Specyfika tej imprezy polegała na tym, że dużo osób się znajdowało na scenie. Składali kwiaty, podziękowania. Tam był duży ruch, duży zgiełk. Być może na to w przyszłości trzeba zwrócić większą uwagę – mówi lubelski psycholog Ireneusz Siudem, z którym rozmawialiśmy dzień po tragicznych wydarzeniach w Gdańsku, kiedy nożownik zaatakował prezydenta Pawła Adamowicza, który zmarł w wyniku odniesionych ran.
Dramat, jaki się rozegrał podczas finału WOŚP w Gdańsku, zmieni tę dotąd radosną imprezę?
– Myślę, że przede wszystkim będzie to miało przełożenie na odpowiednie przygotowanie imprez w przyszłości czy też dobór techniki i sposób ochrony takich imprez, które mają miejsce nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Ta sytuacja pokazała, że jest pewnego rodzaju luka i niedociągnięcia, które doprowadziły do takiego wydarzenia. Trudno mi jednoznacznie powiedzieć, czy to były błędy czy mankamenty. Takie błędy zdarzają się na każdej imprezie, ale działo się to dotychczas w taki sposób , że nic tak tragicznego się nie działo. Dopóki nic takiego się nie stanie, nikt nie podejmuje działań. Teraz takie działania będą musiały podjąć w szczególności firmy ochroniarskie i organizatorzy.
Czy coś mogło wskazywać na to, że stanie się tragedia?
– Trudno jest coś takiego założyć, czy przypuszczać. Podejrzewam, że nawet osoby, które były w tłumie miały znikome szanse podejrzewać, że coś takiego będzie miało miejsce. Ważne jest też, że takie zagrożenia zwiększają się w przypadku niektórych imprez. Są takie wydarzenia, których wykonawcy są pilnie i ściśle chronieni. Uczestniczyłem w takich, gdzie nikomu nie pozwolono nawet podejść na kilka metrów od sceny. Ale to też nie może być zarzutem wobec organizatorów, bo specyfika WOŚP polega na tym, że dużo osób jest na scenie. Składali podziękowania, wręczali kwiaty. Tam był duży ruch, duży zgiełk. Być może to była właśnie sytuacja, na którą w przyszłości trzeba zwrócić większą uwagę i potraktować inaczej.
Co może skłonić kogoś do takiego barbarzyństwa?
– Mamy do czynienia z osobą, która pewnie ma zaburzenia psychiczne. Dlatego nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jak ta osoba się zachowa. Takie osoby mogą zachowywać się nieprzewidywalnie i chaotycznie. Były przecież sytuacje, gdzie zamachowcy podchodzili blisko do polityków i wtedy nawet duże firmy nie miały skuteczności, by ich ochronić.
To co doprowadziło do takiej tragedii?
– Trudno mi powiedzieć. Przyczyn może być bardzo wiele. Mogło być sporo czynników. Można przypuszczać, że ten człowiek mógł mieć jakiś plan. Mógł przyjść z zamiarem dokonania czynu i to z różnych powodów. Światło na pewno mogłyby rzucić specjalistyczne, psychiatryczne badania, które by na pewno określiły, jaki miał motyw i czy był poczytalny. Skuteczność zabezpieczeń też miała znaczenie, jak również kompetencje firm, które miały za zadanie chronić uczestników imprezy. Również tych, którzy przyszli się bawić. Dopiero po śledztwie i specjalistycznych badaniach można będzie opowiedzieć na te wszystkie pytania.