We wtorek (7 czerwca) Iga Świątek odwiedziła Lublin. Tenisistka przyjechała do naszego miasta kilka dni po tym, jak po raz drugi wygrała turniej Roland Gaross. Na specjalnej konferencji w naszym mieście opowiedziała o swoich wrażeniach, a także pozowała do zdjęć z młodymi adeptami sportu.

– Na pewno jestem z siebie dumna i z całego zespołu, bo przeszliśmy długą i ciężką drogę. Od jakiegoś czasu utrzymuję się na najwyższym miejscu rankingu, a to przerosło moje najszczersze oczekiwania. Mam nadzieję, że pokażę jeszcze więcej tej stabilności i utrzymam się na pierwszej pozycji do końca roku, albo i w przyszłym sezonie – mówi Iga Świątek, która odwiedziła Centrum Sportowe Politechniki Lubelskiej. – Czuję presję, ale wiedziałam, że będę się z tym musiała zmierzyć, jeśli osiągnę sukces. Podoba mi się to, lubię czuć, że ludzie mnie wspierają i kibicują. Pamiętam, że jak byłam młodsza i miałam mniejsze sukcesy, miałam takie poczucie, że fajnie byłoby zostać docenionym – wspomina.

Jak sama mówi, swój sukces zawdzięcza drużynie, która wspiera ją nieustannie. – Wszyscy ci ludzie są po prostu specjalistami w swojej dziedzinie. Cieszę się bardzo, że spędzając z nimi czas dobrze się bawię. W pewnym sensie oni są taką moją drugą rodziną, z którą czasami spędzam więcej czasu niż z tą prawdziwą – śmieje się Iga. – Lublin znam bardzo dobrze. Studiuje tu moja siostra i spędza większość roku w tym mieście – dodaje.

Iga Świątek podkreśla, że będąc dzieckiem nigdy nie marzyła o tym, by zdobywać nagrody w tenisie na światowym poziomie.

– Czerpałam przyjemność z tego co robię i że mogę grać w tenisa, wygrywać mecze. To było chyba najprzyjemniejsze. Spędzałam czas z innymi dziećmi i robiłam coś ciekawego po szkole, a to na pewno było coś co sprawiało mi radość. Ciężko było mi również uwierzyć w to, że mogę być jedną z tych osób, które osiągną taki sukces, bo przecież wiele rzeczy może się w życiu wydarzyć. Miałam jednak ogromne szczęście – podkreśla tenisistka.

Jakie ma teraz plany? – Wakacje spędzę w domu, bo to dla mnie najlepsza forma regeneracji. Wyjechałam w połowie kwietnia, a wróciłam dopiero wczoraj, więc nie miałam zbyt dużo czasu, żeby zjeść domowe jedzenie. Będę teraz z tego korzystała i zostanę w Polsce. Po Wimbledonie może będę miała faktycznie kilka dni, aby pojechać gdzieś na plażę, ale jeszcze nie mam sprecyzowanych planów – przyznaje Iga. – Odpoczynek bez dotykania rakiety jest możliwy, ale mam ten problem, że już po dwóch dniach roznosi mnie energia. Moje ciało jest tak do tego przyzwyczajone, że wczoraj posprzątałam pół domu w godzinę, żeby się czymś zająć – śmieje się.

Fot. Dominika Polonis

1Zobacz galerię zdjęć

Wczytaj kolejne zdjęcia

Z powrotem
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments