Ledwie przetrwali lockdown spowodowany epidemią koronawirusa, a już spadł na nich kolejny problem. Lubelscy restauratorzy są bardzo zaniepokojeni podwyżkami, bo ceny prądu, gazu, jak i produktów spożywczych poszybowały w górę.
– Na szczęście ogrzewamy się drewnem, bo mamy rozprowadzone kominki w całej restauracji. Dlatego też uniknęliśmy wielkich problemów z podwyżkami cen gazu – mówi Jacek Abramowski, właściciel restauracji Sielsko Anielsko znajdującej się na Starym Mieście w Lublinie.
Niestety, ceny drewna również poszły w górę. – Nastąpił wzrost o 30 procent, więc ta podwyżka jest odczuwalna. Nie podnosimy jednak cen w lokalu, przynajmniej na razie, bo boimy się utraty klientów. Za chwile nie będzie stać naszych gości na wizytę w restauracji, a konkurencja jest ogromna – przyznaje Abramowski.
Również inni lubelscy restauratorzy narzekają na podwyżki. – Teraz dostałam rachunek na jedną część kuchni i wynosi on 7 tysięcy zł, więc jak przyjdzie cały rachunek, to za miesiąc zapłacimy za prąd 20 tysięcy. Poza tym niepokoi też to, że w ciągu tygodnia kupujemy towar do restauracji trzy razy i mamy za każdym razem wyższe ceny – opowiada Izabela Kozłowska-Dechnik, właściciel restauracji Mandragora w Lublinie.
Odczuwalna jest też podwyżka mąki, którą kucharze w tym lokalu wykorzystują między innymi do lepienia pierogów, wypieku chałek czy cebularzy, z których słynie Mandragora. – Wzrost cen mąki jest na poziomie 50 procent. Z takimi cenami to można oszaleć. Nie jesteśmy w stanie przełożyć tych podwyższonych cen za media i produkty na ceny w karcie, bo gdybyśmy to zrobili to nikt by do nas nie przyszedł, bo nikogo nie byłoby na to stać. Mam nadzieję, że to się wkrótce uspokoi – dodaje restauratorka.
– Akcyza na alkohol poszła w górę o 20 procent, podrożała mąka, ser i mięso. Jeśli chodzi o media to cena prądu poszła o 50 proc. do góry, a cena gazu o minimum 80 proc. W przypadku restauracji prąd i gaz to dwa najważniejsze rachunki – podkreśla Marcin Polański, właściciel restauracji Ostro znajdującej się na lubelskim deptaku i Bombardino.
Niektóre lubelskie lokale już podjęły decyzję o zamknięciu swojej restauracji. Nie będziemy mieli okazji zjeść już między innymi w Viva La Pizza, jak i Pubie Publika. – Do zamknięcia restauracji przyczyniły się nie tylko wysokie rachunki, ale również moje problemy zdrowotne. Nie sądziłam, że tak się stanie, ale nie daliśmy rady i musimy zamknąć lokal – poinformowała nas właścicielka Pubu Publika.
Fot. Zdjęcie archiwalne/ Dominika Polonis