Wykonuje grafiki, plakaty, logotypy, nadruki na koszulki oraz prowadzi warsztaty z myślenia wizualnego i nowoczesnej kaligrafii pod wspólną nazwą Kreatywny marker dla dzieci i dorosłych. Artystka Renata Saba, znana jako Renata Pisze, uczy jak wykorzystywać kreatywne myślenie, jak rozwijać wyobraźnię oraz pokonać strach przed tworzeniem autorskich projektów.
Kiedy zaczęła pani tworzyć?
RP: Miałam 10 lat i chodziłam na kółko plastyczne na Czechowie do klubu ABC. Tam pan Walenty Wróblewski, który wcześniej prowadził zajęcia, dostrzegł we mnie talent. Poradził mi wtedy, żebym zdawała do liceum plastycznego i tak też zrobiłam. I to był początek! (śmiech)
Jak wspomina pani lata w liceum plastycznym?
RP: To najlepsza szkoła, jaką można sobie wymarzyć. Świetny klimat bez żadnych presji, rygorów. Tam są bardzo otwarci profesorowie. Najlepsza szkoła w Lublinie! (śmiech)
Co pani lubiła rysować jako dziecko?
RP: Nie było to nic wyjątkowego. Rysowałam wszystko. Nawet bezsensowne bazgranie było fajne.
Obecnie też jest ono takie fajne?
RP: Jeszcze bardziej! (śmiech) To bezsensowe bazgranie nazywamy dudlingiem. Dzieje się tak np. gdy rozmawiamy przez telefon i bazgramy coś na kartce długopisem, który akurat mamy pod ręką. Po czterdziestu minutach rozmowy okazuje się, że powstał super obraz. To jest udowodnione, że takie dudling bardziej skupia uwagę. Nauczyciele nie powinni zabraniać uczniom robić bazgrołów w zeszytach, na marginesach, na okładkach, bo oni dzięki temu lepiej zapamiętują.
Co najczęściej pani tworzy?
RP: Można to określić jako myślenie wizualne. Tak najprościej ujmując to jest rysowanie myśli. Narzędzie, które służy nam obecnie, jak najprostszej i jak najszybszej komunikacji. Jest to połączenie bardzo prostej grafiki z nowoczesną kaligrafią. Ja to tak nazywam. Chodzi tu o bardzo szybkie i czytelne pisanie markerem. Tę metodę sama stosuję w swojej pracy, projektując okładki, czy gry planszowe, nadruki na koszulkach, projekty opakowań, dlatego ją propaguję na swoich warsztatach – bo wiem, że działa. Jest prosta i możliwa do zastosowania nawet przez osoby, które jak same o sobie mówią „nic nie potrafią”. Każdy może sam sobie stworzyć flipa (notatkę rysunkową) na swój wykład, czy grafikę na Facebooku. Uczę swoich uczniów używania tych narzędzi, z których sama korzystam w swojej pracy. Wiem, że działają, dlatego też zachęcam innych. Myślenie wizualne to kreatywny marker i kaligrafia XXI wieku, które mają przed sobą wielką przyszłość. To będzie podstawowy, najczęściej używany język komunikacji. Chodzi oczywiście też o czas. Życie pędzi, a my za nim.
Ile czasu zajmuje namalowanie jednej pracy?
RP: Trzy minuty albo trzy miesiące! (śmiech) To zależy od tematu i klienta. Czasami, jak klient ma wrażenie, że dużo płaci za logo i przedstawiam mu pierwszą wersję, to sam próbuje nanosić wiele zmian i proponuje: to przesuńmy w prawo, to w lewo, a tutaj dajmy inny kolor. Po takich kilkunastu próbach nagle okazuje się, że to nie o to chodziło i wracamy do pierwszej wersji. Tak to jest zazwyczaj. Myślę, że te próby to jest raczej takie wyciśnięcie cytryny, że jak płacę to chcę mieć dużo do powiedzenia. Natomiast z doświadczenia wiem, że i tak najczęściej wracamy do tej pierwotnej wersji.
Klient zawsze wie, co chce osiągnąć?
RP: Bardzo rzadko i w sumie najbardziej takich lubię, którzy nie wiedzą i oddają wszystko w moje ręce. Wtedy moja kreacja jest nieograniczona.
Klienci są wymagający?
RP: Są, ale to dobrze. Mają do tego prawo. Czasami, kiedy wiem, że nie sprostam wymaganiom lub nie nadajemy na tych samych falach: wolę odmówić współpracy na samym początku. Na szczęście to są naprawdę nieliczne wyjątki. Uważam, że posiadam intuicję i głównie to nią kieruję się w swojej działalności. Zazwyczaj trafiam, czując przez skórę, czego potrzebują. Nie chwaląc się, ale zdarza się, że pytają: „skąd pani wiedziała”?
O jakie projekty najczęściej ludzie proszą?
RP: Obecnie chyba najczęściej są to grafiki do mediów społecznościowych. To życie wskazuje, gdzie jeszcze i do czego można wykorzystać metodę myślenia wizualnego. Okazuje się, z czego bardzo się cieszę, że taki sposób przekazu świetnie się sprawdza przy projektowaniu billboardów wyborczych. Większość kandydatów lub raczej ich graficy stosuje ten sam szablon i w efekcie wszystkie plakaty są do siebie podobne. A tu przecież chodzi o to, aby się jak najbardziej wyróżnić po to, aby być zapamiętanym. Wiem, że moje projekty billboardów czy grafiki na fb wpadają w oko, właśnie dlatego, że są inne, bardziej ludzkie. Nie tak nachalne w swoim przekazie. Kolejna grupa moich odbiorców to branża edukacyjna. Dyrektorzy i nauczyciele dostrzegli korzyści, jakie daje nauczanie z wykorzystaniem myślenia wizualnego. Każdą lekcję można prowadzić właśnie używając tego języka. Uczniowie, którzy naśladują nauczycieli (którzy ukończyli warsztaty z myślenia wizualnego i kaligrafii XXI wieku) i korzystają z tego samego sposobu zapisywania notatek, lepiej zapamiętują, ponieważ angażują się emocjonalnie. Ostatnio też bardzo popularne stały się takie zajęcia, które mają charakter zamknięty dla korporacji, banków, instytucji państwowych, działów HR. Wszędzie tam, gdzie trzeba skomplikowaną treść „podać” w sposób jasny i czytelny. Na warsztaty przychodzą też trenerzy, coachowie ponieważ wiedzą, że każdy myśli obrazami i podanie swojemu odbiorcy pewnej informacji w formie obrazu ułatwi komunikację i zrozumienie. Tworzę też zapis graficzny konferencji, czy debat. Cel oczywiście jest ten sam (śmiech).
Ile robi pani projektów miesięcznie?
RP: Nie da się tego tak policzyć, nigdy tego nie liczyłam.
Prowadzi pani również warsztaty rysunkowo-liternicze dla dzieci. Co tworzą dzieci?
RP: Dla dzieci mam dokładnie ten sam program, co dla dorosłych. To są podstawy myślenia wizualnego i kaligrafia. Tutaj taka ciekawostka, że można prowadzić zajęcia z kaligrafii wśród dzieci, które jeszcze nie potrafią pisać i czytać. Tworzymy grafiki z wykorzystaniem liter i one dopiero później dowiadują się, że to było A, a to B. Taka odwrotność. Nie ma różnicy pomiędzy prowadzeniem zajęć dla dzieci, a dla dorosłych. Nawet, jak prowadzę je dla dorosłych, to najpierw wprowadzam ich w stan dzieciństwa, kiedy mieli 5-6 lat, bo dziecko nie wie, że nie potrafi. Ono nie wie, że nie ma talentu, że może w ogóle nie umieć. I taki dorosły, któremu uda się wejść w tę sferę dzieciństwa, nagle traci strach przed tworzeniem. Po kilku godzinach warsztatów okazuje się, że nie miał pojęcia, że potrafi zrobić coś takiego. Na moich warsztatach odblokowuję strach. Uczę odwagi w tworzeniu, nawet tym publicznym. Nie jest głównym celem nauka pisania i rysowania, bo tego uczymy się w praktyce, już po warsztatach. Najważniejsze dla mnie jest danie odwagi moim uczniom.
Ludzie, którzy przychodzą na warsztaty mają bujną wyobraźnię?
RP: Najmniej problemu z wyobraźnią mają dzieci. (śmiech) Można powiedzieć, że na takich warsztatach, to ja się bardziej uczę od nich pomysłów, które zresztą wykorzystuję. Czasami są takie środowiska, że trzeba trochę bardziej poruszyć wyobraźnię, jak na przykład dział księgowości z banku. Tam to było mega trudne i czułam na początku opór, blokadę. Zastanawiałam się, co robię źle i jak to mogę zmienić. W efekcie odniosłam sukces! Kobiety dziękowały za super zabawę, relaks i odkrycie w sobie umiejętności, o których nie miały pojęcia. To była dla mnie nagroda po ciężkich początkach warsztatów.
„Jeżeli myślisz, że nic nie możesz zmienić, zmień myślenie”. Ile jest w tym prawdy?
RP: To jest moje ulubione motto! (śmiech) Kiedyś przeczytałam to gdzieś w jakiejś gazecie w firmie, w której pracowałam. To zdanie tak mnie „denerwowało” codziennie, ponieważ nie trudno się domyśleć, że nie byłam zadowolona ze swojej pracy, skoro akurat na moim biurku pojawiło się takie hasło. I ono mnie tak dręczyło i dręczyło, że po trzech miesiącach szczęśliwych zdarzeń i okoliczności okazało się, że udało mi się zmienić myślenie. Zdecydowałam się wtedy rzucić bardzo uciążliwą, męczącą i mało kreatywną pracę. Zostawienie etatu wymagało jednak dużej odwagi. To hasło ćwiczę ze wszystkimi swoimi kursantami, ponieważ ono otwiera możliwości. I uczy odwagi w tworzeniu i projektowaniu swojego życia.