Odkąd pokochałam podróże i jazdę na rowerze, postanowiłam połączy te dwie kategorie i szukać okazji, by zwiedzić i zjechać jak najwięcej. Okazja nadarzyła się całkiem niedawno i odwiedziłam południową Polskę, a dokładnie Jurę Krakowsko-Częstochowską i znajdujący się tutaj Szlak Orlich Gniazd. Zaznaczam, że trasa nie ma nic wspólnego z orłami. Chociaż nie powiem, początkowo pomyślałam sobie, że może uda się wypatrzyć jakieś osobniki w gniazdach. Tak, ignorancja szkodzi! Geneza tej nazwy jest troszkę inna:

W 1948 roku prof. Kazimierz Sosnowski […] w czasopiśmie Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego „Ziemia” ogłosił projekt szlaku pieszego prowadzącego przez Wyżynę (Jurę) Krakowsko-Częstochowską z Krakowa do Częstochowy. Szlak miał łączyć najwybitniejsze jurajskie zamki, nazwane przez projektodawcę „orlimi gniazdami”. Dwa lata później dzięki państwowej dotacji ukończono jego znakowanie. Do tego czasu licząca obecnie 166 km trasa szlaku, niewiele się zmieniła. [cytat pochodzi z tablicy informacyjnej na Szlaku Orlich Gniazd].

Z czasem szlak ten zyskał znaczenie nieograniczające się jedynie do pieszych wędrówek. Zaczęto z nim łączyć inne trasy turystyczne. Niektóre z miejsc na szlaku zmodyfikowano, z racji urbanizacji wsi. Szlak Orlich Gniazd obejmuje swoim zasięgiem 11 zamków, z ogólnej liczby 27 znajdujących się w tych okolicach. Pomimo, że cały szlak biegnie od Częstochowy po Wawel w Krakowie, to mnie nie udało się zobaczyć ich wszystkich.

Przybliżę Wam jednak kilka, dzięki którym nabierzecie ochoty na odwiedzenie tego rejonu kraju. Nie tylko zamki wzbudzają tutaj zachwyt, ale nie uprzedzajmy faktów…

Trasa wyprawy rowerowej biegła przez wiele miejsc objętych programem ochrony terenów naturalnych. Jednym z obszarów wartych wspomnienia jest przede wszystkim Park Krajobrazowy Orlich Gniazd.

Został utworzony w 1980 roku dla zachowania cennych walorów przyrodniczych, historycznych, kulturowych i krajobrazowych obszaru. Nazwa parku wywodzi się od zlokalizowanych tu licznie średniowiecznych zamków obronnych. Większość z nich to niestety już tylko ruiny, jednak oczami wyobraźni można bez problemu zobaczyć, jak bogate w zamki i zamczyska były te rejony naszego kraju.

Będąc na Jurze grzechem byłoby nie zobaczyć cudu, i tu chciałoby się rzec natury, ale nie tym razem. Grzechem byłoby nie zobaczyć czegoś, co człowiek popsuł, ale w ostatecznym rozrachunku robi niebywałe wrażenie, mowa o polskiej Saharze, czyli Pustyni Błędowskiej.

PUSTYNIA BŁĘDOWSKA

Jeżeli chcecie przez chwilę poczuć się jak w Afryce, to wystarczy, że przyjedziecie tutaj. Polska Sahara wywodzi się z XIII i XIV wieku. Masowy wyrąb lasów dla potrzeb lokalnych kopalni oraz hut srebra i ołowiu miał swój bezpośredni wpływ na wygląd tego terenu. To właśnie wyrąb lasów odsłonił to, co przez wieku skrywała ziemia, czyli piaski polodowcowe. Do tego obniżenie wód gruntowych i uwarunkowania geologiczne terenu tylko nasiliły zjawisko wytworzenia się pustyni, powstania wydm. Wyczytałam na tablicach informacyjnych, że na początku XX wieku można było tutaj zaobserwować burze piaskowe i zjawiska fatamorgany. Przez Pustynię Błędowską prowadzi pustynny szlak, zobaczenie skali i niesamowitości tego obszaru umożliwiają trzy punkty widokowe: Czubatka, Dąbrówka oraz Róża Wiatrów. Północna część pustyni służy za poligon wojskowy. Będąc tam, człowiek może poczuć się jak na innej planecie. Skala obszaru przytłacza swoim pięknem

Wycinek Szlaku Orlich Gniazd, który przejechaliśmy pozwolił zobaczyć kilka zamków z listy wciągniętych na mapę atrakcji. I tak, na przykład, wyrosły przed nami Ruiny w Bydlinie, które pierwotnie były rycerskim zameczkiem wzniesionym w 2 połowie XIV wieku. Potem przebudowano go na kościół pw. Św. Krzyża na przełomie XVI i XVII wieku,  od XVIII wieku obiekt zaczął popadać w ruinę i w takim stanie można go dziś oglądać. Miejsce to zostało przejęte przez przyrodę, która pod postacią dzikiej roślinności sprawuje teraz tutaj władzę.

ZAMEK W SMOLENIU

Kolejne Orle Gniazdo bez orła, to ruiny zamku Pilcza w Smoleniu. Zamek ten miał w swojej historii dwie nazwy, w średniowieczu był Pilczą, zaś wiek XVI przechrzcił go na nazwę Smoleń. Zmieniał swoich właścicieli, by ostatecznie zostać opuszczonym i popaść w ruinę, do czego przyczynił się m. in. potop szwedzki.

ZAMEK SMOLEŃ

Wisienką na torcie tej trasy jest Zamek Ogrodzieniec. Nic dziwnego, że to prawdziwa gwiazda regionu. Ustępuje mu tylko Wawel. Sam Ogrodzieniec zabłysnął na wielkim ekranie w produktach takich filmów ,,Janosika” Jerzego Passendorfera czy ,,Zemsty” Andrzeja Wajdy. Kolejki do niego ogromne, a i wieczny odpust przed zamkiem w postaci kawiarni, budek z pamiątkami pokazują, że to miejsce licznie odwiedzane przez turystów.

ZAMEK OGRODZIENIEC

Teren Jury Krakowsko-Częstochowskiej obfituje w tereny wprost wymarzone do uprawiania nie tylko kolarstwa, ale także wspinaczki. Szczególnie urokliwy był na szlaku, tym razem nie zamek, a OKIENNIK WIELKI ZWANY DUŻYM. Jest to widowiskowe miejsce, idealne na złapanie oddechu. Pomimo, że lekko zbacza z głównej drogi, to warto nadrobić tej kilometr, bo jest na co patrzeć. Poniżej okiennica znajduje się jaskinia, datuje się, że znalezione w niej przedmioty pochodzą sprzed 60 tysięcy lat.

Malownicza trasa między zamkami wiedzie przez malownicze wioseczki i mieniące się w słońca łany zbóż. Gdzieś tam pomiędzy wyrastają sobie kolejna ruina sprzed wieków, ZAMEK BĄKOWIEC W MORSKU.

Stąd prowadzą szlaki turystyczne w kierunku Skał Rzędkowickich oraz Kroczyckich. Warto zaplanować sobie nie tylko podziwianie obiektów obronnych z minionych stuleci, ale przy okazji poznać Jurę Krakowsko-Częstochowską pod względem ukształtowania terenu i wielu atrakcji przygotowanych przez Matkę Naturę.

Jadąc dalej trasą Szlaku Orlich Gniazd nie sposób go nie zauważyć. Zamek Bobolice wnosi się dumnie na skalistym wzgórzu i robi piorunujące wrażenie już z daleka. Jego historia sięga czasów Kazimierza Wielkiego i to z jego inicjatywy został zbudowany. Pełnił funkcję obronną przed najazdami ze strony Śląska, należącego wówczas do Czech. Popadający w ruinę obiekt został odbudowany i jest dziś dostępny dla zwiedzających.

Jednak nie tylko zamek jest tutaj atrakcją, nieopodal przebiega tzw. Grzęda Mirowska, dla miłośników natury, skał i jaskiń będzie to swoisty raj. Ten dwukilometrowy odcinek zwany również Mirowskimi Skałami rozpościera się pomiędzy wyżej wspominanym zamkiem w Bobolicach i tego w Mirowie, o którym niżej.

Zaledwie rzut beretem dzieli Zamek w Bobolicach od tego w Mirowie. Ta jedna z najstarszych budowli obronnych na Wyżynie Krakowsko-Częstochowskiej przyciąga tłumy. Liczne kawiarnie przy zamku pozwalają na delektowanie się kawą z niecodziennym widokiem w tle. Zamek również wiąże się z czasami Kazimierza Wielkiego i jego funkcja obronna jest taka sama jego tego w Bobolicach. Obiekt ten z czasem popadł w ruinę, a jako budulec posłużył lokalnym mieszkańcom. Rodzina Laseckich, która wzięła pod swoje skrzydła bobolicki obiekt, sprawuje piecze również nad tym i ratuje go od zatracenia.

I pomyśleć że jesteśmy dopiero na półmetku. Jak widzicie do zobaczenia zostało wiele, nie macie pomysłu co ze sobą począć na weekend? Jura Krakowsko-Częstochowska poleca się! Czy rowerem, samochodem, czy pieszo, tereny te na pewno Was zachwycą. Zapewniam.

Więcej o moich podróżach przeczytacie na Greymouseland

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments