18 maja światło dzienne ujrzy pierwsza autobiografia Urszuli. Artystka pisała ją w ciągu ostatnich dwóch lat pandemii. Dedykuje ją przede wszystkim rodzinie i przyjaciołom, ale też swoim fanom, którzy dopiero po 42. latach muzycznej kariery artystki mogą poznać ją od drugiej strony.
– Myślę, że teraz jest dla mnie dobry moment, aby wydać tę autobiografię. Tak to sobie wymyśliłam i tak się też stało (śmiech). Rzeczywiście te dwie pierwsze dekady w książce są poświęcona Lublinowi. Dopiero gdy miałam 22 lata zaczęłam pracę z Budką Suflera, zaczęłam wyjeżdżać z domu, a tym z samym z Lublina – opowiada nam Urszula, wokalistka.
Historia artystki rozpoczęła się właśnie w naszym mieście. – Opisuję w książce dokładnie moje dzieciństwo, lata szkolne, to gdzie lubiłam spędzać czas w wakacje. Opisuję też to, jak zaczęłam bardziej praktykować muzykę. Było to w ognisku muzycznym, również w Lublinie. Potem również tutaj chodziła do studium piosenki, były różnego rodzaju festiwale – wspomina wokalistka.
W książce poświęca też miejsce studiom na UMCS. – Studiowałam tam wychowanie muzyczne, a potem wychowanie kulturalno-oświatowe. W autobiografii są zawarte właśnie takie różne historie związane z życiem w tym mieście – zaznacza artystka. – Czytelnicy znajdą też zabawne historie dotyczące Budki Suflera, ale nie chcę za wiele zdradzać. Trzeba to przeczytać – dodaje.
Artystka podkreśla, że choć na stałe w Lublinie już nie mieszka, wraca tu z sentymentem. – Ciągle wracam do Lublina. Nie jest oczywiście tak, że w nim nie byłam kilkadziesiąt lat, bo jestem tu często. Lublin jest mi bliski zawsze tak samo – podkreśla Urszula.
Czy jest szansa na film o jej życiu? – Nie myślałam zupełnie o tym, aby powstał oprócz książki film. Ta biografia jest głównie dla moich bliskich. Pisałam ją z myślą o mojej rodzinie, o najbliższych i przyjaciołach, a także fanach. Jeśli ktoś będzie chciał ją przeczytać oprócz tych osób, to będę tylko szczęśliwa – podsumowuje Urszula.