Ilona Łepkowska to producentka, scenarzystka filmowa i felietonistka. W 1988 roku premierę miała pierwsza część filmu Kogel-Mogel, który bardzo szybko stał się kultowy dla wielu Polaków. Po trzydziestu latach, scenarzystka postanowiła napisać ciąg dalszy tej historii. Nam opowiedziała, jak wyglądały prace nad filmem “Miszmasz, czyli Kogel-Mogel 3 ” i jakie emocje towarzyszyły jej podczas premiery.
Stworzenie trzeciej części tak kultowego filmu to duże wyzwanie?
– Było to bardzo ryzykowne i bardzo trudne. Nigdy nie podchodzę do swojej pracy, jak do zabawy, a już komedie robić się powinno bardzo serio. Nie pamiętam już, kiedy zapadła decyzja o zrobieniu kontynuacji „Kogla-Mogla”, czyli filmu „Galimatias”, ale stało się to bardzo szybko. Myślę, że wszyscy wtedy byliśmy ciekawi, jak potoczą się losy Kasi po ślubie z Pawłem. Nie pamiętam, dlaczego od razu nie zrobiliśmy trzeciej części. Po 30 latach zdecydował sentyment widzów do dwóch poprzednich filmów.
Jak wyglądały prace nad tym filmem?
– Jestem scenarzystką i współproducentem, ale moim zdaniem obecność producenta na planie nie jest wcale konieczna, a wręcz może przeszkadzać, krępować reżysera i ekipę. Patrzenie na ręce mogłoby być przez nich odczytane jako brak zaufania. Kiedyś trzeba było czekać na wywołanie materiałów i pokaz w warunkach kinowych lub montażowni. Dziś, przy technice cyfrowej dzień po zakończeniu kręcenia sceny miałam je na swoim laptopie i mogłam omówić je z reżyserem, drugim współproducentem, Tadeuszem Lampką.
Filmu by nie było bez Grażyny Błęckiej-Kolskiej, filmowej Kasi?
– Bez niej po prostu nie zrobilibyśmy tego filmu. Cieszyłam się więc oczywiście, że zgodziła się zagrać oraz że spodobał się jej scenariusz.
„Miszmasz, czyli Kogel-Mogel 3″ to kontynuacja losów bohaterów sprzed 30 lat. Jak się one potoczyły?
– Zachęcam do przeczytania książki „Tu jest jakby luksusowo”, gdzie w formie minipowieści spisałam to, co działo się w życiu naszych bohaterów przez ostatnie 30 lat. Aby dowiedzieć się, co stało się potem – zapraszam do kina.
Widzowie zobaczą, jak potoczyły się losy bohaterów po latach politycznej transformacji i społecznych przemian w Polsce?
– Myślę, że po prostu staraliśmy się pokazać świat naszych bohaterów taki, jaki jest rzeczywiście, za naszymi oknami. Bo i wieś, i miasto bardzo się zmieniły. Przemianom uległa też nasza obyczajowość. Myślę, że znalazło to odzwierciedlenie w naszym filmie, choć nie ma on ambicji socjologicznych Jest to zwykła komedia dziejąca się tu i teraz.
Czy w trzeciej części filmu również będziemy mieli okazję usłyszeć kultowe teksty, jak te z dwóch pierwszych, np. „Marian tu jest jakby luksusowo”?
– Mam nadzieję, że kilka słownych żartów i powiedzonek zapadnie widzom w pamięć na dłużej.
Wśród filmowców, krąży takie przekonanie, że jak aktorzy bawią się świetnie na planie to potem nie zawsze ma to przełożenie na film. Tak jest rzeczywiście czy to tylko plotka?
– To prawda. Komedia to bardzo, bardzo poważna sprawa.
Czy trzecia część filmu Kogel- Mogel jest głosem obecnego pokolenia młodych ludzi?
– Film wyreżyserował młody, jak na nasze warunki, reżyser, choć też ma już czterdziestkę na karku. Scenariusz napisała emerytka. Zagrali młodzi i starzy. Na pewno nie mieliśmy ambicji być „głosem pokolenia”. Każdy z nas ma swój głos…
Dużo emocji towarzyszyło i nadal towarzyszy pani przed premierą?
– Bardzo się stresowałam i stresuję. Może trochę uspokoję się, gdy poznam box-office po pierwszych dwóch tygodniach.
Fot. facebook.com/kogelmogelfilm/