22 pacjentów od niemowlęcia do 17. roku życia przebywa obecnie w Hospicjum dla Dzieci im. Małego Księcia w Lublinie. – Chciałbym żeby wojna się już skończyła i żeby mogli wrócić do swojego kraju – mówi Ojciec Filip Buczyński z lubelskiego hospicjum.
Ojciec Filip Buczyński od pierwszych dni wojny opiekuje się małymi pacjentami zza naszej wschodniej granicy. Nie tylko przyjmuje ich pod dach Hospicjum dla Dzieci im. Małego Księcia w Lublinie, ale też sam po nie jeździł z opieką medyczną do Ukrainy, jak i na granicę polsko-ukraińską.
– 22 pacjentów pochodzi z różnych części Ukrainy. Jedna z rodzina miała do nas blisko 2000 km. Są też pacjenci z Kijowa, Lwowa, Odessy i Charkowa. Pochodzą z mniejszych i większych miejscowości, w których mieszkali i byli pod opieką tamtych hospicjów – podkreśla ojciec Filip. – Dwie rodziny przebywają w wynajmowanych mieszkaniach i tam do nich jeździmy – zaznacza.
Pacjenci, którzy są pod opieką hospicjum, zmagają się z różnymi chorobami. – Są osoby z SMA, z chorobami genetycznymi i metabolicznymi. Są też ciężkie postacie porażeń mózgowych – wylicza szef hospicjum. – Mamy zatrudnionych dwoje lekarzy polsko-ukraińskich, jak i pielęgniarkę ukraińsko-języczną i psychologa.
To co jest najbardziej potrzebne to żywność, artykuły kosmetyczne, jak i środki czystości w postaci pieluch i pampersów.
– Tak naprawdę najbardziej potrzebne jest im to, aby ta wojna się skończyła i żeby mogli wrócić do Ukrainy i być tam pod opieką swoich hospicjów. Rodziny same robią sobie kolacje i śniadania, więc potrzebujemy artykułów spożywczych. Potrzebne są mniejsze i większe podkłady, a także pampersy – przyznaje ojciec Filip.
Fot. Dominika Polonis