Joanna Pąk to niepełnosprawna poetka mieszkająca w Świdniku. W styczniu, ukazał się jej dziesiąty, jubileuszowy tomik poezji. Mimo wielu trudności każdego dnia swoją postawą udowadnia, że osoby niepełnosprawne są pełne energii.
Wiele osób w młodym wieku nie ma takiej radość z życia jaką ma Pani mimo wielu trudności. Skąd czerpie Pani tę radość?
– Na to pytanie nie da się jednoznacznie odpowiedzieć. Na pewno moja radość wynika z obecności rodziny, przyjaciół, którzy są dla mnie ostoją w trudniejszych dniach. Wiara w Boga daje mi też wiarę we własne możliwości.
Wiele ludzi uważa, że osoby niepełnosprawne są odmienne. Pani świetnie łamie ten stereotyp pokazując, że one się niczym nie różnią.
– Mogą różnić się fizycznie wyglądem, sposobem bycia, ubiorem, ale przecież zdrowi ludzie też nie wyglądają szablonowo. My, niepełnosprawni jesteśmy pełni życia, niespożytej energii. Wystarczy podać rękę, pomóc wejść w środowisko osób zdrowych. Problem stereotypu leży po obu stronach i to nas dzieli. Zdrowi ludzie myślą czasem, że jesteśmy zniechęceni do życia i dlatego nie wiedzą w jaki sposób się do nas odezwać, zbliżyć. A przecież wystarczy tylko uczynić pierwszy krok, uśmiech, dobre słowo, gest. Znam ludzi z niepełnosprawnościami, którzy podobnie jak ja lubią towarzystwo, zabawę i mają swoje pasje. Wśród moich przyjaciół więcej jest osób zdrowych, którzy nie bali się do mnie podejść i porozmawiać. Tak zaczyna się każda przyjaźń.
Czy da się walczyć z tymi stereotypami?
– Wszystko można pokonać z właściwym tokiem myślenia i z odpowiednimi ludźmi.
Pani pisze i korzysta z komputera stopami. Mając specjalną myszkę i długopis między palcami. Trudno było zdobyć tę umiejętność?
– Umiejętność posługiwania się stopami osiągnęłam już jako małe dziecko. Uważam, że otrzymałam dar od losu, ponieważ stopa w pewien sposób jest formą mojej komunikacji. Pisząc na komputerze zapisuję swoje myśli, wiersze, „rozmawiam” ze znajomymi na komunikatorach oraz przy pomocy smartfona.
Jako dziecko uwielbiała Pani czytać wiersze i się ich uczyć na pamięć. To się przyczyniło do tego, że teraz sama je Pani pisze?
– Tak, to prawda, że od dziecięcych lat uwielbiałam słuchać czytanych mi bajek. W długie jesienno-zimowe wieczory siadałyśmy z mamą na tapczanie i … mała Asia chłonęła czytane przez mamę słowa. Tata dowoził książeczki, nie zawsze miał czas, aby mi je czytać, ponieważ wyjeżdżał w delegację. Tym sposobem miałam i mam dość pokaźną bibliotekę. Po skończeniu I klasy sama zaczęłam czytanie lektur szkolnych. Bardzo lubiłam utwory wierszowane. Zachwycałam się rymami i w myślach układałam własne wiersze, które niestety szły w niepamięć.
Kiedy napisała Pani swój pierwszy wiersz? I o czym był?
– Mając niecałe 12 lat zwierzyłam się mamie, że ułożyłam fajną rymowankę o bocianie i wronie. Gdy ją głośno powiedziałam, mama szybko kupiła zeszyt i od tamtej pory zaczęła zapisywać moje dziecięce wierszyki. Dzisiaj piszę wiersze na komputerze.
Mówi Pani o swoim dzieciństwie jako o Pani ulubionym okresie w życiu, bo zawsze w Pani domu było dużo książek. Czy poza poetami ma Pani swojego ulubionego autora?
– Ulubionymi prozaikami są: Leon Wiśniewski i Stefan Darda. Pierwszy w swoich powieściach wspaniale odzwierciedla naturę kobiety, a drugi przenosi mnie w świat horrorów rozgrywających się na tle ukochanego przeze mnie Roztocza.
Poza wierszami pisze Pani również prozę spisując swoje wspomnienia. Czy myślała Pani, żeby je również w przyszłości wydać?
– Kilka lat temu zaczęłam spisywać swoje wspomnienia, jednak poezja wygrała z prozą. Może kiedyś dokończę to, co do tej pory leży na dnie szuflady. Czy wydam? Nie wiem!
Niedawno w Centrum Kultury odbył się Pani wieczorek poetycki z okazji premiery nowego tomiku. Wiersze o jakiej głównie tematyce możemy w nim znaleźć?
– Tomik pt. „Intymnie” to mój 10 jubileuszowy zbiór poezji. Jest to forma „pamiętnika”, w którym opisuję swoje emocje, wydarzenia z 5 lat, bo przez taki okres on powstawał. Są w nim wiersze smutne, żartobliwe i radosne, taki misz masz, jak całe moje dotychczasowe życie.