Sofia Ennaoui urodziła się 30 sierpnia 1995 roku w Maroko. Pierwszy sukces odniosła w 2013 roku, startując w mistrzostwach Europy juniorów w Reti. Biegnąć na 1500 metrów z czasem 4:20.20, zajęła 2. miejsce. Od tej pory zdobyła już pokaźną kolekcję medali i tytułów mistrzowskich oraz skradła serca polskiej publiczności. Na początku lutego została zawodniczką AZS UMCS Lublin.

Ale nie tylko sukcesy zawodowe sprawiły, że mieszkańcy Lublina żywiołowo zareagowali na tę wiadomość. Sofia jest uznawana za jedną z najsympatyczniejszych zawodniczek, zawsze uśmiechnięta i promienna, zjednuje sobie ludzi na każdym evencie sportowym, na którym startuje. My postanowiliśmy zapytać ją o Lublin.

Czy miałaś okazję pozwiedzać Lublin przy okazji lekkoatletycznych Mistrzostw Polski w Lublinie w 2018 roku? Jakie wrażenie wywarło na tobie nasze miasto?

– Niestety, ale miałam bardzo mało czasu na zwiedzanie Lublina. Praktycznie udało mi się zobaczyć tylko Stare Miasto, bo po starcie wybrałam się na kolację do jednej ze staromiejskich restauracji. Byłam bardzo pozytywnie zaskoczona urokiem tego miasta. Na nieszczęście miałam w tym czasie bardzo napięty kalendarz i już następnego dnia po starcie wylatywałam na Diamentową Ligę do Londynu, ale jako już pełnoprawna zawodniczka AZS UMCS Lublin będę miała na pewno dużo okazji, aby nadrobić.

Czy udział w tych mistrzostwach miał wpływ na decyzję o dołączeniu do AZS UMCS Lublin?

– Myślę, że na pewno. Pomysł o moim przejściu do AZS UMCS Lublin zrodził się, jak dowiedziałam się później, już w czasie mojego startu na MP i powolutku dopełnialiśmy formalności, żebym mogła reprezentować zarówno klub, miasto, jak i województwo od 2019 roku.

Czym przekonał cię Lublin do siebie?

– Lublin przekonał mnie przede wszystkim otwartością zarówno kibiców na stadionie, jak i władz, które odpowiadają za sport zarówno w klubie, jak i w mieście. Z tego co słyszałam wszyscy bardzo się ucieszyli, jak doszła do skutku moja zmiana klubu właśnie na ten.

Cieszysz się ogromną sympatią kibiców oraz mieszkańców. Wiemy, że jesteś niesamowicie zapracowaną osobą, ale w mediach społecznościowych widzimy, że znajdujesz czas na dodatkowe aktywności i zawsze jesteś uśmiechnięta. Jak spędzasz wolny czas i skąd czerpiesz takie pokłady energii?

– Staram się od tego sezonu wszystko wypośrodkować i nie dać się zwariować, ponieważ obowiązków mi przybywa z roku na rok, a ja niestety nie jestem w stanie się rozdwoić. Uwielbiam wypoczywać w domu: oglądać filmy, przeczytać dobrą książkę, albo najzwyczajniej w świecie znaleźć czas na popołudniową drzemkę. Gdy mam okazję, to spaceruję czy spotykam się z najbliższymi, to mi daje bardzo dużego kopa energii i pozwala mi się oderwać od sportowego zgiełku.

Lublin jest bardzo dumny ze swojej historii, oferty festiwali i produktów regionalnych. Czy któreś z nich zdążyłaś poznać? Może spróbowałaś lubelskiego cebularza, albo usłyszałaś legendę o Czarciej Łapie?

– Owszem, tak jak wspominałam wcześniej udało mi się spróbować jedynie lubelskiej kuchni i byłam nią oczarowana. Gdybym nie była sportowcem, to pewnie bym sobie pozwoliła na nieco więcej, ale dieta zobowiązuje.

Fot. Archiwum prywatne zawodniczki

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments