Będę mieć syna – nie kryje radości lubelska radna Monika Kwiatkowska. 40-latka zapowiada, że nie zwolni tempa ani w ciąży, ani po narodzinach dziecka. – Na pewno nie zawiodę mieszkańców – podkreśla.

W Pani życiu wiele się ostatnio dzieje. Jesienią po raz pierwszy została Pani radną miejską, a niebawem zostanie Pani mamą. Podwójna radość?

– Ten rok był dla mnie wyjątkowy. Od 2015 roku byłam radną dzielnicową, później zostałam przewodniczącą Zarządu Dzielnicy. Kocham pracę na rzecz mieszkańców, więc kolejnym etapem był start w wyborach do Rady Miasta Lublin. Jesienią zdobyłam mandat. To było wielkie szczęście, ale też wielkie wyzwanie. A tuż po wyborach dostałam od losu kolejną cudowną wiadomość, że zostanę mamą. Chciałam mieć drugie dziecko, ale ze względu na mój wiek nie wiedziałam, czy mi się uda. Marzenia się spełniły, oczekuję syna. Upragnionego syna, bo ukochaną córkę już mam.

Myślała Pani już, jak pogodzić funkcję radnej z rolą mamy? Zwolni Pani trochę tempo?

– Do tej pory pracowałam zawodowo na pełnym etacie, będąc kierownikiem i odpowiadając za podział unijnych pieniędzy. To bardzo odpowiedzialne zadanie. Pracę zawodową łączę od dawna z pracą społeczną w Radzie Dzielnicy i teraz w Radzie Miasta. Na ogół jestem na nogach i pełnych obrotach od godziny 7 do 21. Jak przez pewien czas będę na urlopie macierzyńskim, to może okazać się, że mam jeszcze więcej czasu na sprawy społeczne niż dotychczas. Wierzę, że to się da pogodzić. Jak urodziłam córkę, pracowałam i studiowałam równocześnie. Teraz też zamierzam dać radę, zwłaszcza, że będę obowiązki nad synkiem dzielić z jego tatą.

Będzie Pani nowoczesną mamą, która do Ratusza będzie przychodzić z dzieckiem w chuście lub nosidełku?

– Na sesje z dzieckiem przychodzić nie będę, bo mogłoby odciągać moją uwagę od ważnych spraw, ale na pewno na jakieś mniej oficjalne spotkania będę synka zabierać. Często spotykam się z mieszkańcami w dzielnicy. Myślę, że to będzie dla mnie znakomity czas bycia mamą i radną. Może też pewne rzeczy będę oceniać z innej perspektywy jako mama małego dziecka, będę się skupiać na placach zabaw, miejscach rekreacji, czy czystym powietrzu. W mojej ocenie macierzyństwo nie wyklucza pełnej aktywności zawodowej i społecznej.

Koledzy radni już gratulowali? Jest poruszenie? A może będzie baby shower?

– Wiem, że to raczej rzadka sytuacja, że miejska radna podczas trwania kadencji zostaje mamą. Na razie jeszcze nie informowałam oficjalnie radnych, wolałam przeczekać ten pierwszy okres. Ale kilka zaprzyjaźnionych osób już wie. Lada moment mój stan będzie widoczny, więc nowina sama się ogłosi. Jedno jest pewne, obecnie jest już 32 członków Rady Miasta w Lublinie (śmiech).

Ma Pani już dorosłą córkę. Teraz jest inaczej?

– Niewiele pamiętam z tamtego okresu, ale był to czas nieświadomości. Miałam 20 lat, kiedy zostałam mamą, jeszcze studiowałam. Dopiero pod koniec ciąży poczułam, że na świat przyjdzie mały człowiek. Dziś, gdy patrzę na swoja córkę to uważam, że to najwspanialsza sprawa, jaka mogła mnie spotkać. Jestem z niej dumna i jest moim największym szczęściem. Teraz mam świadomość wszystkiego, ale nie mam obaw, bo wiem że sobie poradzę organizacyjnie. Nie mam poczucia, że życie mi się zawali, że wszystko się zmieni, że zniknę z życia społecznego. Uważam, że jak ktoś ma udane życie rodzinne, to znacznie lepiej funkcjonuje w społeczeństwie. To zachowanie równowagi między życiem prywatnym i zawodowym jest niezwykle ważne. Jestem w ciąży i jestem szczęśliwa. Pracuję może więcej niż powinnam, bo chcę zrobić jak najwięcej teraz, by nie zawieść mieszkańców.

Czego Pani życzyć?

– Bycia najlepszą radną, jaką mogę być, bo wiem, że mamą będę doskonałą.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments