Po roku przerwy związanej z pandemią koronawirusa kwesta na renowację zabytkowych pomników ponownie będzie mogła się odbyć. Wolontariuszy, jak i lubelskich artystów spotkamy między innymi na cmentarzu przy ul. Lipowej w niedzielę (30 października) i w poniedziałek (1 listopada).
W tym roku kwesta na pomniki odbędzie się w najwyższym rygorze sanitarnym. Wolontariusze, którzy będą brać w niej udział będą mieć mierzoną temperaturę, a podczas godzin, w których będą zbierać fundusze będą mieć obowiązek zasłaniania ust i nosa.
– Nie będą jednak wydawane karteczki, żeby było, jak najmniej kontaktu. Gdy wolontariusz skończy kwestę, puszkę oddaje tylko w drzwiach lubelskiego radia i podpisuje pokwitowanie. Natomiast przy odbiorze puszki dostaje on tylko identyfikator. Nie wchodzi do środka – zaznacza Stanisław Santarek, pomysłodawca i organizator kwesty. – Osobne pomieszczenie będzie przeznaczone również do liczenia pieniędzy, do którego będzie się wchodzić bezpośrednio z dworu, aby również ograniczyć kontakt – dodaje.
Osobne pomieszczenie będzie również do oddawania puszek. Będzie mogło jednocześnie przebywać w nim 10 osób. Uzbierane środki, komisja będzie liczyć sama. Jeśli wolontariusz będzie chciał dowiedzieć się ile udało mu się zebrać, będzie miał możliwość skontaktowania się z komisją telefonicznie. – Tam otrzyma wszystkie informacje. Dla wolontariuszy będzie oczywiście dostępna gorąca herbata i kawa, bo robi się już zimno. Nie będzie jednak możliwości gromadzenia się – podkreśla Santarek.
Nie wiadomo jeszcze, gdzie będą mogli zgłaszać się chętni wolontariusze. Pewne jest jednak, że w zgłoszeniu każdy chętny będzie musiał podać wybrany przez siebie dzień i godziny, w których chciałby kwestować. – Jeszcze niedawno nie wiedzieliśmy, czy kwesta będzie mogła się w ogóle odbyć, dlatego wszystkie szczegóły nie są jeszcze znane – podsumowuje Stanisław Santarek.
Co roku, w kwestę zaangażowani zostają również lubelscy samorządowcy, muzycy i artyści. W poprzednich latach można było spotkać między innymi Krzysztofa Cugowskiego, Marcina Wrońskiego, czy Jarosława Koziarę.
Fot. Zdjęcie archiwalne/ Dominika Polonis