Czerwone oleandry (recenzja książki)

0
123

Mam na imię Weronika. Czasem budziłam się w nocy wdzięczna za to, że życie podarowało mi premie. Tak to nazywałam. Miałam przystojnego i zaradnego mężczyznę, który mnie kochał – premia numer jeden. Urodziłam zdrową i śliczną córeczkę – premia numer dwa. Lubiłam swoją pracę, nawet jeśli nie zostałam fotografką światowej sławy – premia numer trzy.

Czasem budziłam się w nocy przerażona, że życie podarowało mi premie. Prześladowały mnie koszmary, w których wszystko traciłam. Rano wstawałam i z uśmiechem zaczynałam kolejny dzień, nieświadoma, że proces utraty już się rozpoczął. Premie od życia zamieniły się w nieprawdy, a moja rzeczywistość w koszmar. Byłam jak dziecko błądzące we mgle. Osaczały mnie pytania. Paraliżowała rozpacz.

Mam na imię Weronika. Życie, zostaw mnie w spokoju. Nie chcę już od ciebie żadnych premii. Chcę tylko odzyskać moją córkę.

Greta Drawska powraca z niepokojącym thrillerem psychologicznym, w którym nie zadaje łatwych pytań i perfekcyjnie myli tropy. To opowieść o morderstwie, zaginięciu i zdradzie, ale też historia o tym, ile tak naprawdę wiemy o sobie i swoich bliskich. Czy jesteśmy gotowi zrezygnować ze złudzeń, aby poznać prawdę?

Greta Drawska, Czerwone oleandry, Wydawnictwo Prószyński i S-ka.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments