Przy szczepieniach nie możemy opierać się tylko na personelu medycznym, bo i tak jest już bardzo obciążony. Muszą go wesprzeć przedstawiciele innych zawodów medycznych – uważa wirusolog prof. dr hab. n. med. Małgorzata Polz-Dacewicz z Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. 

Minął ponad tydzień od świąt wielkanocnych. Spodziewamy się wzrostu czy spadku zachorowań?

– W tym tygodniu spodziewamy się spadku zachorowań. W poniedziałek (12 kwietnia) mieliśmy 12 tysięcy zarejestrowanych nowych przypadków zakażeń, więc to jest mniej niż przed weekendem. Oczywiście są to dane poniedziałkowe, czyli z niedzieli, a wtedy wykonuje się mniej badań. Bardziej miarodajne dane będą w kolejnych dniach, ale mamy nadzieję, że liczba zakażeń będzie spadała.

W Polsce mamy już wykonanych blisko 8 milionów szczepień. To znak, że niedługo epidemia przystopuje?

– To na pewno bardzo dobry znak. Myślę, że ta liczba będzie się zwiększała wraz z tym, że coraz więcej osób jest już uprawnionych, by się szczepić, jak i jest więcej punktów szczepień.

Dlaczego ważne jest, aby również ozdrowieńcy szczepili się przeciwko COVID-19?

– Po przechorowaniu niektórzy ozdrowieńcy nie mają przeciwciał. Zależy to między innymi od tego, czy chorowali lekko czy ciężko, jak i od wydolności układu immunologicznego danej osoby. Z drugiej strony nawet jeżeli wytworzą się przeciwciała, ten poziom może być zbyt mały, dlatego ozdrowieńcy też muszą być szczepieni.

W tygodniu do Polski ma trafić szczepionka firmy Johnson&Johnson. Co o niej wiemy?

– Szczepionka Johnson&Johnson jest to też szczepionka wektorowa. Jak podaje firma farmaceutyczna szczepi się nią tylko raz, a to oznacza, że zdaniem producentów podanie jednej dawki jest wystarczające do wytworzenia się odporności.

Wiele osób nie stawia się na szczepienie AstraZenecą. Z czego wynika strach przed tą szczepionką?

– Wynika na pewnie z tej informacji, która się pojawiła, że szczepionka ta może powodować zakrzepicę i temu podobne schorzenia. Jednak czytając literaturę fachową nie zostało to potwierdzone. Nie udowodniono tego, a była to jedynie zbieżność czasowa, że taki związek przyczynowo-skutkowy się pojawił. Takie jest moje zdanie.

Między innymi w Anglii planowane jest szczepienie dzieci Pfizerem. Co się mówi w środowisku wirusologów o takim pomyśle?

– Nie czytałam ostatnich informacji na temat szczepionki Pfizera, ale jeżeli podejmuje się taką decyzję odnośnie szczepienia dzieci, to widocznie została ona przebadana na grupie poniżej 18 roku życia. Dotychczas wszystkie szczepionki są przeznaczone dla osób dorosłych dlatego, że badania nad szczepionkami były właśnie przeprowadzane na populacji w tym wieku. Jeżeli Pfizer chce szczepić dzieci to należy przypuszczać, że takie badania zostały przeprowadzone.

W miniony poniedziałek weszło w życie rozporządzenie, które mówi, że kwalifikować do szczepienia i szczepić będą mogli też farmaceuci, ratownicy medyczni czy studenci. Czy takie rozwiązanie mimo przeszkolenia tych osób jest bezpieczne?

– Myślę, że tak, bo podanie szczepionki to nie jest żadna filozofia. Podaje się ją w mięsień naramienny, więc nie widzę żadnego ryzyka. Ja sama mogłabym wykonać takie szczepienie, nawet bez odpowiedniego przeszkolenia w tym zakresie. Takie rozwiązanie na pewno znacznie przyśpieszy proces szczepień. Nie możemy opierać się tylko na personelu, bo jest on m.in. oddelegowany do szpitali tymczasowych, więc trzeba się kimś posiłkować. Tę akcję muszą więc wesprzeć przedstawiciele innych zawodów medycznych.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments