Samorządowcy są zaniepokojeni rosnącymi rachunkami mieszkańców i ubożeniem lokalnych finansów. Tego dotyczyło spotkanie prezydentów Lublina i Sopotu w ramach Ruchu Samorządowego TAK! Dla Polski.
Prezydenci, burmistrzowie i radni z województwa lubelskiego spotkali się w poniedziałek (26 września) w Lublinie z liderem Ruchu Samorządowego TAK! Dla Polski, Jackiem Karnowskim i prezydentem Lublina Krzysztofem Żukiem (liderem na Lubelszczyźnie – przyp. red.). Rozmawiali o kryzysie finansowym i jego konsekwencjach dla mieszkańców regionu.
– Rząd ma nas wspierać i zajmować się dużymi projektami infrastrukturalnymi, takimi jak budowa autostrad czy kolei, a nie odbierać samorządom i mieszkańcom ich kompetencje i pieniądze – dodawał Jacek Karnowski, lider Ruchu Samorządowego TAK! Dla Polski, prezydent Sopotu.
Głównym tematem rozmów był drastyczny wzrost cen energii i ciepła oraz kondycja finansowa samorządów. Samorządowcy wskazywali na to, że fundusze samorządów nie tylko w województwie lubelskim, ale i w całym kraju są mocno ograniczone, a nie ma na czym oszczędzać. Samorządowcy nie chcą, aby mniej pieniędzy otrzymała np. oświata czy sport.
– Musimy uświadomić rządowi, że żadna wspólnota nie przeżyje tak drastycznej podwyżki prądu, która sięga ponad 700 procent. Nie wyobrażamy sobie wyłączania prądu w szkołach i skracania lekcji, nie chcemy wyłączać prądu na ulicach. Obecnie już część gmin wyłącza ten prąd – przyznaje Jacek Karnowski.
Przez zmiany w systemie podatkowym również do kasy Lublina wpływa coraz mniej środków. – Ubytek w bieżącym roku przekroczył już 200 mln zł, z roku na rok stale się pogłębia, i w 2023 roku do budżetu wpłynie o 300 mln zł mniej niż powinno. Z kolei rekompensata dla samorządów wskazana w Polskim Ładzie przewiduje pokrycie jedynie niewielkiej części utraconych przez miasto dochodów, zaledwie 73 mln zł – wyjaśnia Krzysztof Żuk, prezydent Lublina. – Należne dla Lublina dochody z PIT powinny trafić na lubelskie szkoły i przedszkola, oświetlenie dróg i chodników, komunikację miejską, sprzątanie ulic, czy wsparcie osób w potrzebie, tymczasem zasilają budżet centralny.
Fot. Dominika Polonis