Nazwa mojego bloga, „Męskim okiem”, nie jest przypadkowa. Jak większość mężczyzn chłonę świat głównie wzrokiem. Dlatego od kiedy zdecydowałem się zacząć regularnie umieszczać swoje wpisy na Lubelski.pl, wiedziałem, że chcę porozmawiać z Marcinem Raczkowskim.

Marcin specjalizuje się w fotografii motoryzacyjnej. Obok jego prac nie można przejść obojętnie. Samochody na jego zdjęciach tętnią życiem. Zdjęcia wyróżniają się kolorami i kompozycją, przyciągają wzrok. A że często pojawiają się na nich również piękne modelki, to wywiad z Marcinem jak najbardziej pasuje do nazwy mojej serii.

Mimo że wcześniej pracowaliśmy wspólnie nad różnymi projektami, jakoś nigdy nie było czasu do poważniejszej rozmowy o jego twórczości. Aż w końcu trafiła się okazja.

Kilka tygodni temu brałem udział w sesji fotograficznej wzorowanej na filmie Mad Max. Ja byłem modelem, Marcin – jednym z obecnych tam fotografów. Lokalizacja? Nagrzana od słońca patelnia, czyli jedna z kopalni piachu koło Lublina. Na tle innych modeli miałem ułatwione zadanie – mój post-apokaliptyczny wygląd ograniczał się głównie do wojskowych ciuchów, pyłu, błota i brudu. Czekając więc na charakteryzację pozostałych uczestników, chowając się przed skwarem, mieliśmy okazję przeprowadzić szybki wywiad.

Dlaczego Lublin? Dobry fotograf może zaczepić się wszędzie.

W Lublinie mieszkam od urodzenia i czuję, że tu jest moje miejsce. Nie oznacza to, że sesje wykonuję tylko tutaj. Często odzywają się klienci z Warszawy czy z pobliskich miast. Nowe lokalizacje to nowe możliwości czy zupełnie inne miejscówki do wykonania zdjęć.

Jesteś znany głównie z fotografii motoryzacyjnej. Jak to się zaczęło?

Przygoda z fotografią motoryzacyjną zaczęła się na nieistniejącym już torze. Przychodziłem oglądać wyścigi, robiłem zdjęcia telefonem. Chwilę później kupiłem pierwszy aparat i zauważyłem, że jest to coś, co sprawia mi dużą frajdę i chyba nieźle mi to wychodzi. Wtedy założyłem swój fanpage. Od tamtej pory minęło wiele lat. Mimo to, moje pierwsze zdjęcia nadal są na profilu i lubię z sentymentem do nich wracać. Dostrzegam też jaki zrobiłem progres w przeciągu tych lat.

Czy sesje są czasochłonne?

Mało osób zdaje sobie sprawę jak wygląda proces tworzenia jednego, nocnego zdjęcia. Wszystko zaczyna się u mnie w pokoju, gdzie własnoręcznie tworzę odpowiedni sprzęt oświetleniowy i z nim udaję się na sesję.

Każde ujęcie, które widzisz w moim portfolio składa się z kilku, a nawet kilkunastu zdjęć. Liczy się precyzja. Najmniejszy ruch i drgnięcie oznacza pracę od początku. Następnie przychodzi postprodukcja, czyli łączenie wszystkiego w jedną całość i nadawanie zdjęciu magii. Cała praca do momentu oddania zdjęć zajmuje w sumie nawet kilkanaście godzin.

Dzienne zdjęcia również są czasochłonne. Każda osoba chce mieć niepowtarzalny klimat i miejsce wykonania. Trzeba się nieźle nagłowić i przejechać wiele kilometrów, aby znaleźć odpowiednią lokalizację.

Czego nie lubisz w swojej pracy?

Chyba mogę to podsumować jednym określeniem – braku szacunku. Niektóre osoby zapominają, że fotografia to nie tylko pasja, ale i praca. Praca, w którą trzeba włożyć masę czasu, wysiłku i pieniędzy. Bardzo często spotykam się z podejściem, że mając fajny samochód klient oczekuje, że zrobię zdjęcia za darmo dla własnej przyjemności. Kolejny brak szacunku dla pracy fotografa to własnoręczne przerabianie gotowych zdjęć. Przecież nie po to wykonuję kilkugodzinną pracę, by ktoś ją popsuł instagramowym filtrem.

No właśnie: Instagram. fotografia, zwłaszcza amatorska, jest popularnym hobby. Co doradziłbyś komuś, kto chce iść w stronę profesjonalizacji?

Tak, to prawda, że jest to bardzo popularne hobby. Moim zdaniem najlepszym sposobem, aby iść w kierunku profesjonalnego fotografowania jest to, by początkowo traktować fotografowanie jako coś dodatkowego. Rozwijać się, tworzyć własny styl, robić zdjęcia hobbystycznie, sprawdzać czy mamy pozytywny odzew dotyczący naszych prac. W pewnym momencie dojdziemy do takiego etapu, że będziemy wiedzieć, czy stawiać wszystko na jedną kartę, czy jednak pozostać z fotografią tylko jako dodatkową pasją. Początkowo zawsze będzie ciężko, trudno pozyskać klientów, ale jeśli włożymy w to całe serce to gwarantuję, że z czasem to zaowocuje.

Jakie masz plany na nadchodzące miesiące?

Jeśli chodzi o plany na najbliższe miesiące, to planuję pójść w trochę inny styl fotografii. Motoryzacja zawsze będzie ze mną i chętnie będę wykonywał tego typu zlecenia, ale uważam, że cały czas trzeba się rozwijać i próbować nowych rzeczy. Od dawna wykonywałem sesje np. indywidualne „do szuflady”. Chyba właśnie przyszła pora się pokazać z innej strony i uderzyć w styl, na który jest największy popyt…

Na tym przerwaliśmy rozmowę i wróciliśmy do pracy nad trwającą sesją. Jak wyszła? Możecie ją zobaczyć na jednym z dwóch facebookowych profili Marcina – wystarczy wpisać jego nazwisko. Moim zdaniem – wyszła całkiem nieźle.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments