Co oznacza to coraz popularniejsze słowo? W dosłownym tłumaczeniu mamy tutaj dwuczłonową nazwę BUSH oznaczający gąszcz, krzak i CRAFT czyli rzemiosło, rękodzieło, kunszt… No i wydawałoby się, że już wiemy o co chodzi, ale nie jest to takie proste i tłumaczymy tę definicję troszeczkę inaczej.
W rzeczywistości słowo bushcraft oznacza dużo więcej niż tylko krzaczaste rzemiosło. Oznacza ono bowiem zbiór umiejętności potrzebnych do przetrwania w dziczy. W przeciwieństwie do surwiwalu, tutaj naszym priorytetem nie jest ucieczka z sytuacji awaryjnej, a wręcz przeciwnie – trwanie w dzikich ostępach. Zatem „uprawiając bushcraft”, musimy posiadać wszelkie umiejętności związane z naszym przetrwaniem, czyli zahaczamy o surwiwal, a także wiedzę i umiejętności na temat zapewnienia sobie komfortu w warunkach całkowitej izolacji od cywilizacji – to my, mamy być namiastką cywilizacji w terenie (BUSH), a narzędzia, który ze sobą przynieśliśmy mają nam pozwolić na wytworzenie (CRAFT), na miejscu pozostałych udogodnień.
Z czasem gdy osiągniemy „wyższy level wtajemniczenia”, nauczymy się również wykonywać wiele narzędzi w obozowisku – tak by nie musieć ich wszędzie dźwigać. Bushcraft to nie tylko wiedza techniczno-budowlana – żeby efektywnie wykorzystywać dobra naturalne, należy również znać się na roślinności, zwierzętach, meteorologii, pierwszej pomocy, itd. – nie możemy zapominać, że liczymy tylko na siebie! Decydując się na taki styl życia, czy wypoczynku oczywiście nie musimy od razu uczyć się najprymitywniejszych technik przetrwania, bo z złożenia idziemy w teren z jakimś ekwipunkiem: prostym schronieniem, narzędziami, jedzeniem czy ciepłym ubraniem.
Ciekawym zjawiskiem w „polskim świecie bushcraftowym” jest fakt, że coraz więcej grup promuje podejście Leave No Trace – czyli korzystanie z natury bez wyrządzania szkód zarówno wizualnych, jak i przyrodniczych w miejscu bytowania. Podejście jest dobre, bo po co niszczyć roślinność, ale kłóci się to całkowicie z całą ideą buschraftu, gdzie wykorzystywanie roślinności i innych dóbr naturalnych, jako pożywienie, lekarstwa, materiał budowlany, narzędziowy czy opałowy jest konieczne do komfortowego trwania w leśnej głuszy… Niestety taki przywilej pozyskiwania dóbr naturalnych, w obecnej sytuacji prawnej w Polsce, zapewnić może nam tylko prywatna działka leśna, a co za tym idzie, możliwość legalnego bushcraftowania jest mocno ograniczona.
Leśne obozowanie
W kolejnych wpisach będę was zachęcał do spędzania czasu na łonie natury, postaram się również pokazać różne formy aktywności w terenie, podpowiedzieć jak się za to zabrać, oraz zachęcić do odwiedzenia pewnych miejsc w okolicy. Powiemy sobie też, o czym należy pamiętać, zarówno przed wyjściem z domu, jak i podczas wędrówek.
Przez długi czas zastanawiałem się, w którą stronę pójść/jak to nazwać… Bushcraft? Surwiwal? Trekking? Niestety nie są to sporty tak ukierunkowane, jak wspinaczka czy nurkowanie, i nazywanie w określony sposób swoich aktywności zaczęło mnie męczyć, postanowiłem więc zająć się leśnym obozowaniem, czyli poruszaniem po dzikich ostępach bez patrzenia na „wytyczone standardy”, czerpiąc wiedzę z każdej dziedziny aktywności plenerowych oraz obozować w możliwie najmniej ingerujący w przyrodę sposób…
Jest to chyba najbardziej uniwersalna nazwa i nie trzeba się spinać, że urazi się swoją postawą jakiegoś „wyznawcę” bushcraftu, czy surwiwalu, albo wstydzić za kolegę, który zachować się w lesie nie umie, a do danej „nacji” się przypisuje 🙂
Fajna zajawka. Sam bym się kiedyś wyrwał na taki trip. Tylko pytanie czy są jakieś sposoby na leśne małe stworki takie jak pająki i inne ustrojstwo? komary których w tym sezonie jest plaga? Prawdę mówiąc mniej mnie przeraża widok dzika w lesie niż kolorowego pająka. Pozdro!
No… jeśli zaczniemy od znajdowania problemów, i to w muszkach i pajączkach, to zaczynamy się bawić w nasze mamusie (nie wszystkie), które do nas wołały: “Nie bierz piłeczki w rączki, zostaw ją…! Ona upadła na ziemie i się pobrudziła!”
Małe stworki są mieszkańcami miejsc, w które się udajemy 🙂 Jeśli nie zaczepiamy, lub nie rozchodzimy ich celowo, to nie mamy się czego obawiać – u nas nie biegają jadowite tarantule 😉 ! Na nocleg można użyć moskitiery – będę o tym pisał już niebawem, niemniej jednak warto się oswoić z myślą, że to nie są nasi wrogowie (no może komary przeginają, ze swoją rządzą krwi – ale to wszak ich potrzeba fizyczna) 🙂