Towarzystwo Muzyczne im. Henryka Wieniawskiego w Lublinie istnieje już 122 lata. Obecnie, tak jak i inne instytucje kultury znalazło się w trudnej finansowej sytuacji. Aby przetrwać, zorganizowało zbiórkę funduszy. O sytuacji towarzystwa rozmawiamy z jego dyrektorem, Ryszardem Heliaszem.
Towarzystwo Muzyczne istnieje od 1898 roku. Obecnie, podobnie, jak i inne instytucje znalazło się w trudnej sytuacji. Jak możemy wspomóc instytucję?
– Jedyną formą pomocy w tej chwili są sponsorzy, których szukam już od kilku miesięcy, albo darczyńcy. Znalezienie sponsora nie jest jednak proste i jak na razie wszędzie słyszę odmowę, ale myślę, że takich instytucji, jak my jest wiele i dlatego też się tak dzieje. Utworzyliśmy też tzw. ostatnią deskę ratunku, czyli zrzutkę z nadzieją, że będzie jakiś odzew i rzeczywiście jesteśmy mile zaskoczeni. Towarzystwo jest instytucją mało rozpoznawalną w mieście, mimo tego że tak długo już istnieje, ale jest to muzyka klasyczna, a takich ludzi, którzy jej słuchają jest niewielu. Na razie uzbieraliśmy około 3,5 tys., więc jak na nasze towarzystwo jest to kwota niewystarczająca, bo brakuje nam obecnie pieniędzy na opłacenie mediów, utrzymanie biura i pracowników, ale dzięki temu będą już jakieś finanse.
Ile docelowo chcecie zebrać środków?
– Na zrzutce napisaliśmy 100 tys. zł. To byłoby dla nas kwotą wystarczającą na naszą działalność nawet przy założeniu, że dalej będzie lockdown i nie będziemy mogli organizować stacjonarnie wydarzeń. W ubiegłym roku wszystko się odbywało online, chociaż Ogólnopolski Konkurs Skrzypcowy zrobiliśmy na żywo i było to jedyne takie wydarzenie w Polsce. Był to nasz sukces powiązany z zadowoleniem jurorów i uczestników.
Towarzystwo Muzyczne podjęło działalność zaraz po wyzwoleniu Lublina w 1944 roku. Jak się przyczyniło do odbudowy tej kultury?
– Jeśli chodzi już o te czasy powojenne, a szczególnie ostatnie dwudziestolecie to oczywiście poprzez konkursy skrzypcowe, bo wcześniej ta działalność opierała się na edukacji muzycznej oraz koncerty o zasięgu miejskim i regionalnym. Wyjście na świat Towarzystwa Muzycznego to była organizacja konkursów. Najpierw to był Międzynarodowy Konkurs im. Karola Lipińskiego i Henryka Wieniawskiego, a kilka lat później powstał kolejny, czyli Ogólnopolski Konkurs Młodych Skrzypków im. Stanisława Serwaczyńskiego. Mało kto wie, ale Serwaczyński był nauczycielem Henryka Wieniawskiego. Te dwa konkursy wypromowały Towarzystwo Muzyczne w Polsce, ale i na świecie, a przez to sam Lublin. Również dzięki profesorom, którzy przywozili tu swoich uczniów jesteśmy rozpoznawalni na całym świecie. Obecnie najbardziej interesują się nami kraje azjatyckie typu Chiny, Japonia i Korea. Na nasze konkursy najczęściej przyjeżdżają uczestnicy z 25-26 krajów świat.
Lublin może poszczycić się wieloma wybitnymi artystami stąd pochodzącymi, między innymi Henrykiem Wieniawskim.
