Mirella Rogoza-Biel i Konrad Biel to aktorskie małżeństwo z 18-letnim stażem. Oboje grają na deskach Teatru Ch. H. Andersena. Ale ich życie to nie tylko teatr. W Lublinie stworzyli studio nagrań, które wykonuje zlecenia dla firm z całego świata. Ich siłą jest rodzina. – Mamy dzieci, dwa psy, więc naprawdę mamy co robić – mówią zgodnie.
Odkąd się poznali, są ze sobą cały czas. – Znamy się praktycznie od zawsze. Chodziliśmy do jednej klasy w liceum w Kłodzku. Była to klasa o profilu teatralnym. W naszej klasie było 17 dziewcząt i Konrad – śmieje się Mirella Rogoza-Biel. – Nigdy nie pracowaliśmy osobno, od zawsze jesteśmy razem. Oboje jesteśmy też po szkole teatralnej, po wrocławskim wydziale lalkarskim – dodaje.
Aktorstwo niejedno ma imię
Kiedy Mirella spełniła swoje wielkie marzenie, by zostać aktorką, postanowiła postawić sobie kolejny cel, do którego warto dążyć. – Od dziecka wiedziałam, że chciałabym być aktorką. Nie miałam dostępu do teatru, ponieważ pochodzę z małej miejscowości, z Nowej Rudy w województwie dolnośląskim, ale zawsze lubiłam teatry telewizji i słuchowiska radiowe – wspomina aktorka.
Z tej właśnie pasji do aktorstwa i gry głosem zrodził się u Mirelli pomysł zostania profesjonalną lektorką. – Stało się to dla mnie równoważne: teatr żywoplanowy i słuchowiska, spektakle polskiego radia. Nie wiem nawet, czy nie dawały one więcej przestrzeni dla wyobraźni – zastanawia się Mirella.
To na studiach Mirella miała okazję pracować z wybitną wrocławską dziennikarką Heleną Małachowską. – To ona dostrzegła we mnie potencjał i namawiała mnie, żebym szła w tym kierunku i wtedy zaczęłam wierzyć, że można. Skoro spełniło się marzenie o byciu aktorką, to uznałam, że i ten cel jest możliwy do osiągnięcia – wyznaje aktorka.
Świat to za mało
Obecnie Mirella dostaje propozycje współpracy z całego świata: Barcelony, Londynu, Norwegii czy Amsterdamu. W stworzeniu domowego studia nieocenioną pomocą dla aktorki była praca jej męża, który stworzył dla niej profesjonalne miejsce nagrań. Konrad Biel również pracuje głosem. – Od jakiegoś czasu też zajmuję się lektorstwem reklamowym, czytam szkolenia e-lerningowe, reklamy – mówi aktor.
Wszystko zaczęło się od projektu „Inicjatywa jest kobietą”, w którym wystartowała Mirella. Otrzymała dofinansowanie na otworzenie działalności gospodarczej i stworzenie profesjonalnego studia nagraniowego. I tak w styczniu 2011 roku powstała firma Voiceart.
– To Konrad mnie do tego namówił. On jest osobą, która popycha, motywuje. Nauczył się obsługi programów dźwiękowych, dokonał wyboru sprzętu i sam uczył mnie, jak być lektorką reklamową. Długo pracowaliśmy nad tym, żeby wspólnie wypracować odpowiedni tembr mojej barwy głosu, intonacji tak, żeby była odpowiednia – podkreśla aktorka.
Zaczęło się w pościeli
Praca nad studiem zaczęła się od nagrywania w „pościeli”. – Gdy kupiliśmy pierwszy mikrofon, sprawdzaliśmy jak to działa pod kołdrą – śmieje się Mirella.
– Kolega doradził nam, że jest to całkiem niezłe prowizoryczne wygłuszenie. Warunki do nagrywania pod kołdrą są jednak trudne. Wybudowaliśmy później garderobę, którą wygłuszaliśmy głównie ubraniami oraz drzwiami z kołdry – dodaje Konrad.
Po uzyskaniu środków z projektu „Inicjatywa jest kobietą”, para postanowiła wykonać w domu swoje własne, profesjonalne studio. – Zrobiłem profesjonalną kabinę lektorską, z której do dzisiaj korzystamy. Wtedy była to niezła improwizacja. Pracowaliśmy w telewizji, w lubelskim radiu, więc podglądaliśmy, na co zwrócić uwagę. Mieliśmy znajomych realizatorów i muzyków, którzy podpowiedzieli nam, jak wykonać takie studio, jak edytować i pracować z plikami audio. Dużo przydatnych porad znalazłem w specjalistycznych książkach, ale również w Internecie – zapewnia Konrad.
Przeszli długą drogę, żeby się wszystkiego nauczyć. – Byliśmy samoukami w dziedzinie, w której dopiero raczkowaliśmy. W pracy przy mikrofonie skorzystaliśmy z naszego aktorskiego wykształcenia – twierdzi Konrad. – Pasjonuje mnie reżyseria dźwięku, dlatego pomoc Mirelli była dla mnie ogromną przyjemnością, ponieważ dla zaspokojenia swojej ciekawości uczyłem się wszystkiego, co było żonie potrzebne. Branża lektorska jest bardzo szeroka jeśli chodzi o zakres usług, a rozwój technologiczny sprawił, że każdy może w prosty sposób wybudować kabinę lektorską i być lektorem.
Po prostu chcieć
Mirella nagrywa w kilku językach. – Ale głównie w języku polskim. Czasami zdarza się też, że klienci potrzebują lektorów, którzy mówią po angielsku właśnie z polskim akcentem. Obecnie można nagrać niemal wszystko. Głos lektora wykorzystywany jest w wielu produkcjach – mówi aktorka. – W tej pracy trzeba mieć głos, który polubi mikrofon. Potrzeba też warsztatu, wiedzy, jak co powiedzieć i być upartym jak w każdym biznesie. Po prostu trzeba chcieć.
Kariera Mirelli rozwija się na całym świecie. Użycza ona głosu w wielu spotach reklamowych, na wielu stronach internetowych, nagrywa audiobooki, szkolenia e-learnigowe, bierze udział w słuchowiskach Polskiego Radia Lublin. Jednak wciąż czeka na udział w dubbingu dobrego filmu.
– Mela nie jest jeszcze lektorem filmowym. Są pewne ograniczenia. Przede wszystkim trzeba mieszkać w Warszawie – przyznaje Konrad. Jednak wiele znanych, światowych marek korzysta już z głosu Mirelli. – Aż ciężko to zliczyć. Przez tyle lat zebrało się tego mnóstwo – mówi Konrad.
Magia teatru
– Jeszcze podczas studiów dostaliśmy etaty w teatrach, w których zrealizowaliśmy spektakle dyplomowe. Dla wieszkości absolwentów PWST, praca w teatrze albo filmie, czy telewizji to spełnienie marzeń. I tak po kilku latach tułania się po Polsce trafiliśmy na dłużej, bo już szesnaście lat, do Andersena – mówią.
Teatr ich pochłania. – Na tym etapie możemy powiedzieć, że wybraliśmy teatr ze względu na tę magię. Film i kamera wymaga innych środków aktorskich. W filmie nie ma tego bezpośredniego spotkania z widzem, a właśnie to jest najpiękniejsze w teatrze, że następuje wymiana emocjonalna pomiędzy aktorem i widzem – uważa Mirella.
– Na tym polega nasza praca, na graniu na emocjach. Istotą aktorstwa jest ciągły rozwój zawodowy – podkreśla Konrad. – Mamy na swoim koncie udział w telewizyjnych programach edukacyjnych dla dzieci np: „Jedynkowe Przedszkole” ,”Baw się Słowami”, kilka epizodów w serialach i filmach fabularnych, a praca przed kamerą jest niezwykle interesująca z punktu widzenia właśnie rozwoju zawodowego i z wielką przyjemnością podejmujemy nowe wyzwania. A kto wie co przyniesie przyszłość? – uśmiecha się aktor.
Teatr w życiu prywatnym
Aktorzy często grają razem na scenie. – Nasza relacja w „Podwójnym życiu Weroniki” była bardzo prawdopodobna. Graliśmy partnerów z 15-letnim stażem i okazało się to być bardzo nam bliskie – mówi Mirella. – Jeżeli się razem pracuje, trudno uniknąć przynoszenia pracy do domu. W ogóle w przypadku aktorów trudno jest nie być zaangażowanym w coś 24 godziny na dobę. Często sobie powtarzamy, żeby już tego nie omawiać w domu, ale potem temat spektaklu, danej sceny znowu wraca – dodaje.
Aktorzy nie ukrywają, że w ich życiu jest wiele trudnych chwil i zwątpień. – W małżeńskiej pracy aktorskiej bywa bardzo trudno. Praca przy spektaklu „Podwójne życie Weroniki” działała też trochę jak terapia. Nie często człowiek zastanawia się, jak ta relacja partnerska wygląda, co warto byłoby zmieniać, a grając małżeństwo często otrzymujemy gotową refleksję – zamyśla się aktorka. – Często mam pewne chwile zwątpienia, średnio raz w miesiącu.
– Mamo, czasami nawet 3 razy w tygodniu – wtrąca synek aktorów, który przysłuchuje się naszej rozmowie. Słychać śmiech.
– Bycie mamą, aktorką, lektorką bywa wyczerpujące. Czasami chciałabym być sekretarką, pracować za biurkiem i nie przynosić pracy do domu – dodaje Mirella.
Stać się postacią
Mirella uważa, że praca nad rolą powinna trwać nieustanie. – Żeby dobrze wykonać swoją pracę, trzeba się jej poświęcić. Nie odgrywać danej roli, tylko ją poczuć i zagrać tak, jakby te napisane przez kogoś słowa, były moimi własnymi, wynikającymi z moich emocji i przemyśleń. Zamiast grać, trzeba być na scenie, a żeby być trzeba się w tym poczuć i bardzo dużo od siebie dać – podkreśla kobieta.
Wspólne życie i wspólna praca nie polegają na ciągłej małżeńskiej relacji. Mirella i Konrad chętnie oddzielają jedno od drugiego, szczególnie na scenie. – Właśnie sobie uświadomiłam, że to trochę jest tak, że jak już jesteśmy na scenie, to ja przestaję traktować Konrada jak męża. Jest po prostu moim kolegą. Jednak przez to, że daną rolę przepuszczam przez siebie, to odnoszę to potem do prywatnego życia – tłumaczy.
Dla pary aktorskiej to jest właśnie sposób na życie. – Czasami ludzie nie mogą sobie wyobrazić, jak możemy wytrzymać będąc razem przez cały czas. Ja znowu nie mogę sobie wyobrazić, jakby to było, gdybyśmy nie byli cały czas razem. Oczywiście są lepsze i gorsze momenty. Kiedy idzie nam lepiej to jesteśmy zadowoleni, ale jeśli pojawiają się przeszkody, to żywo o nich dyskutujemy – mówi Mirella.
Odespać 7 lat
Co robią w wolnych chwilach? – Wolne chwile? W związku z tym, że pracujemy bardzo dużo, to staramy się zregenerować i spędzić czas z dziećmi – mówi Konrad.
– Jak miałem ferie, to rodzice ciągle spali – dodaje kilkulatek.
– W tym roku, kiedy nasze dzieci były na feriach u dziadków, a my mieliśmy puste mieszkanie pierwszy raz od siedmiu lat, to w przerwach między próbami odsypialiśmy …te siedem lat – śmieje się Konrad.
– W wolnych czasie najbardziej lubię wyjeżdżać na wieś – dodaje Mirella.
– Uwielbiamy naturę, książki i spacery, szczególnie po lubelskim Starym Mieście. Mamy dzieci, dwa psy, więc naprawdę mamy co robić – kwituje Konrad.
Zdjęcia wykonano w scenografii spektaklu „Podwójne życie Weroniki”, której autorem jest Maciej Chojnacki, natomiast lalki zaprojektował i wykonał Cezary Sielicki. Spektakl w reżyserii i adaptacji: Krzysztofa Rzączyńskiego, dramaturgii i adaptacji Katii Czarnej miał swoją premierę 30 marca 2019.
- Zdjęcia: Mikołaj Majda