Antoś ma rok i 9 miesięcy. Mieszka w Lublinie. Od września zbiera na operację serca w Pittsburghu, która pomoże mu walczyć z wrodzoną, przewodozależną, siniczą wadą serca. Bez niej chłopiec może umrzeć.
Antoś zbiera już pół roku na operację serca w Pittsburghu. Przez ten okres, jego stan dramatycznie się pogorszył. – Nie mamy czasu, musimy działać pilnie! Równocześnie złożyliśmy wniosek do NFZ o refundację operacji, ale nie jesteśmy pewni, czy zostanie on rozpatrzony pozytywnie. Nie możemy trwać w bezczynności – musimy być przygotowani na każdą porażkę… Błagamy Cię o pomoc – mówi Sandra Czerkas, mama Antosia.
Od pierwszego dnia swoich narodzin Antoś walczy z Zespołem Ebsteina – wrodzoną, przewodozależną, siniczą wadą serca, która dotyczy zastawki trójdzielnej. Jego usta i rączki są sine, dopadają go ataki duszności, a serce bije zaburzonym rytmem, nie tolerując wysiłku.
– Na dodatek po kolejnych badaniach okazało się, że jest przerwany łuk aorty i ubytek w przegrodzie międzykomorowej. Czym to grozi? Śmiercią – dodaje mama Antosia.
Serduszko Antosia to tykająca bomba. Ile ma czasu? Nie wiadomo. Ale wiadomo, że potrzebna jest bardzo pilnie operacja ratująca życie.
– Jeśli go zabraknie, pęknie moje serce i runie świat. Dlatego proszę już teraz o pomoc. O ratunek małego serduszka, które jest częścią mojego – podsumowuje Sandra Czerkas.