– Tak, to jest najsławniejszy lublinianin. Są sławne osoby związane z Lublinem, ale takich tutaj urodzonych i rozpoznawalnych na całym świecie po prostu nie ma. Wieniawski jest rozpoznawalny na świecie również dzięki Towarzystwu Muzycznemu. Turyści, którzy przyjeżdżają do Lublina, a jest ich z każdym rokiem coraz więcej, szukają miejsca jego urodzin, czyli naszej kamienicy (Rynek 17 – przyp. red.). Mamy też tu biuro, ale musieliśmy wynająć dwa piętra restauracji, bo gdyby nie ona, to by nas nie było. Jedynym naszym dochodem jest wynajem pomieszczeń dla restauracji, a nie możemy starać się o dotację rządową, ani z Urzędu Miasta czy Urzędu Marszałkowskiego, jako że jesteśmy stowarzyszeniem. Restauracja płaci czynsz, więc z tego staramy się utrzymać, a nawet bez pandemii nie jest to łatwe.
Jakie miejsce zajmuje muzyka klasyczna w Lublinie?
– Myślę, że jest bardzo ważna, a widzimy to po naszych koncertach, festiwalach i konkursach. Na ten najbliższy okres również planujemy koncerty z cyklu Harmonie Starego Miasta, jeśli tylko dostaniemy dofinansowanie. Będzie to 14 koncertów i oczywiście planujemy też festiwal, który przyjął się już na stałe i będzie to już 10. edycja, czyli Andrzej Nikodemowicz. Czas i dźwięk. To festiwal, który promuje kolejną znaną postać, czyli prof. Andrzeja Nikodemowicza, który był związany z Lublinem przez całe lata, choć urodził się we Lwowie. Jest on jednym z najbardziej znanych w świecie kompozytorów Polskich. Poprzez te festiwale staramy się promować jego twórczość. Zorganizujemy też międzynarodowy konkurs muzyczny skrzypcowy tradycyjnie w sierpniu. No i najważniejsze wydarzenie, które będzie we wrześniu, to Międzynarodowy Konkurs Karola Lipińskiego i Henryka Wieniawskiego. Już mamy pierwsze zgłoszenia. Mam nadzieję, że pandemia nam nie przeszkodzi i uda nam się zorganizować go w Lublinie na żywo, ewentualnie w formie hybrydowej. Mam nadzieję, że do września sytuacja będzie na tyle opanowana, że z całego świata przyjadą profesorowie, pedagodzy i uczniowie. Co trzy lata Lublin staje się stolicą światowej wiolinistyki.
Działalność Towarzystwa to również Społeczna Szkoła Muzyczna, jest też chór, zespół jazzowy i ogniska.
– W Towarzystwie Muzycznym szkoła muzyczna powstała w 1919 roku i ta działalność trwała do II wojny światowej. Po wojnie przyszły czasy nacjonalistyczne, więc wszystko zostało ocenzurowane i Towarzystwo Muzyczne też. Została mu odebrana szkoła muzyczna i filharmonia. Przed wojną towarzystwo prowadziło orkiestrę, z której potem powstała Filharmonia Lubelska i Teatr Muzyczny w Lublinie, wtedy zwany operetką. Powstała też szkoła muzyczna im. Karola Lipińskiego w Lublinie, a przed wojną była to szkoła należąca do Towarzystwa Muzycznego. Potem była dłuższa przerwa jeśli chodzi o szkolnictwo, ale to też wynikało z zarządzenia ówczesnych władz. Od góry mieliśmy więc narzucone prowadzone ognisk muzycznych i to była podstawowa działalność, podczas której stworzyliśmy ponad 100 ognisk na całej Lubelszczyźnie. Wykształciliśmy ponad 2500 uczniów. Tak było do czasu powstawania konkursów, a później postanowiliśmy otworzyć własną szkołę muzyczną w roku 1996. Szkoła jest niewielka, ale cieszy się powodzeniem. Jesteśmy szkołą otwartą na wszystkich. Nie ma w niej przedmiotów ogólnokształcących i limitu wieku. Kształcimy tylko muzycznie. Mamy uczniów, którzy studiują albo mają po 30 kilka lat i teraz spełniają tu swoje marzenia. Nasza działalność to nie jest tylko praca, ale i misja.
Fot. Dominika Polonis