20 czerwca w Lublinie odbędzie się Koncert Chwały. – Koncert jest wstępem do pielgrzymki na Jasną Górę, którą organizuję od lat. W tym roku oba wydarzenia odbędą się pod hasłem „W mocy Ducha Świętego” – podkreśla ks. Mirosław Ładniak, inicjator i dyrektor Koncertu Chwały. Nam opowiedział o początkach i sile tego wydarzenia, które co roku gromadzi około 20 tysięcy osób z Lublina i regionu.
Czym dla księdza jest Koncert Chwały, który odbędzie się 20 czerwca w Lublinie?
MŁ: Koncert chwały odbywa się w Lublinie od 17 lat. To jest spełnienie moich niesamowitych marzeń, które miałem zawsze, kiedy chciałem, żeby nabożeństwo, które naturalnie odbywa się w kościele, gdzie jest do tego przeznaczona przestrzeń, można było zrobić w plenerze właśnie w formie koncertu. Chciałem wykorzystać nowe środki przekazu, z takim podejściem do wiernych, aby szczególnie dla młodych ludzi to było jeszcze bardziej atrakcyjne. Oczywiście Koncert Chwały nigdy nie zastąpi tego, co dzieje się w kościele, modlitwy, eucharystii. To jest jedynie dopełnienie tego, co jeszcze w zupełnie w innej formule można przekazać naszym wiernym.
Co świadczy o wyjątkowości Koncertu Chwały?
MŁ: Na takim koncercie mamy okazję wysłuchać piosenek, które są wykonywane przez zespół Gospel Rain i Chór dla Jezusa. To jest nie tylko występowanie, ale i modlitwa. Tak samo się dzieje też wśród widzów, którzy są na placu, gdzie każda piosenka, każdy przekaz, każda forma modlitewna, która próbujemy zastosować, staje się przestrzenią modlitwy, uwielbienia i wspólnoty. Teraz prawie 20 tysięcy ludzi przychodzi na to spotkanie. Często mówią nam, że to dobra droga, że podążamy w dobrym kierunku, bo ludzie tego potrzebują.
Ważne, żeby być razem?
MŁ: Patrzę na Koncert Chwały również pod innym aspektem. My, katolicy, też mamy prawo do tego, żeby na takich spotkaniach być razem i mieć świadomość, że nie jesteśmy sami. Ludzie przyjeżdżają tu z całego regionu. Każdy z nich może mieć wątpliwości, może czuć się osamotniony. Ale kiedy widzą, że na takim spotkaniu jest kilkanaście tysięcy ludzi, mających podobne wartości, to wracając do domu są naładowani pozytywną energią, która daje im siłę do życia. Mają też powód do tego, żeby być dumnym, że w kościele mamy takie wydarzenia, które ani jakością techniczną ani artystyczną nie odbiegają od wydarzeń organizowanych na świecie. Jesteśmy więc przekonani, że Koncert Chwały wychodzi naprzeciw różnym oczekiwaniom.
Co łączy ludzi na koncercie?
MŁ: Ludzie przyjeżdżający na nasze spotkania, nie widują się za często, bo są z różnych stron, ale mają na koncercie takie fajne powiedzenie „do zobaczenia za rok na koncercie”. Ludzie chętnie spotykają się, część bierze bezpośredni udział w wydarzeniu przy scenie, ale bardzo wiele rodzin spotyka się, spaceruje i wszyscy w tych bardzo różnych formułach czekają na finał, który odbywa się zawsze po godzinie 21. Jest to procesja eucharystyczna i adoracja najświętszego sakramentu na scenie. To jest nieprawdopodobne wydarzenie. Sam mam gęsią skórkę, kiedy przeżywam ten moment, bo roztańczony tłum, który klaszcze, śpiewa i śmieje się, nagle w jednej sekundzie, kiedy ogłaszam nadejście procesji milknie. W zależności od tego jak przemieszcza się Najświętszy Sakrament ten tłum sukcesywnie pada na kolana. To niesamowite doświadczenie, które powoduje, że każdy wie, dlaczego tutaj się znalazł, żeby właśnie wielbić Chrystusa.
Czy Koncert Chwały skupia się na muzyce chrześcijańskiej?
MŁ: Elementem, który na Koncercie Chwały jest bardzo mocno podkreślany, jest próba łączenia sacrum, jak wystawienie Najświętszego Sakramentu, ze świętem naszego życia codziennego. Nie zapraszamy tylko i wyłącznie wprost deklarujących się muzyków, którzy śpiewają wyłącznie muzykę chrześcijańską. Właśnie próbujemy zapraszać muzyków, którzy śpiewają muzykę popularną, oczywiście na dobrym poziomie, aby zrobić taki mix, w którym wszystko udaje się połączyć z piosenkami chrześcijańskimi. To sprawia, że każdy znajdzie coś dla siebie w tej przestrzeni muzycznej. Może właśnie dzięki temu przychodzi tak dużo ludzi, którzy nie chodzą regularnie do kościoła, a przychodzą właśnie na koncert, żeby wspólnie zaczerpnąć tej atmosfery, która się dokonuje.
Jak wyglądały początki koncertu? Zmierzyliście się z wieloma trudnościami?
MŁ: Jak zaczynaliśmy, to było nas znacznie mniej. Teraz te 20 tysięcy sprawia, że Lublin staje się potężną siłą na rynku koncertowym. Tak Pan Bóg to prowadzi. Nie planowałem, że aż tak się to rozwinie. Jest tam miejsce dla każdego i ta przestrzeń coraz bardziej się poszerza i to najbardziej mnie cieszy. Kiedy organizowałem pierwszy Koncert Chwały do Lublina przybył krzyż Światowych Dni Młodzieży. Powiedziałem, że chciałbym zrobić adorację przy krzyżu. Do współpracy zaprosiłem Grześka Głucha, lidera zespołu Gospel Rain i Janka Pospieszalskiego, który akurat z bratem robił koncert papieski na placu Zamkowym. Nie było ani pieniędzy, ani zaplecza. Mieliśmy bardzo mało czasu. Grzesiek powiedział, że to jest niemożliwe, że to się nie uda, jednak ja chciałem spróbować. Pierwszy etap rozwoju Koncertu Chwały był nieprawdopodobny. Nikt nawet nie przypuszczał i chyba nikt nam nawet nie dawał szansy. Z roku na rok zaczęło nam się to rozwijać za sprawą miasta, dzięki czemu możemy zaprosić coraz lepsze gwiazdy, w tym roku zagra zespół Pectus.
Koncert Chwały jest jedynie elementem większej całości?
MŁ: Koncert Chwały związany jest z tym, co robię na co dzień. Od wielu lat organizuję pieszą pielgrzymkę na Jasną Górę i planuję, żeby hasło tych wydarzeń było spójne. Niejako zaczynamy na koncercie, a kończymy na pielgrzymce. W tym roku hasło „W mocy Ducha Świętego” będzie obowiązywało zarówno na koncercie, jak i na pielgrzymce, uczestnicy otrzymają specjalnie wydrukowany dekalog. Te wszystkie elementy jednocześnie się uzupełniają, ponieważ inaczej przeżywamy wydarzenie na Koncercie Chwały, inaczej na pielgrzymce, jednak cały czas jest to to samo doznanie.
Czy można powiedzieć, ze pielgrzymka wyrusza już 20 czerwca kiedy rozpocznie się Koncert Chwały?
MŁ: Nawet wcześniej, dlatego, że kiedy już była Ekstremalna Droga Krzyżowa, to o tym mówiłem. Prawda jest taka, że ludzie którzy przychodzą na Ekstremalną Drogę Krzyżową, Koncert Chwały i potem idą na Jasną Górę, oni się przenikają, znają, spotykają się w tych miejscach, dzięki temu wytwarza się niesamowita atmosfera rodzinności.
Co wpłynęło na wielki sukces Koncertu Chwały?
MŁ: Od samego początku z Grześkiem Głuchem rozmawialiśmy, że musimy wprowadzić ważny element. Żeby nie było tej bariery pomiędzy artystami a publicznością. Miała to być atmosfera otwartości i spontaniczności, takiego naturalnego bycia razem. My robimy wszystko, żeby zarówno ci, którzy są na placu Zamkowym jako widownia i ci co znajdują się na scenie, nie oddzielali się. Chór dla Jezusa liczy 100 osób. Proszę sobie wyobrazić, że kiedy robimy nabór, to w ciągu kilku minut zgłaszają się chętni i zapełniają listę. Ta akcja cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem.
Zdjęcia: Archiwum ks. Mirosława Ładniaka