Zmiany powinniśmy zacząć od samych siebie. Zastanówmy się, czy nie sprawiamy komuś przykrości pisząc jakiś komentarz? Tego samego wymagajmy od naszych polityków. W sytuacji, w której nadużyją naszego zaufania, nie głosujmy na nich w wyborach – komentuje ostatnie dramatyczne wydarzenia w Gdańsku dr Łukasz Lewkowicz, politolog z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej.
Czy śmierć prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza coś zmieni w polskim społeczeństwie?
– Mam nadzieję, że to tragiczne wydarzenie skłoni naszą klasę polityczną, media oraz osoby aktywne w Internecie do pewnej refleksji. Nie łudźmy się jednak, że z naszej debaty publicznej zniknie hejt, mowa nienawiści, często brutalna walka polityczna. Pamiętajmy również, że obecnie wchodzimy w rok wyborczy: w maju czekają nas wybory do Parlamentu Europejskiego, na jesieni zaś będziemy wybierać nowy parlament. Nie zdziwiłbym się, gdyby niektórzy politycy próbowali wykorzystać wydarzenia z ostatnich dni do własnych celów politycznych. Dużo łatwiej aktywizuje się elektorat na bazie negatywnych emocji, co zapewne nie będzie sprzyjało merytorycznej debacie.
Mieliśmy już w niedalekiej historii kilka takich dramatycznych wydarzeń, jak śmierć Jana Pawła II czy katastrofa smoleńska, które nas jednoczyły tylko na chwilę. Czy tym razem nie będzie tak samo?
– Wspomniane wydarzenia były wielkimi tragediami dla naszego społeczeństwa. Pamiętam podniosłą atmosferę po śmierci św. Jana Pawła II. Pamiętam również jak byliśmy zjednoczeni ponad podziałami politycznymi w pierwszych dniach po tragedii smoleńskiej. Niestety ten stan nie trwał zbyt długo. Już wkrótce rozpoczął się spór o lokalizację krzyża na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Sprawa katastrofy smoleńskiej była główną osią sporu politycznego przez wiele kolejnych lat. Teraz prawdopodobnie będzie tak samo. Obecnie wielu polityków i dziennikarzy doznało pewnego rodzaju wstrząsu, ale moim zdaniem język polityki zmieni się tylko na chwilę.
Nasuwa się analogia do zabójstwa prezydenta Gabriela Narutowicza. Widzi Pan jakieś zbieżne elementy?
– Faktycznie w niektórych mediach pojawiły się tego rodzaju analogie. Byłbym jednak ostrożny z takim jednoznacznym łączeniem obu wydarzeń. Niewątpliwie w 1922 roku i obecnie mieliśmy do czynienia z zabójstwem w miejscu publicznym znanego polityka. Widoczne są jednak również pewne różnice. Na przykład Eligiusz Niewiadomski w momencie zamachu był uznanym krytykiem sztuki, natomiast zgodnie z doniesieniami medialnymi Stefan W. jest kryminalistą wielokrotnie karanym za przestępstwa przeciwko zdrowiu i życiu. Niewiadomski uzasadniał dokonany przez siebie czyn względami politycznymi. Natomiast nie do końca jasne jest, co swoim czynem chciał osiągnąć zabójca prezydenta Adamowicza. Nożownik na scenie wymienił wprawdzie nazwę Platformy Obywatelskiej, wspomniał również o rzekomych torturach w więzieniu.
Niektórzy uważają, że winny jest wszechobecny hejt w naszym życiu, w sieci. Tak jest?
– Nie możemy wykluczyć, że następująca od wielu lat brutalizacja dyskursu publicznego miała wpływ na ten konkretny czyn. W mediach pojawiły się również informacje, że Stefan W. w przeszłości miał cierpieć na zaburzenia psychiczne. Podczas pobytu w więzieniu rozpoznano u niego schizofrenię. Nie można jednak wykluczyć, że podnoszenie tych kwestii to jedynie sprytna linia obrony. Jest jeszcze za wcześnie na ostateczną odpowiedź.
Co zrobić, by uspokoić sytuację w kraju? Co powinni zrobić politycy? Czy zmienić język wypowiedzi?
– Moim zdaniem obecnie trzeba przede wszystkim ustalić okoliczności tego wydarzenia. Musimy dowiedzieć się w jaki sposób uzbrojony mężczyzna był w stanie wejść na scenę podczas dużej imprezy i śmiertelnie ugodzić prezydenta Adamowicza. Niezbędny jest pewnego rodzaju audyt procedur bezpieczeństwa podczas dużych imprez masowych. Inną ważną sprawą jest kwestia bezpieczeństwa polityków, w tym samorządowców. Prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz z powodu pogróżek otrzymał właśnie ochronę policji. Była prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz rozważa prośbę o ochronę do ministra Joachima Brudzińskiego. Wszyscy politycy, bez względu na barwy polityczne, powinni dążyć do obniżenia temperatury debaty politycznej. Nie powinno być żadnego przyzwolenia na język nienawiści w przestrzeni publicznej. Pozytywnie oceniam decyzję prezesa Jarosława Kaczyńskiego, żeby nie wystawiać w wyborach prezydenckich w Gdańsku kandydata Prawa i Sprawiedliwości.
Nawet po śmierci prezydenta, w sieci jest wiele negatywnych komentarzy. Co ludźmi kieruje?
– To bardzo przykre, że wielu ludzi nie potrafi uszanować zmarłego. Przez szacunek dla rodziny i majestatu śmierci powinniśmy powstrzymać się od wyrażania skrajnych, często niesprawiedliwych ocen. A skąd biorą się te złe emocje w ludziach komentujących w Internecie? Podłożem hejtu i jego znakiem rozpoznawczym, jest nagromadzenie złych uczuć takich jak wrogość, nienawiść, czasem zwykły cynizm lub kalkulacja polityczna. Nieodłączną cechą hejtu jest niewątpliwie agresja. W skrajnych sytuacjach powinna reagować policja i prokuratura.
Czy już możemy mówić o upolitycznieniu śmierci Adamowicza?
– Zakładam, że część polityków i niektóre media będą próbowały wykorzystać politycznie niedawne wydarzenia z Gdańska. Oceniam to bardzo negatywnie. Najbliższe dni powinny być czasem refleksji i modlitwy za duszę śp. Pawła Adamowicza oraz jego rodzinę.
Owsiak zrezygnował z szefowania Orkiestrze. Czy to koniec tej pięknej idei? Czy zawsze już będzie kojarzyć się z tą śmiercią?
– Uważam, że decyzja Jurka Owsiaka była pochopna i podjęta pod wpływem emocji. Mam nadzieję, że wkrótce się z niej wycofa. Liczę, że tragiczne wydarzenia z Gdańska nie zakończą tej wspaniałej, jednoczącej Polaków wielkiej akcji charytatywnej.
Co zrobić, by przeciwdziałać takim zdarzeniom? Co każdy z nas powinien zrobić?
– Zmiany powinniśmy zacząć od samych siebie. Zastanówmy się, czy w dyskursie publicznym, np. na portalach społecznościowych, nie nadużywamy inwektyw, czy nie ulegamy emocjom, czy nie sprawiamy komuś przykrości pisząc jakiś komentarz? Tego samego wymagajmy od naszych polityków. W sytuacji, w której nadużyją oni naszego zaufania po prostu nie głosujmy na nich w wyborach. Zgłaszajmy odpowiednim służbom przykłady mowy nienawiści. Niech żaden hejter nie czuje się anonimowy i bezkarny. Pamiętajmy również o pilnowaniu przestrzegania procedur bezpieczeństwa w różnych sferach naszego życia. Mówiąc górnolotnie: nawet z tak tragicznego wydarzenia powinno wypłynąć jakieś dobro.