Pani Jagoda z Lublina zaadoptowała węża, który kilka tygodni temu uciekł jednemu z mieszkańców przy ul. Bursztynowej przez klatkę wentylacyjną i wypadł na mężczyznę korzystającego z toalety. Terror, bo tak został nazwany, mieszka od kilku dni wraz z Andrzejem, swoim wężowym kolegą.

– Kocham zwierzęta. Węże zawsze mnie fascynowały – opowiada Jagoda z Lublina. – Jakiś czas temu trafiła się okazja zakupu pierwszego mojego węża, Andrzeja. Mam go od malutkiego, rośnie jak na drożdżach i wbrew panującej opinii: można się przywiązać i nawiązać więź z gadem. Wychodzi z kryjówki jak wracam z pracy, jak trzymam go na rękach to swobodnie pełza, nie boi się mnie – mówi z radością.

Po czasie nadeszła kolej na nowego wężowego przyjaciela. – Jak zobaczyłam, że taki maluch trafił do schroniska to poczułam, że musze coś zrobić. Pamiętałam, jak Andrzej był malutki i zrobiło mi się go strasznie szkoda. Pomyślałam, że skoro z jednym dałam sobie radę, to i drugim mogę się zaopiekować – wspomina pani Jagoda.

Terror trafił pod opiekę Fundacji Epicrates 19 lipca po tym, jak „odwiedził” mieszkańca Lublina w bloku przy ulicy Bursztynowej. Zrobił to dość niefortunnie, a do tego kiepsko wybrał moment. Po wydostaniu się z kratki wentylacyjnej spadł na plecy człowiekowi korzystającemu z WC. Na szczęście nikt w tym zdarzeniu nie ucierpiał – ani gad, ani człowiek.

Terror jest wężem mahoniowym. Mieszka w osobnym terrarium niż Andrzej. – Zorganizowałam terrarium, sprzęt i po tygodniu Terror był już u mnie. Osobiście chciałam go nazwać Kamikadze, oczywiście przez jego przeszłość. W schronisku nadali mu imię Terror, z tego samego powodu, i stwierdziłam że może to nawet i lepszy pomysł – uśmiecha się pani Jagoda. – Pierwotnie mój tata chciał adoptować Terrora, ale moja mama się nie zgodziła. Jest nieugięta – zaznacza pani Jagoda.

Fot. Materiały prywatne właścicielki Terrora

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments