– Czujemy się upodleni, bo nie mamy na podstawowe środki czystości, jak np. papier toaletowy – mówi Maria Pietrusza-Budzyńska, twórczyni i pionierka terapii przez teatr. I przyznaje, że sytuacja Warsztatów Terapii Zajęciowej w całej Polsce jest dramatyczna. Czy grozi im upadek?

W ostatnich miesiącach ze względu na inflację ceny funkcjonowania Warsztatów Terapii Zajęciowej drastycznie wzrosły. Nie idzie jednak za tym wzrost finansowania z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych (PFRON), który w 90 proc. finansuje ich funkcjonowanie (10 proc. to finansowanie z samorządu). Przedstawiciele warsztatów domagają się więc spotkania z reprezentantami Ministerstwa Polityki Społecznej i Rodziny. Apelują o to, aby zwiększyć finansowanie codziennego funkcjonowania wszystkim niepełnosprawnym z tych miejsc.

– 29 lat temu zakładając Teatroterapię Lubelską miałam nadzieję, że zaczynam budować system rehabilitacji w Polsce. Obecnie jest w Polsce 728 warsztatów, w których rehabilitują się osoby niepełnosprawne intelektualnie, chore psychicznie i niepełnosprawne ruchowo. Warsztaty są jedyną formą rehabilitacji, która jest skuteczna, bo jest ciągła – wyjaśnia Maria Pietrusza-Budzyńska, szefowa Teatroterapii Lubelskiej.

W warsztatach terapii zajęciowej biorą udział m.in. osoby, które zgłosiły się tam 20 lat temu. Obecnie mają po 40 lat i nadal z niej korzystają.

– Warsztaty to są miejsca kultury i rehabilitacji, a także ludzkich spotkań i ludzkiego przebywania. Warsztaty to jest jedyne to co się w Polsce udało w rehabilitacji – podkreśla Pietrusza-Budzyńska.

W Lublinie takich warsztatów jest 9. W każdym z nich jest ok. 40 podopiecznych. Najstarsza osoba ma 58 lat. Niestety problemem są pieniądze.

– Jak mogę skutecznie stworzyć przestrzeń dla człowieka niepełnosprawnego, jak otrzymuje na niego 2231,11 zł. 5500 zł wynosi finansowanie ucznia szkoły specjalnej, a potem ci sami ludzie, którzy skończyli szkołę, trafiają do warsztatów, bo nie ma dla nich pracy, są skazani na ciągłą rehabilitację – wyjaśnia Maria Pietrusza-Budzyńska.

Terapia zajęciowa jest istotna nie tylko dla niepełnosprawnych, ale również dla ich rodzin. – Nie może tak być, że w naszym kraju, gdzie psycholodzy, pedagodzy wypracowali coś bardzo ważnego, co może zniknąć z powierzchni ziemi, bo nie będzie na gaz, prąd, czynsz. Cały budżet przeznaczam na pensje, czyli na najniższą krajową. Wykształceni ludzi mają takie stawki pracując 160 godzin miesięcznie – dodaje szefowa Teatroterapii Lubelskiej.

W Polsce takich ośrodków, jak ten prowadzony w Lublinie jest ponad 700. – Okazuje się, że od bardzo długiego czasu państwo nie jest w stanie zadbać o ludzi potrzebujących. Od jutra zbieramy podpisy o wspólne posiedzenie Komisji Polityki Społecznej i Rodziny oraz Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży, którego tematem będzie dramatyczna sytuacja warsztatów terapii zajęciowej – mówi poseł Michał Krawczyk.

Warsztaty terapii zajęciowej funkcjonują w Polsce od ponad 30 lat. Jednak od blisko roku borykają się one z coraz to większymi problemami, które sprawiają, że ich funkcjonowanie jest na granicy wydolności. – Kiedy słyszę, że warsztaty terapii zajęciowej mogą w Lublinie, regionie, ale i całej Polsce przestać istnieć, to serce się kroi. Codzienne uczestnictwo w teatroterapii i warsztatach zajęciowych dla niepełnosprawnych jest otwarciem na świat i możliwością wejścia w społeczeństwo, w którym funkcjonują, a którego czasami z naturalnych powodów się boją – dodaje Krawczyk.

Fot. Dominika Polonis

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments