Godzina 19.30. W okolicy popularnego klubu ze striptizem tzw. promotorzy zaczynają pracę. Polują na potencjalnych klientów na ulicy. Ich zadaniem jest namówić na wizytę w lokalu. Zgodnie mówią – żonaty klient to najlepszy klient. Upolowanemu dają papierową opaskę. To zaproszenie do klubu.

– Biznesmeni lubią prowadzić tam rozmowy. Nie czarujmy się. Uroda pomaga wszystko sprzedać. Jak jestem w takim lokalu z dobrym drinkiem i piękną kobietą przy stole, to rozmowy lepiej idą – uśmiecha się jeden z klientów takiego klubu.

Obserwacja

Siedzę w pobliskim barze i obserwuję promotorów. Kobieta, która „łowi” facetów musi być ubrana w szarą kurtkę, termiczne, czarne leginsy (a najlepiej dwie pary), bluzkę termiczną i czarne buty. To warunek podstawowy.

Później dowiaduję się dlaczego. – W tej pracy trzeba być wytrzymałym na warunki pogodowe. Widzę, że masz ciepłe futerko, więc na pewno dasz radę. Ale konieczna jest bielizna termiczna. My nic nie kupujemy dla pracowników. Oni wybierają sobie sami. Przynosisz paragon, my za taki zakup do stu złotych oddajemy pieniądze – tłumaczy mi osoba z klubu.

Czapka, szalik i rękawiczki również są niezbędne. „Bo dobre przygotowanie to podstawa” – jak słyszą potencjalni promotorzy.

Typowy klient

Czego szukają klienci nocnych klubów? – Część z nich szuka relaksu, niektórzy pewnie przychodzą podbudować swoje ego, bo dziewczyny dla każdego klienta są miłe i flirtują. Niektórzy, jak ja, przychodzą tutaj z klientami biznesowymi, którzy oczekują rozrywki na poziomie vip. Klub daje poczucie elitarności, która podoba się klientom – wyjaśnia jeden z częstych bywalców klubów dla panów (prosi o anonimowość). – Przede wszystkim przychodzi się popatrzeć na ładne dziewczyny. Czy ktoś widział brzydką hostessę?

Twierdzi, że klienci takiego klubu są obdarzeni szczególną opieką. – Przy naszym stoliku zawsze siada jedna z dziewczyn, która ma kartę menu i sugeruje, co z niej wybrać. Inne dziewczyny też podchodzą, m.in. tancerki – relacjonuje klient. – Tancerki są raczej rozebrane niż ubrane. Bielizna, stroje eksponujące ponętne wdzięki, różnie…, ale zawsze tego ubrania jest mało – śmieje się mój rozmówca.

Specjalny bonus

Inny klient klubu mówi, że często tancerki mają jedynie naklejone małe kawałki czarnej taśmy na biust. Ale nie zasłania ona za dużo. – Pozostawia małe pole do wyobraźni – puszcza oko 40-latek, z którym rozmawiam.

Czy w takich miejscach klient może liczyć na coś więcej niż tylko pokaz taneczny? – To plotki, a może obietnice podsycane zresztą przez same dziewczyny. Mówią, że jak się więcej zamówi, więcej wypije, więcej zapłaci to można liczyć na specjalny „bonus”. Ale nigdy nie słyszałem, żeby komuś się to udało. Są wprawdzie pokoje z pokazami prywatnymi, które są dodatkowo płatne, ale z tego, co wiem to wszystko – opowiada mi klient klubu.

Nieoficjalnie jednak wiadomo, że w niektórych klubach są specjalne pokoje, w których tancerki za dodatkową opłatą spędzają czas z mężczyznami.

– Niech się pani domyśli, co tam się dzieje – kwituje inny klient.

W czerwieni

Jak wygląda w środku taki klub? Jest ciemno. Dominują w nim czerwone kolory i skórzane kanapy. Wnętrze ma sprawiać wrażenie ekskluzywnego i zapewniać poczucie anonimowości.

– Jak wchodzę na salę, po lewej stronie jest bar i stoliki oraz tańczące dziewczyny – opowiada jeden z klientów takiego przybytku.

Wszędzie jest monitoring, Dziewczyny, podobnie jak cały personel, są pilnowane. Sprawdzane są nawet SMS-y, jakie wysyłają. Niczego nie da się ukryć.

