Kamila Lendzion to dyrektor Teatru Muzycznego w Lublinie. W wywiadzie opowiedziała nam o działalności instytucji, którą kieruje w dobie epidemii koronawirusa.
Żyjemy już rok z obostrzeniami związanymi z epidemią koronawirusa. Jak zmieniło się życie teatru przez ten czas?
– Początek pandemii zmusił nas do kompletnej zmiany naszego funkcjonowania. Tak naprawdę przez te pierwsze miesiące uczyliśmy się życia w pandemii i tego, jak zaplanować repertuar naszej instytucji i co zrobić, żeby publiczność o nas nie zapomniała i żebyśmy byli wciąż obecni w życiu kulturalnym Lublina. Myślę, że to też nasza tęsknota za żywym teatrem i żywą sztuką zmobilizowała nas do tego, że bardzo aktywnie uczestniczyliśmy w życiu kulturalnym online.
Co uległo największym zmianom?
– Bardzo dużo projektów zrobiliśmy przez internet – nasi wierni widzowie mogli je zobaczyć na naszym Facebooku i teatralnym YouTube. Zrozumieliśmy, że możemy robić sztukę nawet w momencie, gdy instytucje kultury są zamknięte. Było sporo projektów, mieliśmy premierę bajeczek, koncertów, były też mniejsze projekty baletowe, które prezentowaliśmy w internecie. Cały czas żyliśmy z tą myślą, że niedługo wrócimy na scenę. W październiku, kiedy przez chwilę nie było obostrzeń, udało nam się zrobić premierę bajki „O krasnoludkach i sierotce Marysi”.
Potem przyszedł kolejny lockdown?
– Tak, dlatego znowu przygotowywaliśmy się pod kątem spektakli online, ale też cały czas biorąc pod uwagę to, że w każdej chwili możemy wrócić. Szykowaliśmy między innymi premierę „Piosenka jest dobra na wszystko”, która też miała odbyć się w listopadzie. Za nami marcowa premiera i mamy nadzieję, że niedługo będziemy mogli ponownie zaprosić na nią publiczność do teatru. Był też projekt „W duecie z Muzycznym”, „Gwiazdka z Muzycznym”. Dzięki temu, że przez krótki czas obostrzenia zostały zdjęte, mogliśmy pokazać publiczności przepiękny spektakl „Trzy Razy Piaf” w reżyserii Artura Barcisia. To był ogromny sukces, bo publiczność pokochała ten spektakl.
Na początku epidemii teatr włączył się też w akcję „maseczkową” dla służb?
– Tak. Było to dla nas naturalne, że w momencie, gdy pojawił się problem z maseczkami, chcieliśmy się włączyć w tę akcję. Szyliśmy zarówno dla lubelskiej policji i straży miejskiej, ale też dla naszego organizatora i szpitali. Oczywiście nadal to robimy, jeżeli jest takie zapotrzebowanie.
Przez krótki czas instytucje kultury mogły działać przy zapełnieniu połowy widowni. To pokazało, że ludzie stęsknili się za teatrem, bo bilety sprzedawały się bardzo szybko?
– Tak! To dla nas była ogromna radość, bo szczerze mówiąc martwiliśmy się o to, czy publiczność nie będzie się bała i czy zechcą do nas przyjść. Za każdym razem był komplet widzów. Dołożyliśmy wszelkich starań, żeby publiczność czuła się u nas bezpiecznie. Mamy oczyszczacze powietrza, płyny dezynfekujące, maseczki. Bardzo o to dbamy, aby dochować tego reżimu sanitarnego. Myślę, że to też był powód, dla którego publiczność poczuła się u nas bezpiecznie i chciała do nas przychodzić. Co więcej, publiczność bardzo za nami tęskni i to było widać podczas każdego spotkania.
W Teatrze Muzycznym zobaczyliśmy premierę „Piosenka jest dobra na wszystko”. Jakie jeszcze spektakle są w przygotowaniu?
– Planowaliśmy premierę baletową „Human Dance”. Niestety prawdopodobnie będziemy musieli ją przesunąć z tego względu, że jeden z naszych solistów złamał nogę. Planujemy kolejny koncert-niespodziankę dla naszych widzów, który będzie podobny do „Gwiazdki z Muzycznym”, ale tym razem będą to polskie przeboje. Mamy nadzieję, że uda nam się wrócić do „Hallo Szpicbródka”. Oczywiście odbyła się premiera widowiska „Piosenka jest dobra na wszystko”. Będziemy też planować do końca sezonu spektakle, które już można było u nas obejrzeć, ale jednak publiczność za nimi tęskni.
Fot. Archiwum Teatru Muzycznego