Nawet o 50 procent wzrosły ceny zniczy i wiązanek sprzedawanych przed lubelskimi cmentarzami w Lublinie przed 1 listopada. Ci, którzy je sprzedają mówią o drożyźnie i narzekają na brak klientów.
Powód? O blisko 60 procent podrożała parafina, która w większości była sprowadzana z Rosji. Dodatkowo wzrosły też ceny energii elektrycznej przez co prowadzenie biznesu stało się droższe.
– Jest taka drożyzna, że ja nawet nie chcę się wypowiadać na ten temat – ucina krótko pan Mariusz, jeden ze sprzedawców przy cmentarzu w Lublinie.
– Jesteśmy w trudnej sytuacji w tym roku. Nie ma klientów, co widać. I tyle mogę powiedzieć – komentuje krótko inny sprzedawca.
Klientów jest wyraźnie mniej. – Kupiłam jeden znicz na grób męża przed cmentarzem, bo nie mogę dźwigać ze względu na problemy z kręgosłupem. Za dosyć mały znicz zapłaciłam 30 zł, a jeszcze rok temu kosztował on połowę tego – mówi pani Barbara, którą spotykamy na cmentarzu przy ul. Lipowej.
Mocno podrożały również kwiaty. Za małą wiązankę zapłacimy około 40 zł. Za te nieco większe, lecz bez dodatkowych ozdób, a składających się głównie z żywych kwiatów zapłacimy około 100 zł. Najwięcej zapłacimy za te największe, ale z kwiatów sztucznych – nawet do 200 zł.
– Czy są klienci? Od poniedziałku było może z 8 osób, które faktycznie coś kupiły, ale były to pojedyncze znicze. A pracujemy tu przecież od rana do wieczora – podsumowuje pani Maria, która od lat ma swoje stoisko przy cmentarzu w Lublinie.