Odkąd zamieszkałam w Lublinie, na nowo odkrywam dla siebie niektóre rzeczy, niby znane od dawna, ale jednak zapomniane w ciągu lat. Jedna z nich ma bezpośredni związek z historią Lublina. Historią, sięgającą w głąb wieków i liczącą sobie już… 450 lat!
Mam na myśli zawarcie unii polsko-litewskiej, która do historii przeszła jako Unia Lubelska. W jej efekcie powstało państwo zwane odtąd Rzeczpospolitą Korony Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego. Dzięki unii porozumiała się szlachta polska, szlachta litewska oraz szlachta ruska, czyli białoruska i ukraińska.
Kiedy usłyszałam, że Sejm ustanawia rok 2019 Rokiem Unii Lubelskiej, nagle przypomniałam sobie, że kiedyś na giełdzie staroci kupiłam przedwojenną jeszcze pocztówkę z widokiem Lwowa, podpisaną: „Lwów. Kopiec Unii Lubelskiej”. I chociaż dziś już nie znajdziesz tej nazwy na mapie Lwowa, uważam, że warto o niej napisać.
Za jeden z symboli Lwowa uznawane jest wzgórze Wysoki Zamek, dominujące nad całą okolicą. Na jego szczyt, mimo że wymaga to pewnego wysiłku, warto się wspiąć, aby podziwiać panoramę śródmieścia, a także zobaczyć nowe dzielnice i nawet dalsze okolice. Według niektórych źródeł, swoją nazwą wzgórze zawdzięcza Kazimierzowi III Wielkiemu. W roku 1350 na jego rozkaz zbudowano tam kamienną fortecę, zabezpieczającą polskie rządy we Lwowie. Zamek ten wzniósł się „wysoko aż do chmur”. To właśnie z tamtych czasów pochodzi fragment ściany, który obejrzeć dziś możemy obok alejki, wiodącej na najwyższy punkt Wysokiego Zamku, czyli kopiec Unii Lubelskiej.
Dawniej wzgórze było nagie i piaszczyste, jednak w latach 1835-1839 na Wysokim Zamku urządzono rozległy park z alejkami o tej samej nazwie. Inicjatywa budowy kopca wyszła od wybitnego polskiego polityka Franciszka Smolki, w celu upamiętnienia 300-lecia unii polsko-litewskiej. Rada miasta od razu poparła pomysł budowy i jednogłośnie zgodziła się na realizację projektu. Oprócz idei wkładem Franciszka Smolki były 70 tys. złotych oraz jego własna praca fizyczna.
Z budową związana jest też anegdota. Podobno pracującego przy taczkach Smolkę zagadał policjant, zdziwiony spotkaniem sędziwego staruszka. „Pan tu pracuje?” – zapytał policjant. – „Tak, w przerwie od obrad austriackiego parlamentu, którego jestem prezydentem” – odpowiedział Smolka.
Franciszek Jaworski wtedy napisał: „…w dżdżystym i chmurnym dniu 11 sierpnia 1869 kładziono tam kamień węgielny kopca z napisem »Wolni z wolnymi, równi z równymi«, a na ten kamień posypały się nasamprzód grudki ze wszystkich ziem naszej wielkiej ojczyzny, ze wszystkich znakomitych miejscowości historycznych. Rzucono tam wówczas garść ziemi ze wszystkich pobojowisk od Grunwaldu i Tannenbergu aż po Sołowijówkę i Radziwiłłów – z grobów Kościuszki, Lelewela, Mickiewicza, Kniaziewicza, Słowackiego, Ostrowskiego, z grobu pięciu ofiar na Powązkach, z grobów męczenników naszych na Sybirze pochowanych, ze wszystkich kopców i mogił na ziemi polskiej znajdujących się, z ziemi Jerozolimy, z góry Kalwarii, a nawet hen gdzieś z daleka od San Francisco grudkę ziemi obcej, ale polską krwią i potem przepojoną, ziemię wygnańców”.
Dalsza budowa to już nie tylko ziemia zwieziona z najróżniejszych okolic. Niestety, mimo zakazów, wykorzystano fragmenty ruin dawnego Wysokiego Zamku, a w podstawie zakopanych może być wiele cennych reliktów archeologicznych. Usypywanie kopca trwało kilka lat. W parku oprócz kopca, wzniesionego na 400 m n.p.m., oglądać można także duży kamień, upamiętniający zwycięstwo Jana III Sobieskiego nad Tatarami pod Lesienicami. Są tu liczne punkty widokowe oraz znakomite miejsca dla spacerów zasadzonymi przed półtora wiekiem alejami kasztanowymi.
Och, dawno już tam nie byłam, a jednak kiedy zamknę oczy i próbuję sobie przypomnieć tamto miejsce, to prawie odczuwam delikatne dotknięcie wiatru i ten niepowtarzalny zapach powietrza, nasyconego historią.