Ona – piękna, zdolna i najlepiej w Polsce ubrana blogerka. On – przystojny fotograf, uwieczniający każdą chwilę telefonem komórkowym. Kiedy się poznali, Bohdan był ciężko chory. Lekarze dawali mu tylko pół roku życia. Ale stał się cud. Dziś szczęśliwi, wspólnie prowadzą popularnego bloga BO4GO, czyli Bohdan dla Gosi.
Po wykryciu poważnej choroby, lekarze dawali Bohdanowi Dobrzańskiemu pół roku. To właśnie wtedy na swojej drodze spotkał Gosię Ciechomską, chciał rozkochać ją w sobie i ostatnie chwile w życiu wykorzystać najlepiej, jak potrafi, ale jak to sami przyznają – los bywa przewrotny, a nadzieja umiera ostatnia…
Wiara czyni cuda
2011 rok. Poznali się przypadkiem i nic nie wskazywało na to, żeby ich znajomość mogła przetrwać. – Gosia była moim marzeniem i chciałem ją zdobyć – wspomina Bohdan.
– I potem mnie zostawić! – uśmiecha się Małgorzata. Dziś już może.
– Poznaliśmy się, kiedy byłem chory, ale Gosia postanowiła, że nie da mi odejść. Pomogła mi w tym najtrudniejszym okresie – podkreśla Bohdan.
Mężczyzna był leczony na białaczkę wiele miesięcy. Do dziś wiele osób nie wierzy, że wszystko dobrze się skończyło. – Zostałem wypuszczony w przerwie leczenia i już nie wróciłem później do szpitala. Jakieś leki, które wcześniej nie działały, przyniosły efekt. Wielu lekarzy z tamtego czasu, których spotkałem później, nie wierzyło, że ja jeszcze żyję. Miałem szczęście – wyznaje Bohdan.
Dla obojga było to niezwykłe doświadczenie. – Kiedy Bohdan jeszcze mógł chodzić po korytarzu, bo były też takie momenty, gdy nie miał siły, przez okno widzieliśmy Bramę Krakowską, a za nią była restauracja z naszymi ulubionymi naleśnikami. Wtedy marzyliśmy o tym, żeby znowu tam pójść – opowiada Gosia. – Później, jak się okazało, że jednak wszystko będzie dobrze, to spacer po Starym Mieście był dla nas wielkim szczęściem.
Na dobre i na złe
Choroba stała się początkiem czegoś nowego. Powstało BO4GO. – Bohdan leżał dosyć długo w szpitalu. Później jak z niego wyszedł, to stwierdziliśmy, że trzeba, by odzyskał siły. Pojechaliśmy do Juraty i leżąc na plaży, słuchając szumu morza, wymyśliliśmy BO4GO – przyznaje Gosia.
– To był taki pomysł permanentnego dziękowania za to, że jeszcze mam szansę tutaj być – dodaje wzruszony Bohdan.
BO4GO, czyli Bogdan dla Gosi, to blog, który powstał w ramach podziękowania za opiekę w szpitalu. Gosia, przez te wszystkie miesiące zawsze przy nim była. I zawsze wierzyła, że będzie wszystko dobrze.
– Mówiliśmy sobie: będziemy robić tylko to, co daje nam szczęście. Wierzyłam, że będzie wszystko dobrze, bo jestem optymistką! Mimo że lekarze i wszyscy wokół nastawiali mnie na to, że może się to tak wesoło nie skończyć. Odcięłam się od tego – wspomina Gosia. – Zawsze jak przychodziłam do Bohdana, to jego tata miał bardzo poważną minę, Bohdana siostra też miała bardzo poważną minę, a ja byłam zadowolona.
Bohdan nie widział jej twarzy, bo musiała nosić maskę. – Ale prosił, żebym chociaż na chwilę ją zdjęła i się do niego uśmiechnęła. I wtedy też wiedział, że wszystko będzie dobrze. Wiara czyni cuda – mówi szeptem kobieta.
Motywacja
W tym trudnym momencie motywowali się nawzajem. Ale mieli też inne cele. – Mieliśmy cele mniejsze, cele większe, średnie. Zapisaliśmy je sobie, tak jak w tych różnych filmach amerykańskich. Jednym z nich było marzenie Gosi, żeby zostać najmodniejszą osobą w Polsce. I tak się stało – uśmiecha się mężczyzna. Najpierw Małgorzata została najlepiej ubraną dziewczyną Lublina, potem Łodzi i na końcu Polski.
Co ich motywuje? – Mnie motywuje każdy oddech w życiu. Bo każdy następny jest moją wygraną – podkreśla Bohdan. – Jestem człowiekiem, który żyje marzeniami i wydaje mi się, że wystarczy mocno w nie wierzyć i wtedy się spełnią. Nawet jeśli wszyscy Cię skreślą, łącznie z lekarzami na czele, to warto wierzyć. Do samego końca. Wydawało mi się, że to jest historia jak z Hollywood i że to się właśnie tak potoczy. I mam wrażenie, że ona dopiero się zaczęła. My jesteśmy jeszcze cały czas na początku tej zabawy, która się rozpoczęła – dodaje.
Prawdziwa pasja
Ciechomska na co dzień jest nauczycielką języka angielskiego. Uczniowie wiedzą o jej pasji. Większość obserwuje ją na Instagramie. – Myślę, że im się to bardzo podoba. Cieszą się, że mają taką nauczycielkę i wychowawczynię – uśmiech się Gosia. Podkreśla, że także w szkole każdy jej dodatkową działalność odbiera bardzo pozytywnie i nigdy nie spotkała się z żadnymi negatywnymi komentarzami.
Gosia uwielbia pokazywać różne stylizacje i bardzo dobrze się na tym zna. Praca blogera jest jednak bardzo wymagająca. – Zawsze jak jedziemy w jakieś miejsce, to ja wcześniej robię research miejsc, w jakich będziemy i dopiero pod te miejsca dobieram stylizacje i wiem, co konkretnie w jakim miejscu nałożę – opowiada o przygotowaniach do podróży. – Jak już jesteśmy na miejscu, to noszę ze sobą ubrania i wiele razy się przebieram. Robimy zdjęcia telefonem, więc też jesteśmy ograniczeni, jeśli chodzi o światło i pory dnia.
Obróbką zdjęć zajmuje się Bohdan. – Obecnie blogerzy to są tacy trochę dziennikarze, tylko że ich redaktorem naczelnym są odbiorcy – uważa bloger. – Często poprzez różne ankiety na stories mogą wpływać na to, co się u nas wydarzy. My tworzymy BO4GO, ale razem z naszymi odbiorcami i traktujemy ich jak naszych znajomych.
Wielkie wymagania
Blogerzy regularnie wrzucają informacje. – Z każdym następnym zdjęciem łapiemy się na tym, że chcemy, żeby ono było jeszcze lepsze. Mamy wiele zdjęć, które nigdy nie trafiły i pewnie nie trafią na Instagram, bo nie spełniają naszych kryteriów – podkreśla Gosia.
Przyznają, że używają telefonu komórkowego, a nie profesjonalnego sprzętu. – Kiedy Bohdan wyszedł ze szpitala, nie mieliśmy siły, by nosić ciężki sprzęt, a telefon zawsze był w kieszeni. Od tego się zaczęło – wyznaje blogerka.
– Prawda jest też taka, że ja to potraktowałem trochę jak wyzwanie. Pomyślałem sobie, że jak się nauczę robić zdjęcia telefonem, to może kiedyś wezmę do ręki aparat, ale tylko po to, by inaczej pracować światłem – przyznaje Bohdan.
Nasze lubelskie
Od początku prowadzania bloga stawiali na pokazywanie, promowanie naszego regionu i Lublina. Później zaczęły się podróże po ciekawych miejscach naszego kraju.
– Zanim ruszymy w zagraniczne podróże, chcemy dobrze poznać i zwiedzić Polskę – podkreśla Gosia
W lutym wpadli na pomysł wyprawy po zamkach Polski. Okazuje się, że nie trzeba daleko jechać, żeby zobaczyć fantastyczne miejsca. – Zamek w Mosznej jest nazywany polskim Disneylandem, a nocowanie i nocne zwiedzania zamku Czocha sprawiło, że przenieśliśmy się do bardzo odległych czasów. Polecamy każdemu, jest to niezapomniane przeżycie – dodają.
– Wyprawa ta zafascynowała nas tak mocno, że planujemy kolejne podróże po szlaku zamków – wtrąca Bohdan
– Mamy zrobioną mapkę z polskimi zamkami i pałacami, które musimy koniecznie zobaczyć. Nigdy wcześniej nie pomyślałabym, że w Polsce jest aż tyle zamków – mówi Gosia.
Podróże małe i duże
BO4GO bardzo dużo podróżują. Odwiedzają swoje wymarzone miejsca i odkrywają te dotąd nieznane. – Co chwilę mam swoje nowe ulubione miejsce! – żartuje Gosia. – Ale takim wymarzonym, do którego zawsze chciałam pojechać były Włochy. W tym roku byliśmy tam w parku krajobrazowym. To było moim marzeniem, żeby tam pojechać i udało nam się tam dotrzeć. Każdemu polecam to miejsce. Ten park krajobrazowy składa się z pięciu miasteczek, niesłychanie malowniczych – zaznacza blogerka.
Gosi i Bohdanowi w podróżach bardzo często towarzyszy czworonożny przyjaciel. Navaho to rasowy malamut. – Jak podróżujemy z psem, to jeździmy samochodem. Jedziemy do Włoch i jak przekraczamy granicę z Austrią i już są góry, kolorowe strumyczki, to mnie z wrażenia aż boli głowa – śmieje się dziewczyna.
Navaho uwielbia podróżować. I często pozuje z Gosią do zdjęć. – Ostatnio mieliśmy taką sytuację. Zawsze jak mamy się gdzieś zatrzymać z psem, to wcześniej sprawdzamy na portalach czy można, a później jeszcze dzwonimy. Tak było i tym razem. Dowiedzieliśmy, że nie ma problemu, ale kosztuje to 30 złotych. Potem przyjeżdżamy z psem, a pan mówi: eee nie, z takim to 50 zł! Także to jest bardzo zabawne! – śmieje się Gosia. – Nie wyobrażam sobie teraz, że mogłoby go nie być. On nam daje tyle szczęścia! Jak się na niego patrzy, to on jest cały czas uśmiechnięty! Wnosi tyle pozytywnej energii do naszego życia.
Włoskie smaki
Poza podróżami do Włoch, BO4GO uwielbiają również włoską kuchnię. Są fanami nie tylko prawdziwej, włoskiej pizzy i makaronów, ale również licznych słodkości.
– Makarony to ja bym mogła jeść codziennie! Makarony i tylko makarony! – z rozmarzeniem mówi Gosia.
– Myślę, że fascynuje nas też to, że ta kuchnia jest bardzo prosta. Opiera się na prostych produktach. Włosi przykładają bardzo dużą uwagę do tego, by produkty były dobrej jakości. Powinniśmy się od nich uczyć – dodaje Bohdan.
– Właśnie zamarzyłam o tiramisu. Takim z Wenecji. Jak kiedyś tam będziecie, to koniecznie musicie zjeść tiramisu! A jak będziecie nad jeziorem Garda, to koniecznie musicie zjeść lody! I zapraszamy na naszego bloga – śmieje się Gosia.