Ukryte kamery, długie obiektywy, żmudna praca operacyjna – tak wygląda codzienność prywatnego detektywa. Często tropi on niewiernych małżonków. – Sprawy zdrad potwierdzają się w 75 procentach – mówi jeden z lubelskich detektywów.
Zanim detektyw zacznie swoją pracę, musi wykonać kilka czynności, które są określone w przepisach.
– Najpierw przeprowadzam rozmowę z potencjalnymi kontrahentami. Może być to kobieta, mężczyzna lub firma. Jeśli jest to sprawa do przyjęcia przeze mnie, nie budząca załamań moralnych lub etycznych, podpisujemy umowę. Po spisaniu umowy zabieramy się do pracy – wyjaśnia Mirosław Fils, właściciel Biura Detektywistycznego.
W umowie zawarty jest czas realizacji usługi, który może być zmienny. Wszystko zależy od rodzaju zlecenia. – Gdy usługa detektywistyczna zostaje zakończona, kontrahent dostaje sprawozdanie końcowe, spisane w jednym egzemplarzu, w którym zawarte są wszystkie zebrane materiały dotyczące sprawy. Każdego detektywa obowiązuje tajemnica zawodowa – podkreśla detektyw.
Jeśli w trakcie podpisywania umowy, detektyw stwierdzi że sprawa dotyczy osoby lub instytucji w stosunku do której toczy się postępowanie karne, postępowanie w sprawach o przestępstwa skarbowe lub wykroczenia skarbowe. wtedy detektyw ma obowiązek powiadomić organy, które prowadzą daną sprawę, że podjął się owego zlecenia.
Na tropie niewiernego małżonka
– Sprawy, którymi się zajmuję są przeróżne. Począwszy od poszukiwania osób, ochrony znaków towarowych, poprzez sprawy związane ze zdradami, również tematy związane z niezdrową konkurencją. Sprawy zdrad potwierdzają się 75 proc. W 25 proc. okazują się błędnym rozumowaniem kontrahenta – mówi detektyw Flis
Jak dodaje, w działaniach detektywistycznych 50 proc to szczęście, a 50 proc. to doświadczenie i sprzęt. – Nie można powiedzieć kontrahentowi na wejściu, że daną sprawę się załatwi, bo niekiedy sprawy mogą nie wyjść. W tym zawodzie trzeba być realistą. Detektyw jest tylko człowiekiem i też popełnia błędy – komentuje Flis.
Bajki w telewizji
Detektyw nie ma dostępu do typowo policyjnych informacji. – Podsłuchy nie wchodzą w rachubę, tego po prostu nie możemy robić jako detektywi. Głównie posługujemy się aparatami, o różnych właściwościach. Są takie, które umożliwiają widzenie w nocy, bądź takie, gdzie obiektyw aparatu lub kamery sięgnie naprawdę daleko – zdradza detektyw.
W paradokumentach detektywistycznych pokazywane sprawy detektywistyczne są mocno podkoloryzowane. Tam detektywi wszędzie gdzie mogą podrzucają podsłuchy, małe kamerki, a rozwiązanie sprawy następuje w przeciągu dnia lub kilku dni.
– Często muszę tłumaczyć kontrahentom, że to co widzą w telewizji, to są „bajki”. Tylko w małej części, sytuacje widziane w telewizji potwierdzają się i mają miejsce w życiu realnym. Zdarza się np, że właściciel firmy X zatrudnia detektywa, by sprawdzić czy w jego firmie nie dzieją się pewne nieprawidłowości – tłumaczy Mirosław Flis.
Ile zapłacimy
– Cena usługi jest zależna od sprawy. Niektóre osoby myślą, że detektywi z doświadczeniem rozwiązują sprawę w ciągu kilku dni, bo mieli już podobne sprawy, ale jest to błędne myślenie. Do każdej sprawy trzeba się indywidualnie przygotować, założyć lub wykluczyć pewne hipotezy. Kwoty różnią się w zależności od zlecenia, ceny również zależą od regionu, w którym wynajmuje się detektywa – mówi detektyw Flis.
Pasja i cierpliwość
Jak zostać detektywem? – Na pewno musi być to osoba uczciwa oraz bardzo cierpliwa. Detektyw powinien czuć pasję do tego zawodu, nie myśleć tylko o pieniądzach, lecz o tym że może pomóc ludziom. Samo kilkudniowe szkolenie nie wystarczy, by zostać dobrym detektywem, to trzeba czuć – uważa Flis.