Skutki agresji Rosji na Ukrainę przyniosą poważne skutki gospodarcze. – Ważne jest nie tylko to, co się dzieje wewnątrz danego kraju, ale także to, co ma miejsce w dalszym lub bliższym jego otoczeniu – mówi dr hab. Paweł Pasierbiak, kierownik Katedry Gospodarki Światowej i Integracji Europejskiej UMCS.
– Decyzje podjęte przez prezydenta Federacji Rosyjskiej i jego otoczenie nieuchronnie przyniosą i już przynoszą, konsekwencje gospodarcze obserwowane na wszystkich poziomach, od globalnego, przez regionalny, krajowy, lokalny, aż po skutki dla pojedynczych gospodarstw domowych – informuje dr hab. Paweł Pasierbiak.
Na poziomie globalnym mocno zdestabilizowały się rynki, w tym przede wszystkim surowców energetycznych oraz surowców rolnych. – Wskutek zwiększonej niepewności związanej z dostawami, ceny ropy naftowej czy pszenicy dynamicznie rosną. Ceny ropy naftowej przekroczyły już 100 USD za baryłkę i zbliżają się do rekordowych poziomów. Zagrożenie stabilnej podaży na rynku światowym wynikające z możliwych ograniczeń eksportu rosyjskiej ropy czy gazu mocno winduje ceny tych strategicznych surowców – podkreśla ekspert.
Podobne tendencje dotyczą płodów rolnych, których zarówno Ukraina, jak i Rosja są poważnymi producentami. – Łącznie na te dwa kraje przypada aż 1/4 światowego eksportu pszenicy i 1/5 eksportu kukurydzy. Kto w krótkim czasie zastąpi tych wielkich producentów? Mało prawdopodobne, by podaż została szybko uzupełniona z innych źródeł – zaznacza dr Paweł Pasierbiak.
Jak przekonuje, z punktu widzenia Polski negatywne skutki ekonomiczne również będą odczuwalne. Wzrost niepewności gospodarowania nie jest czynnikiem sprzyjającym rozwojowi aktywności ekonomicznej podmiotów. Tym samym można spodziewać się spowolnienia wzrostu gospodarczego, a być może nawet stagflacji, czyli sytuacji, w której dynamika wzrostu gospodarczego jest równa lub bliska zeru przy wysokim poziomie inflacji.
– To ostatnie zjawisko, które zostało już wskazane jako skutek dla gospodarki światowej, będzie niestety występować w dużym nasileniu w Polsce. Jeszcze przed rozpoczęciem działań wojennych w Ukrainie, martwiliśmy się wysoką inflacją. Obecnie jest niemal pewne, że wzrost cen będzie silny, wzmocniony przez mocno osłabiającą się złotówkę. Jeżeli do słabej złotówki dołączymy wysokie ceny ropy naftowej, to nie dziwi nas szybowanie cen na stacjach benzynowych. Obserwując dynamikę tych zmian można stwierdzić, że może być jeszcze gorzej – uważa ekspert.
Aktualnie, stopa procentowa jest na poziomie 3,5 punktu procentowego, co może przynieść pewną poprawę sytuacji inflacyjnej. Ma to jednak też negatywne skutki. – Wyższe stopy procentowe mogą bowiem dodatkowo osłabić aktywność gospodarczą, a także pogorszyć sytuację tych gospodarstw domowych, które spłacają zaciągnięte kredyty. A takich gospodarstw nie brakuje. Kolejne skutki dla polskiej gospodarki związane z wojną w Ukrainie spowodowane są bezprecedensowo wysoką imigracją ludności ukraińskiej (według stanu na 8 marca granicę Polski przekroczyło ok. 1,2 mln osób) – zaznacza naukowiec.
Zniszczenia infrastruktury, ograniczenie produkcji rolnej, zmniejszony eksport, wymuszona emigracja to tylko niektóre czynniki, które spowodują, że gospodarka ukraińska znajdzie się w jednej z największych recesji gospodarczej w swojej historii.
– Bez pomocy zewnętrznej Ukraina nie poradzi sobie z szybką odbudową. Do odbudowy potrzebna będzie znacząca pomoc finansowa państw trzecich. I tutaj pojawia się stwierdzenie pozytywne. Solidarność z Ukrainą, którą wykazuje świat zachodni w obliczu rosyjskiej agresji pozwala formułować ostrożnie optymistyczne prognozy, odbudowa gospodarcza Ukrainy będzie wspierana przez rządy i organizacje międzynarodowe. Już obecnie pomoc dostarczana jest przez wiele indywidualnych krajów, a również Bank Światowy wykorzystuje swoje instrumenty do wspierania Ukrainy – wyjaśnia dr Pasierbiak.
Skutki wojny są już odczuwalne również dla Rosji. Dramatyczny spadek wartości rubla rosyjskiego, zawieszenie działania giełdy, silny wzrost stóp procentowych, to tylko niektóre przejawy pogorszenia sytuacji. – Brak dostępu do nieba nad Europą dla rosyjskich linii lotniczych, rozwijający się bojkot produktów rosyjskich na świecie, wycofywanie się z Rosji poważnych inwestorów, takich jak Toyota, Honda, Shell itp., wszystko to powoduje, że z punktu widzenia przeciętnego Rosjanina jego poziom życia znacznie się obniży. Jeżeli nie będzie mógł skorzystać z karty VISA czy MasterCard, nie obejrzy ulubionego serialu na platformie Netflix, nie skorzysta z TikToka, Facebooka czy Twittera, jego jakość życia zapewne spadnie. Te ostatnie przykłady to być może nie najważniejsze skutki rosyjskiej agresji, ale jest szansa, że łącznie wszystkie te makro- i mikroekonomiczne efekty zmienią nastroje rosyjskiego społeczeństwa i doprowadzą do zmian politycznych w Rosji. Oby stało się to szybciej niż później – podsumowuje ekspert.
Dr hab. Paweł Pasierbiak – kierownik Katedry Gospodarki Światowej i Integracji Europejskiej w Instytucie Ekonomii i Finansów UMCS.
Fot. Materiały prasowe UMCS