 2,15 m wysokości, mierzył 4 m w obwodzie i ważył 600 kg, dodatkowo mieścił 2000 litrów.

Jego nazwa pochodzi od twórcy Johanna Gottlieba Joppe, który w 1751 osiedlił się w Bolesławcu. Jego budowa była karkołomnym przedsięwzięciem, a sam garniec był lokalnym symbolem wykorzystywanym na pocztówkach czy piosenkach, a nawet sztuki teatralne nie mogły obyć się bez jego udziału.

Początkowo znajdował się w drewnianym domku przy ul. Zgorzeleckiej, gdzie po uiszczeniu opłaty, można było go zobaczyć. W 1909 roku zostać przeniesiony do muzeum, nie przetrwał niestety do dzisiejszych czasów. Najprawdopodobniej został zniszczony przez Rosjan w 1945 roku.

ZAWODOWA SZKOŁA CERAMIKI

Rok 1897 to początek istnienia Zawodowej Szkoły Ceramiki, gdzie dyrektorem został Wilhelm Pukall, chemik z Królewskiej Manufaktury Porcelany w Berlinie. On to pchnął ceramikę bolesławiecką na nowe tory i przypisuje się mu szybki rozwój techniczny, ale także artystyczny tamtejszego ceramicznego rękodzieła. Szkoła ta była jedną z trzech tego typu na terenie Niemiec. Od momentu istnienia do końca I wojny światowej nosiła nazwę Królewskiej Zawodowej Szkoły Ceramicznej, od 1919 – Państwowej Zawodowej Szkoły Ceramicznej.

Stosowane w szkole metody dekorowania były wykorzystywane w dużych warsztatach ceramicznych, takich jak zakład H. Reinholda, R. Burdacka, J. Paula czy C. Wernera, w których praktykowane wypracowane przez szkołę metody dekorowania.

Na uwagę zasługuje również inna postać, Tadeusz Szafran. Związany jest on z rozpoczęciem po II wojnie światowej polskiej produkcji w Bolesławcu.

Po wzlotach i upadkach ceramiki bolesławieckiej wiek XXI to zdecydowanie ukłon w kierunku rękodzielnictwa. W erze zalewającej rynek chińszczyzny znajdą się koneserzy, dla których jakość i niepowtarzalność mają kluczowe znaczenie.

W tym roku odbyło się XXVII ŚWIĘTO CERAMIKI, trwało pięć dni i w tym czasie Bolesławiec stał się europejską kolebką rękodzieła. Przepiękne kramy z wyrobami bolesławieckich warsztatów prezentowały swoje wyroby, można było spróbować swoich sił w stemplowaniu, bądź kilka godzin wybierać ten idealny talerzyk z tysięcy dostępnych na targach. Następne święto już za rok. Warto wpleść w swoje wakacyjne plany wizytę na Dolnym Śląsku i zahaczyć o ten kawałek Polski. Ciężko słowami wyrazić zachwyt, jaki rodzi się na twarzy tych, którzy mogą uczestniczyć w targach osobiście. Tak, te kolory, wzory, mnogość zastaw i elementów składowych trzeba po prostu zobaczyć!

MUZEUM CERAMIKI

Jeżeli chcecie lepiej zapoznać się z historią tego regionu to najlepszą skarbnicą wiedzy jest Muzeum Ceramiki, które obecnie posiada dwa działy: Ceramiki oraz Historii Miasta. W odróżnieniu od Dni Ceramiki, to miejsce można odwiedzać cały rok. Czas można spożytkować na oglądaniu wystaw stałych oraz czasowych.

Jeżeli oczaruje Was wzornictwo i zechcecie stać się posiadaczami jakieś nowego wyposażenia do domowej zastawy, czy nabyć pamiątkę to koniecznie musicie udać się do sklepików z dziełami bolesławieckich manufaktur. Każda ma swój niepowtarzalny wzór i jest gwarancją jakości, w końcu nazwa Ceramika Bolesławiecka broni się sama.

Więcej na temat podróżowania przeczytacie na blogu GreyMouseland 

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments