Łukasz Bilik pełni funkcję menadżera Śródmieścia od 1 lipca. Ma ambitne plany zmian na Starym Mieście w Lublinie. Na pierwszy ogień weźmie się za zieleń, która ma pojawić się na ścianach zabytkowych budynków i stać się nową atrakcją turystyczną.
Został pan menadżerem Śródmieścia. Jakie ma pan plany na najbliższy czas?
– Zależy mi, żeby wprowadzić trochę zieleni na teren Starego Miasta. Oczywiście biorąc pod uwagę gęstą zabudowę, możliwości są ograniczone. Ale chcemy tę zieleń umieścić na ścianach budynków. W związku z tym, że kilka staromiejskich budynków należy do miasta, to proces decyzyjny jest tutaj uproszczony. Na razie skupiamy się właśnie na tym. Wraz z Wydziałem Gospodarki Komunalnej wyznaczyliśmy już kilka punktów, gdzie ewentualnie moglibyśmy zrobić takie zielone ściany. Mówimy tutaj o ul. Olejnej, Grodzkiej, ale też o Zaułku Hartwigów, który już sam w sobie jest bardzo urokliwym miejscem, a jeśli udałoby nam się zainstalować jeszcze więcej zieleni, to byłby jeszcze większą atrakcją dla turystów.
Jaka to będzie zieleń?
– Trudno w tej chwili to powiedzieć, bo to zależy od wielu czynników, np. poziomu nasłonecznienia. Nie na wszystkich budynkach będzie taka możliwość ze względu na to, że są to budynki pod ochroną konserwatorską. Bierzemy pod uwagę głównie podwórka i ściany budynków od ich strony.
Te nowe zielone miejsca będą atrakcją turystyczną?
– Dokładnie tak! Na tym nam bardzo zależy. Za punkt honoru przyjąłem sobie uatrakcyjnić Stare Miasto. Wiadomo, że jeśli jakieś miejsce jest ciekawe i ma w sobie coś do zaoferowania, to jest również częściej i chętniej odwiedzane.
Dlaczego zieleń na budynkach jest tak ważna?
– Pnącza same w sobie oprócz waloru estetycznego, tworzą też swoisty mikroklimat. W okresie letnim będą chronić mieszkańców tych budynków przed upałami, a w zimie stanowią naturalną izolację przed chłodem.
Jak mieszkańcy reagują na te nowe pomysły?
– Z mieszkańcami rozmawiałem już kilka razy i bardzo przychylnie patrzą na te pomysły. Oczywiście biorę pod uwagę ich zdanie. Trzeba mieszkańcom przedstawiać walory, jakie to za sobą niesie i obalać mity, które tworzą obawy.
Mieszkańcy zgłaszali już jakieś postulaty?
– Tak, miałem już kilka takich spotkań. Zgłaszają bardzo różne pomysły i oczywiście bierzemy je pod uwagę. Musimy jednak wszystko dokładnie analizować, ponieważ bardzo często przedstawiane pomysły się wzajemnie wykluczają. Musimy więc to wszystko wypośrodkować i zaproponować rozwiązanie, które będzie korzystne dla mieszkańców.
Jakie to były pomysły?
– Np. dotyczące dosyć głośnej sprawy, czyli ograniczenia możliwości wjazdu pojazdów na Stare Miasto. Tutaj z pomysłem wyszła Rada Dzielnicy Starego Miasta, która jest już na etapie końcowych uzgodnień w sprawie kamer, które będą wczytywały numery rejestracyjne pojazdów i będzie to już sygnał dla Straży Miejskiej, aby podjąć interwencję, jeśli ktoś wjechał na ten obszar bez uprawnień.
Jakie jeszcze ma pan plany?
– Chcielibyśmy w jak największym stopniu pomóc przedsiębiorcom i mam tutaj na myśli głównie branżę gastronomiczną, która na Starym Mieście jest najliczniej reprezentowana i też najbardziej ucierpiała przez pandemię. Mniejsi przedsiębiorcy musieli nie tylko zawiesić działalność, ale w dużej mierze całkiem z niej zrezygnować. Dlatego mówimy o tworzeniu ciekawych miejsc i wzbogacaniu tej przestrzeni, a to przełoży się na korzyści dla samych przedsiębiorców. Jeśli Śródmieście i Stare Miasto będą chętniej odwiedzane, to przedsiębiorcy na pewno to odczują.
Fot. Dominika Polonis