Stoki narciarskie mają pozwolenie na funkcjonowanie, ale branża hotelarska nie zostanie odmrożona. Dlatego ich właściciele obawiają się, czy w takich realiach dadzą radę pokryć chociaż koszty działalności. – To jest tragedia – mówią niektórzy z nich.
Wprowadzone obostrzenia mogą doprowadzić do tego, że stoki narciarskie nie będą się cieszyły zainteresowaniem.
– Najbardziej obawiamy się braku narciarzy. Skoro nie możemy się przemieszczać i mamy zostać w domu, to ich nie będzie. Restauracja nieczynna, noclegi nieczynne, to jest tragedia! – przyznaje z żalem właściciel stoku Bobliwo. – Zastanawiam się w ogóle, czy naśnieżać, bo dla kogo?
Właściciele stoków podkreślają również, że za otwarciem ośrodków narciarskich pójść powinno także odmrożenie hoteli i restauracji, bo trudno wyobrazić sobie, by z ośrodków korzystali jedynie okoliczni mieszkańcy.
– W przypadku naszej stacji na pewno dużym utrudnieniem będzie to, że będziemy musieli serwować posiłki na wynos. W wypożyczalni sprzętu mamy 6 stanowisk, więc ta ilość będzie ograniczona i jednocześnie będą mogły przebywać 2 osoby. Kolejka będzie oczekiwać na dworze, a cały sprzęt po zdaniu będzie podlegał dezynfekcji – wyjaśnia Marcin Świderski, właściciel stoku narciarskiego w Kazimierzu Dolnym. – Jesteśmy o tyle w komfortowej sytuacji, że nigdy nie byliśmy uzależnieni od długoterminowego pobytu turystów. Do nas przyjeżdżają ludzie z Radomia, Lublina, Warszawy, czyli większość ludzi, którzy do nas przyjeżdżają jadą potem do domu. Mamy wyciągi orczykowe, czyli każdy jest siłą rzeczy w dużej odległości od narciarza, około 11 metrów. Jeśli chodzi o kolejki będziemy to próbowali jakoś regulować – dodaje Świderski.
Interwencję w sprawie stoków narciarskich podjęła już poseł Marta Wcisło z Koalicji Obywatelskiej, która złożyła dwie interpelacje do premiera Mateusza Morawieckiego. Pierwsza z nich dotyczy sytuacji ośrodków narciarskich związanej z COVID-19, natomiast ta druga terminu ferii zimowych, które w tym roku mają odbyć się w tym samym czasie
– Przy takim rozwiązaniu, gdzie ośrodki narciarskie są otwarte, a hotele i restauracje zamknięte, tracą wszystkie z wymienionych grup przedsiębiorców, tracą również uczniowie i ich rodziny, którzy nie będą jednak mogli skorzystać w pełni z usług tych miejsc. Trudno też wyobrazić sobie, by sanepid czy policja kontrolowały wszystkie hotele i pensjonaty pod kątem korzystających z nich gości – pisze Marta Wcisło.
Posłanka jest pewna, że choć do stycznia zostało niewiele czasu, to rząd może wypracować bezpieczne rozwiązanie, które umożliwi funkcjonowanie lokali gastronomicznych i hoteli w tym okresie, a jednocześnie zminimalizuje ryzyko zakażenia koronawirusem. Zaznacza również, że z powodu otwarcia stoków narciarskich wyznaczenie jednego terminu ferii zimowych jest pozbawione sensu. Wcisło pyta więc premiera, czym kierował się podejmując taką decyzję i czy była ona poprzedzona opiniami specjalistów, które potwierdzają, że takie rozwiązanie faktycznie ograniczy rozprzestrzenianie się epidemii. Zwraca się również do Morawieckiego z pytaniem czy w związku ze zmianą decyzji o otwarciu ośrodków narciarskich, będzie analizował możliwość zorganizowania inaczej ferii zimowych.
Posłanka zwróciła też uwagę na to, że ośrodki narciarskie nie znajdują się jedynie w górach, ale również na terenie województwa lubelskiego, m.in. W Rąblowie, Jacni, Sulowie, Celejowie, Batorzu, Chrzanowie, Parchatce i Bobliwie. – Korzystanie z nich pozwala mieszkańcom Lubelszczyzny, ale też innych okolicznych województw, cieszyć się narciarstwem na co dzień, bez konieczności organizowania wyjazdu na południe Polski – podkreśla Marta Wcisło. – Pracownicy i właściciele tych ośrodków często pracują tylko w zimie, w trakcie której muszą zapewnić sobie utrzymanie na pozostałą część roku – tłumaczy.
Posłanka pyta też premiera, czy pomimo decyzji o otwarciu ośrodków narciarskich, rząd planuje uruchomić wsparcie finansowe dla tych przedsiębiorców, którzy prowadzą takie ośrodki, a którzy nie będą w stanie ich otworzyć lub otwarcie ich znacząco ograniczy opłacalność.