– Jak znalazłam portfel wypchany grubą kasą to musiałam go podnieść do góry, otworzyć i pokazać do kamery co jest w środku. Żeby nikt nie pomyślał, że coś zginęło. Tak samo musiałam robić z prezerwatywą, niezależnie czy była użyta czy nie. I z każdym innym znalezionym przedmiotem – wspomina była barmanka jednego z takich klubów.

Rozmowa z rekruterką

Taniec na rurze to najważniejsza część programu. Pokazy odbywają się cały czas. – Tancerki się wymieniają, ale nigdy nie ma sytuacji, że jakaś rura stoi pusta. Za dodatkową opłatą można skorzystać z prywatnego pokazu – opowiada jeden z moich rozmówców.

Aby poznać więcej szczegółów i przyjrzeć się, jak wygląda taki klub „od kuchni” udaję się do jednego z nich pod pretekstem rozmowy o pracę. Wchodzę do środka. Jest dość ciemno, dominują czerwone kolory. Od razu przy wejściu znajduje się szatnia, którą obsługuje potężny ochroniarz. Już od wejścia oślepia mnie czerwone światło. W oczy rzuca się rura, a na niej roznegliżowane tancerki ćwiczące do pierwszego pokazu. W środku spotykam kilku klientów, którzy czekają. Wchodzę do mniejszej sali, która jest dostosowana do specjalnych, prywatnych pokazów.

– U nas można pracować na cały etat, pięć dni w tygodniu albo trzy dni w tygodniu i to praca na pół etatu – od razu wyjaśnia mi rekruterka.

Jest promocja

Struktura klubu jest podzielona. Dział klubowy składa się z kelnerek, barmanek i tancerek. Nad nimi czuwa menadżer klubu i ochrona. Każdy z klubów ma swój dział promocyjny. Jego częścią są tzw. promotorzy, którzy zapraszają do klubu. A bez zaproszenia klienci wejść do środka nie mogą.

– Promotor pracuje na zewnątrz. Musi być aktywny. Nie potrzebujemy słupów soli, którzy wyciągają rękę z ulotką. Tylko potrzebujemy takich osób, które skutecznie zachęcą do skorzystania z naszej oferty – podkreśla rekruterka.

Promotorzy przede wszystkim informują o promocjach na alkohole. A nie są one tanie w takich miejscach. Za kieliszek wódki zapłacimy od 24 zł, za piwo od 26 zł, a za butelkę whisky ponad 300 zł.

Promotorzy są pod stałym monitoringiem. Muszą się poruszać tylko w zasięgu kamer. Nie jest tak, że mogą zapraszać każdego. Panowie muszą być powyżej dwudziestego pierwszego roku życia. Obcokrajowcy mogą być młodsi – wystarczy, że mają 18 lat. Zapraszani są głównie ludzie pijani lub podpici. Promotorzy mają za zadanie również mocno flirtować.

Praca

Klientami klubów bywają też biznesmeni, czy tzw. osoby „rozpoznawalne”. Dlatego personel przede wszystkim stawia na dyskrecję. – Można tu spotkać wiele osób. Na pewno są to mężczyźni żonaci, w różnym wieku. Młodzi przychodzą głównie na wieczory kawalerskie – dowiaduję się od jednego z klientów.

Jak wygląda praca w klubie? – Grafik ustala się z menadżerką z tygodniowym wyprzedzeniem. Jak już się w niego wpisujesz, oczekujemy, że się pojawisz. Wymagana jest także dyspozycyjność weekendowa – podkreśla rekruterka. I dodaje, że trzeba dużo mówić do klientów. Otwartość to podstawa.

– Czasem trzeba się namęczyć bardziej, czasem mniej, żeby zarobić. To zależy od tego, jaką jesteś osobą – kwituje rekruterka. I informuje mnie, że zostałam przyjęta do pracy…

Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
oceniany
najnowszy najstarszy
Inline Feedbacks
View all comments
Kaja
Kaja
5 lat temu

Artykul na poziomie portali plotkarskich bazujacy na polprawdach. Zadnych rzetelnych informacji co zarowno klienci jak i pracownicy dostrzegaja od razu.