Z wykształcenia jest architektem, ale jej wielką pasją jest malowanie akwareli. Przedstawia na nich nie tylko Lublin, ale również życie mieszkańców. Podążając za marzeniami otworzyła w naszym mieście szkołę rysunku i akwareli Art-Desk. – To moje miejsce na ziemi – mówi akwarelistka Ewelina Maliborska-Patkowska.
Pamięta pani swoją pierwszą akwarelę?
Ewelina Maliborska-Patkowska: Na pewno pamiętam, co mnie zainspirowało do tego, żeby ją namalować. Kiedyś przez przypadek w internecie zobaczyłam bardzo ciekawą pracę, wtedy nie znałam jej autora. To była właśnie akwarela. Od tamtej pory zaczęłam malować w tej technice i starałam się uzyskać podobny efekt do tego, jaki miała tamta praca.
Jaką tematykę miały pierwsze akwarele, jakie pani malowała?
EMP: Te pierwsze były związane z kierunkiem, na którym studiowałam, czyli z architekturą. Na Politechnice Krakowskiej często proszono nas o załączanie wizualizacji w formie rysunku. Wtedy już starałam się wykonywać je w formie akwareli. Były na nich głównie obiekty przedstawiające budynki z moich projektów, ale też jakieś fragmenty miasta. Studiowałam w Krakowie i to też jest takie miasto inspiracji. W smogu zawsze można znaleźć bardzo dużo ciekawych efektów (śmiech).
Teraz maluje pani Lublin?
EMP: Tak! I bardzo lubię fragmenty ulicy Kowalskiej, dlatego że tam jest dużo nawarstwień. Widać całą sylwetkę miasta, która jest w takim lekko zbrudzonym, brązowo-żółtym kolorze. Bardzo mi się podobają również ujęcia na Grand Hotel, kiedy pada światło. Budynek nawiązuje formą do stylizowanej architektury barokowej, dlatego można wydobyć z tego naprawdę bardzo dużo ciekawych efektów. Dużo prac mam również ze Starego Miasta.
Co panią szczególnie interesuje na Starym Mieście?
EMP: Zdecydowanie sceny miejskie. Kiedy ludzie siedzą pod parasolkami, coś piją i jedzą. To wszystko jest wtedy w jakimś cieniu lub słońcu skąpane. Wtedy uzyskuję najciekawsze efekty.
Ile czasu zajmuje pani stworzenie jednej pracy?
EMP: Wszystko zależy od jej wielkości. Z reguły są to 3-4 godziny, ale te większe formaty są już bardziej czasochłonne. Sam proces powstawania akwareli wymaga czasu. Trzeba poczekać aż jedna warstwa wyschnie, żeby móc nałożyć tę drugą.
Od czego pani zaczyna?
EMP: Podejść do akwareli jest dużo. Ja zaczynam od naszkicowania pracy ołówkiem bądź piórkiem. Taki podrys pomaga nam kontrolować kształty i wyznacza granice. Później nakładam kolejne warstwy. Zaczynam od najjaśniejszej barwy, bo zawsze na nią możemy nałożyć trochę tej ciemniejszej warstwy i działać w pewnym sensie jak rzeźbiarz, od ogółu do szczegółu.
Lubelska architektura jest ciekawa dla artysty?
EMP: Jest w niej bardzo dużo autentyczności. W mieście jest dużo ciekawych kadrów, zamknięć perspektywicznych. Często nawet jak jadę samochodem i stoję w korku, zdarza mi się robić zdjęcie, bo wydaje mi się, że ten dany fragment jest bardzo ciekawy. Np. widok na archikatedry od strony ulicy Zamojskiej jest niesamowity. Świątynia idealnie zamyka przestrzeń i dominuje nad resztą. Zawsze szukam takich kadrów, żeby zbudować ciekawą kompozycję.
Malarska wyobraźnia pomaga w projektowaniu wnętrz?
EMP: Myślę, że tak. Można powiedzieć, że zaczęłam trochę od końca, bo kończyłam studia techniczne i nikt nam nigdy tak do końca nie pozwolił puścić wodzy wyobraźni i zacząć od czegoś bardziej abstrakcyjnego, na przykład od koloru. U mnie zawsze dominowała precyzja, kształt i forma, dlatego ja się cały czas tego uczę. Najpierw umiałam projektować wnętrza, a dopiero później zaczęłam to przenosić na obrazy. Dopiero teraz jestem w stanie dopasować kolory i wiem, że np. do wnętrza w niebieskim kolorze dobrze będą pasować obrazy z dużą dawką czerwonego akcentu. Obecnie przychodzi mi to bardziej naturalnie.
Malowanie akwareli rozwija wyobraźnię?
EMP: Zdecydowanie, bo jest to taka technika, która łączy kolory, wszystko się rozmywa. Czasami kwestią przypadku jest uzyskanie jakiegoś ciekawego efektu. Tylko ludzie, którzy już rzeczywiście przepracowali wiele obrazów i dużo ich namalowali są w stanie kontrolować te efekty i wiedzą co zrobić, żeby powstało coś fajnego.
Gdzie chciałaby pani zorganizować swoją wymarzoną wystawę?
EMP: (śmiech) Jakiś czas temu przechodziłam obok Centrum Spotkania Kultur i tak sobie pomyślałam, a raczej zamarzyłam, że miło by było zobaczyć tam moją wystawę. To by było takie moje spełnienie marzeń na lubelskim rynku.
Skąd pomysł na otwarcie szkoły rysunku i akwareli?
EMP: Pomysł zrodził się przede wszystkim z mojej pasji. Zauważyłam też, że bardzo dużą radość sprawia mi to, że mogę się podzielić nią z innymi. Wydaje mi się, że jestem w stanie przekazać ludziom pewne informacje poprzez rysunek i poprzez to, co robię. Polega to na tym, że robię pierwszy krok, a wszyscy ten krok powtarzają. Dzięki temu, że pokazuję, to ludzie są w stanie przejść ten proces, a nie widzą tylko gotowy produkt.
Kto może przyjść do pani na zajęcia?
EMP: Szkoła jest otwarta w zasadzie dla wszystkich, ale docelowo zajęcia kieruję do trzech grup. Do jednej należą dorośli ludzie, którzy dopiero teraz mają czas, by odkrywać swoją pasję. Druga to oczywiście dzieci. Zapraszam wszystkie od dziesiątego roku życia w górę. Dla nas to jest bardzo nowe doświadczenie, ale później widzę, jak te dzieci są skoncentrowane, jak się skupiają, jak uczą się obserwować rzeczywistość. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, że one słuchają, że chcą malować. Nie wiadomo jeszcze, kim będą i czy zostaną artystami, ale na pewno poprawia to znacznie spostrzegawczość i wycisza. Ostatnia grupa to są przyszli architekci. Przygotowuję ludzi na kierunki takie jak architektura, bo sama przeszłam ten proces. Zapraszam do mojej szkoły na warsztaty!