Edyta Kołtunik była najmłodszą kobietą-kierowcą autobusu komunikacji miejskiej. Miała zaledwie 21 lat, gdy zasiadła po raz pierwszy za kierownicą pojazdu Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Lublinie. Tam pracuje do dzisiaj i jak mówi, nie wyobraża sobie, by miała robić coś innego. – Lubię tę pracę, ze wszystkimi jej plusami i minusami – wyznaje.
Kierowca autobusu miejskiego to zawód, który większość mieszkańców uważa za typowo męski. To się jednak zmienia i kobiety coraz chętniej wybierają tę profesję. Pani Edyta jest jedną z tych, które przecierały szlaki kobietom za kierownicą autobusu.
– Kobiety coraz chętniej wykonują zawód kierowcy. To już nie jest niczym nadzwyczajnym. Jak zaczynałam pracę, było nas 12. Teraz kobiet za kierownicą autobusu jest znacznie więcej – mówi.
Pani Edyta jest drobną szczupłą osobą, ale bez problemu radzi sobie z ogromnymi pojazdami.
– To kwestia wprawy. Prowadzenie autobusu nie jest trudne. Trzeba pamiętać o kilku zasadach i po prostu jeździć ostrożnie. Przede wszystkim trzeba lubić prowadzić pojazd. A ja lubię – uśmiecha się.
Prawo jazdy w tajemnicy
Pani Edyta podjęła odważną decyzję co do swojej przyszłości w młodym wieku. – Skończyłam szkołę, technikum ekonomiczne i podjęłam pracę w biurze rachunkowym, gdzie przepracowałam dwa lata. Ale czułam, że to nie jest to, co chciałabym robić. Bardzo nie lubię monotonii, a tam dzień w dzień wykonywałam te same czynności. Czułam, że nie wysiedzę za biurkiem do emerytury, że to nie dla mnie – wyznaje.
Wtedy przyszedł jej do głowy śmiały pomysł na nowe życie. Postanowiła pójść w ślady swojego ojca, który pracował jako kierowca w MPK.
– Od dziecka znałam pracę w komunikacji miejskiej, bo mój tata jest kierowcą. Wiedziałam, na czym ta praca polega, patrzyłam jak tata jeździ, lubiłam do niego przychodzić. Prawo jazdy na autobus zrobiłam w tajemnicy przed rodzicami. Byłam przekonana, że gdyby tata się dowiedział, to odwodził by mnie od tego pomysłu, bo wiedział, z czym to się wiąże: wczesne wstawanie, późne wracanie do domu, odpowiedzialność za innych ludzi – opowiada.
Prawo jazdy na autobus pani Edyta zdała bez problemu i zaczęła pracę w MPK. – I tak jest do dziś. Ponad 9 lat pracuję jako kierowca i nie wyobrażam sobie, że miałabym robić coś innego. Chcę wozić ludzi aż do emerytury. Rodzina i znajomi są ze mnie dumni. Widzą, że to praca stworzona dla mnie – mówi z przekonaniem.
Bywają minusy…
Gdy kierowca wsiada za stery autobusu, przejmuje na siebie odpowiedzialność za setki osób.
– Nie można sobie pozwolić na niedospanie, zmęczenie. Trzeba być czujnym, uważnym i przewidywać wydarzenia na drodze. Ruch na mieście jest coraz większy, przybywa samochodów, a kierowcy są różni. Jedni ustępują, inni zajeżdżają drogę. Każdy nieodpowiedzialny ruch z naszej strony może wiązać się z nieszczęściem – podkreśla pani Edyta.
Praca kierowcy często zaczyna się bardzo wcześnie rano. – Czasami już o 4.08 zaczynam pierwszy kurs i podczas, gdy większości z nas wydaje się, że to środek nocy, kierowca muś być w pełni gotowy do jazdy. Wówczas wstaję o 3, a niekiedy i wcześniej. Pracujemy też na nocnych liniach – mówi.
Zdarzają się awarie pojazdu, pijany pasażer, który się awanturuje albo kierowca pomyli trasę. – Wtedy trzeba szybko zareagować, pomyśleć, którędy poprowadzić pojazd, aby jak najszybciej bezpiecznie wrócić na trasę. Reakcja ludzi jest różna. Jedni wpadają w panikę i chcą wysiadać, bo myślą, że pomylili autobus, inni krzyczą, że źle jadę. Raz miałam sytuację, że starsza pani wsiadła nie w ten autobus, w który chciała, a to mnie zaczęła upominać, że złą drogą jadę – wspomina. – Pasażerowi mają różne oczekiwania. Jedni chcą klimatyzacji, bo im gorąco, inni wolą, jak jest wyłączona, bo się przeziębiają. Jak są korki i autobus się spóźnia, też są pretensje. Zwykle do kierowcy, bo jesteśmy na pierwszej linii ognia.
Plusy jednak przeważają
Jednak te przyjemne reakcje pasażerów wynagradzają wszystko.
– Czasami ktoś podejdzie i jest przekonany, że za kierownicą siedzi mężczyzna. Zaczyna rozmowę słowami „przepraszam pana”, a później patrzy, że za kierownicą jest kobieta i jest miłe zaskoczenie. Zdarzały się przypadki, że ludzie podchodzili do mnie, by powiedzieć, że kobiety lepiej prowadzą niż mężczyźni, bo są ostrożniejsze, delikatniejsze, jeżdżą mniej brawurowo. Pamiętam też pasażerkę, która zawsze jak wsiadała do autobusu, to częstowała kierowców cukierkami. To drobne gesty, ale sprawiają, że dzień jest lepszy – śmieje się pani Edyta.
Będąc na postoju zdarza się, że podchodzą do mnie dzieci i mają taką radość, gdy mogą z bliska zobaczyć kabinę kierowcy. Mikołajki to też dzień szczególny. Wtedy więcej pasażerów się uśmiecha, bo przebieramy się w stroje Mikołaja – mówi.
Nie tylko autobus
Pani Edyta ma też uprawnienia na samochód ciężarowy, motocykl i rzecz jasna, osobówkę.
– Gdy wybieramy się w podróż z moim partnerem, to ja wsiadam za kółko. Uważam, że najlepiej prowadzę mój samochód – uśmiecha się.
Poza tym, że jest świetnym kierowcą, potrafi również dokonać drobnych napraw w samochodzie.
– Gdy prowadzę samochód do znajomego mechanika, to zawsze zaglądam razem z nim pod maskę, żeby zobaczyć, co tam jest. Potrafię wymienić koło, olej w silniku, uzupełnić płyny – wymienia.
Pani Edyta, gdy nie pracuje, również chętnie korzysta z komunikacji miejskiej. – Jest wygodniej niż własnym samochodem, bo nie trzeba szukać miejsca parkingowego, płacić za postój. Po prostu wsiadam, patrzę przez okno i podziwiam Lublin – mówi.
Coraz więcej kobiet w MPK
W MPK Lublin, jako kierowcy pracują 64 kobiety: 26 w Zakładzie Autobusowym i 38 w Zakładzie Trolejbusowym. Wszystkich kierowców jest 726: 508 autobusowych i 218 trolejbusowych.
– Nie zamykamy drogi żadnej kobiecie, która chciałaby być kierowcą autobusu, czy trolejbusu. Jeśli tylko posiada odpowiednie kwalifikacje, sprawdzi się i chce wykonywać tę pracę, nic nie stoi na przeszkodzie. Płeć przecież nie jest i nie powinna być przeszkodą, by prowadzić autobus, bądź trolejbus – zapewnia Weronika Opasiak, rzecznik prasowy MPK Lublin. I dodaje, że wprawdzie kobiet wśród kierowców miejskiej komunikacji jest zdecydowanie mniej, ale nie oznacza to, że kobiety są gorszymi kierowcami.
– Z naszego doświadczenia wynika, że np. na panie kierowczynie jest mniej skarg ze strony pasażerów. Panie zawsze były obecne za kierownicą lubelskich autobusów, czy trolejbusów, choć muszę zaznaczyć, że w przeszłości przede wszystkim decydowały się na prowadzenie trolejbusu – dodaje pani rzecznik.
(jus)