Kulki gejszy, wibratory i kajdanki – to najpopularniejsze gadżety kupowane przez klientów w lubelskich sex shopach. Miejsca te cieszą się sporą popularnością w naszym mieście. Na zakupy wpadają do nich i młodzi, i starsi. Przychodzą studenci, nauczyciele, a nawet … księża.

Postanowiliśmy sprawdzić, jaki asortyment oferują lubelskie sex shopy i jakie gadżety są obecnie najmodniejsze.

– Jak przychodzą takie dziewczyny w moim wieku, to ja wiem co doradzić. A wy jesteście takie młode, to mi niezręcznie jakoś. Wy to lepiej idźcie się wina napić, a nie po sex shopach chodzicie! – przywitał nas sprzedawca jednego z lubelskich sex shopów na początku naszej „wycieczki”.

Pompka to prawdziwy hit

Do sex shopów w Lublinie zajrzeliśmy pod pretekstem poszukiwania składkowego prezentu na 25 urodziny dla nieśmiałego kumpla. Zaczęliśmy pytać, jaki prezent byłby dla niego najlepszy.

– Dla chłopaka? To może lalkę. No chyba że ma dziewczynę, to wtedy odpada, bo lalkę ma żywą – śmieje się rubasznie sprzedawca. Ale zaraz wpada na jeszcze inny pomysł. – Może masturbator. To jest pierwsza liga. Albo wiem! Pompkę kupcie. Taka pompka się zawsze przydaje. Jak ktoś dba o swój sprzęt to będzie na kilka lat. To jest prawdziwy hit! – podkreśla z przekonaniem.

Kiedy widzi nasze zdumione spojrzenia, jeszcze bardziej się angażuje. – To naprawdę działa. Ona tak powiększa penisa – mówi pokazując rękami.

Nagle wskazuje na kobietę stojącą obok niego. – Ta pani jak kiedyś kupiła to swojemu facetowi, to mu skóra na penisie popękała! Za szybko chciał, no wiecie!

Męskie stringi

W kolejnym sex shopie sprzedawca poleca nam inny gadżet dla kolegi. – Dla facetów? Ale jak wam powiem, to nie będziecie się śmiać? – upewnia się młody mężczyzna. Kiedy zapewniamy, że nie, wypala bez ostrzeżenia:

– Pochwa. Sztuczna pochwa. No można chłopakowi taki dowcip zrobić. A dla dziewczyny to najlepszym prezentem byłby wibrator – dodaje lekko zawstydzony.

W kolejnym miejscu sprzedawcy polecają męską bieliznę. – Mam takie fajne męskie stringi. W słoniki, w świnki. Te w świnki to mają trąbę do góry na szczęście, a te w słoniki to od razu do dołu – uśmiecha się mężczyzna. I dodaje: – Nie są drogie. Kupicie je od 59 do 89 zł. Rozmiary takie jak w normalnym sklepie – zachęca.

50 twarzy Greya

Na górnej półce naszą uwagę przyciąga jeszcze coś innego: kajdanki. Pytamy, czy to byłby dobry wybór i jakie mógłby nam polecić.

– Można kupić kajdanki, bo to zawsze dobre do wspólnej zabawy! I na dodatek jest na to moda po tym filmie „50 twarzy Greya”! Ta pierwsza część to chała, ale te następne to jednak ostre są! Mam takie skórzane i z futerkiem. Bierzecie? – zachęca.

Sprzedawca jest bardzo zorientowany w asortymencie. Zdradza nam, że kajdanki można kupić nie tylko pojedynczo, ale i w całych zestawach.

– W takim zestawie znajdują się kajdanki na ręce, na nogi, opaska na oczy i pejcz w gratisie. To się dobrze sprzedaje. Po premierze tego filmu sprzedaż gadżetów używanych przez głównych bohaterów wzrosła prawie dwudziestokrotnie – mówi podekscytowany.

Lizak w prezencie

W sex shopie można kupić wszystko, nawet… grę. – Mam taką grę „Żulobiznes”. Kosztuje 100 zł, ale możemy negocjować. A może chcecie jakieś gadżety dla kobiet? – proponuje nam kolejny sprzedawca. – Mam takie pierścienie na penisa. Dziewczyny to kupują na wieczór panieński. Rzuca się takie kółka, pierścienie, ale same się domyślcie szczegółów – śmieje się.

Można kupić też kubek. – Jak się wlewa do niego wrzątek, to wtedy tej pani co jest narysowana znika ubranko. Rozbiera się. Striptiz robi. Jak kolega taki prezent dostanie, to będzie o was cały czas pamiętał. Będziecie mu się dobrze kojarzyć – puszcza do nas oko.

Kiedy się zbieramy do wyjścia, nagle wyciąga coś z szuflady. – Fajne jesteście, to mam dla was prezent – mówi wręczając nam czerwone lizaki w kształcie penisa. Nie chce słyszeć odmowy. Oddalamy się czym prędzej.

Kobiety to mają lepiej

Wśród klientów sex shopów są studenci, ale i emeryci. – Każdy potrzebuje odrobiny rozrywki i podkręcenia – mówi z przekonaniem jeden ze sprzedawców. – Przychodzą też nauczycielki, lekarki, biznesmeni, a jednym z naszych stałych klientów jest ksiądz. Niektórzy wchodzą z nieśmiałością, czają się przy wejściu, a potem widzą że tu normalni ludzie przychodzą, jak pani czy ja, to przestają się wstydzić.

Zaczepiamy jednego z klientów. Prosimy o pomoc w wyborze prezentu dla wymyślonego kolegi. – Ja to przyszedłem po afrodyzjak. A co chciałbym dostać? No viagrę chciałbym dostać. I ubranko. A najlepiej to kobietę w takim ubranku! – żartuje młody mężczyzna.

W rozmowę wtrąca się również sprzedawca. – Bo widzicie dziewczyny. Kobieta może zawsze kiedy ma ochotę, a facet to musi się czasami ostro ponastrajać! Jak ja to mówię: w zemście i w miłości żaden facet nie dorówna kobiecie – kwituje.

Nic na siłę

Jak mówią eksperci, erotyka towarzyszy nam każdego dnia na okładkach magazynów, w reklamach, ulotkach, witrynach sklepowych.

– Często jest to temat wstydliwy. Zdarza się, że klienci takich miejsc spotykają się z negatywnymi ocenami. Z psychologicznego punktu widzenia, najważniejsze jest, aby na używanie tych gadżetów zgadzały się obie osoby w związku – podkreśla psycholog Marlena Stradomska. – Dla niektórych jest to pomysł na nudę w związku czy urozmaicenie życia erotycznego. Dla wielu to odskocznia od „szarości” dnia codziennego. Ale ważne, by do niczego się nie zmuszać, bo to negatywnie wpłynęłoby na naszą psychikę.

Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
oceniany
najnowszy najstarszy
Inline Feedbacks
View all comments
Gość
Gość
6 lat temu

Nasuwa mi się takie pytanie: Czy te gadżety same w sobie, to nie jest już coś na siłę? Hm…