„Boże Ciało” to film traktujący o duchowości nieznającej granic. Obraz w reżyserii Jana Komasy jest polskim kandydatem do Oscara, jednak by zakwalifikować się do kategorii „najlepszy film międzynarodowy”, musi pokonać aż 93 konkurencyjne obrazy. Ostateczną listę nominowanych będziemy znać w styczniu. Czy nowy film twórcy „Sali samobójców” ma szansę podbić serca widzów? Wszystko wskazuje na to, że tak.
W historii polskiej kinematografii wiele razy zdarzały się dzieła filmowe inspirowane prawdziwymi wydarzeniami i na taki krok zdecydowali się także twórcy obrazu „Boże Ciało” – scenarzysta Mateusz Pacewicz i reżyser Jan Komasa. Gdy dodatkowo w filmie poruszany jest temat wiary, a na kinowym ekranie rysuje się wątpliwy obraz idealnego duchowieństwa
i wiernych to otrzymujemy dzieło, wokół którego od początku może powstać wiele kontrowersji. Czy jednak religia jest tutaj motywem przewodnim? Nic bardziej mylnego.
Daniela, 20-letniego głównego bohatera filmu, gra aktor młodego pokolenia Bartosz Bielenia znany z obrazu filmowego „Na granicy”. Widzowie poznają intrygującego chłopaka z nieciekawą kryminalną przeszłością, który odkrywa swoje powołanie kapłańskie w murach zakładu poprawczego. Jednak na drodze do bycia duchownym staje mu jego życiowy bagaż doświadczeń. Dalej wszystko toczy się szybko – podczas wizyty w małej wsi nieoczekiwany splot wydarzeń sprawia, że Daniel ma szansę wejść w rolę duchownego. Przez dłuższy czas nikt nie kwestionuje jego nowej „tożsamości”, a on sam zaczyna się w niej doskonale odnajdywać. Jednak czy ktoś, kto skrzywdził człowieka, może wiarygodnie służyć i pomagać ludziom? Na początku widzowie mają co do tego wątpliwości. Reżyser stopniowo wyprowadza ich z błędu pokazując, że codzienne uczynki są ważniejsze od modlitwy. Uroczystą liturgię można też zamienić w show, które nadal będzie poruszać ludzi.
Jan Komasa pokazuje odzyskaną wolność bohatera, który poznaje wiejską społeczność pełną kontrastów, gdzie pozornie uduchowieni mieszkańcy przechodzą traumę po tragicznej śmierci swoich dzieci. Co więcej, nie potrafią wprowadzić w życie przykazania – „kochaj bliźniego swego, jak siebie samego”, bo rządzi nimi prawo zemsty. Postać Daniela wkłada więc przysłowiowy „kij w mrowisko” i za wszelką cenę pragnie, by oczywiste prawdy, które odrzucają miejscowi, wyszły na jaw.
„Boże ciało” jest więc opowieścią o wewnętrznym konflikcie, z którym mierzy się każdy z nas. Twórcy filmu stawiają trudne pytania – Czy niewygodna przeszłość na zawsze determinuje nasze losy? Czy jesteśmy tymi, kim naprawdę chcemy być? Komasa i Pacewicz pokazują, że granice są tylko w naszej głowie, a swoim najgorszymi wrogami jesteśmy my sami.
Cały obraz filmowy bazuje na wielu kontrastach i symbolach począwszy od złożonych i skomplikowanych osobowości postaci, a kończąc na momentach, które w filmie zostają obdarte ze sfery sacrum. Członków wiejskiej społeczności, których na co dzień łączą wspólne obrzędy religijne, tak naprawdę spaja nienawiść do sprawcy śmierci ich dzieci, która zabija ich od środka. Dlatego słowa, które zostają przez nich wypowiedziane w jednej ze scen – „To jest dobre miasto, dobrzy ludzie” z czasem nie brzmią już wiarygodnie. Widzowie obrazu „Boże Ciało” szybko zdadzą sobie też sprawę z tego, że gloryfikowanie osób duchownych jest błędem, ponieważ stają się oni ofiarami takich samych pokus jak ich wierni.
Reżyser funduje widzom wiele ukrytych filmowych symboli, których znaczenia nie ujawnia wprost, ale łatwo wiąże je z konkretnymi sytuacjami, dzięki czemu od razu odczytujemy ich znaczenie. Przykładem jest zestawienie świętych obrazów wiszących na plebanii z pożądaniem fałszywego księdza i jego wiernej, które rodzi się na oczach widzów. To sytuacja z moralnego punktu widzenia nie powinna się zdarzyć.
Jan Komasa stawia na wiele ujęć realizowanych w planach bliskich. W „Bożym Ciele” postacie, a szczególnie Daniel często pokazane są w półzbliżeniach, zbliżeniach, a nawet za pomocą detali. To celowy zabieg mający na celu szczegółowe przekazanie myśli i emocji aktorów, co tworzy wyczuwalną nic intymności między bohaterem a widzem. To kluczowe elementy, na których w głównej mierze bazuje ten film.
Warto pójść do kina na obraz „Boże Ciało”, aby przejrzeć się w nim jak w lustrze. To dzieło filmowe o ogromnej potrzebie duchowości, która nie patrzy na moralny status człowieka oraz o prawdzie, która ma wielką siłę przebicia. Nikt przecież bezpowrotnie nie przegrywa życia, a szansa na zmiany istnieje zawsze.