Kibice dzwonili i chcieli zrobić rezerwację dla grupy 8 czy 16 osób. Mało tego! Dzwonili i od razu mówili, że chcieliby już podnośnik na cały sezon – przyznaje Artur Bieniaszewski, szef firmy AB Trans, która wynajmuje podnośniki koszowe kibicom żużla w Lublinie. Podniebny Sektor AB będziemy mogli zobaczyć przy Z5 już w niedzielę (18 kwietnia) o godzinie 19:15, gdy Motor Lublin zmierzy się z Betard Spartą Wrocław. O ile oczywiście pogoda pozwoli.

Od zawsze wiadomo, że Lublin to żużel, ale nikt się chyba nie spodziewał tego, że powstanie tak duży podniebny Sektor AB. Jak to wszystko się zaczęło?

– Zanim wpadliśmy na pomysł podnośników to z grupą przyjaciół chodziliśmy na żużel. Jednak ze względu na brak możliwości zakupu biletów postanowiłem, że udostępnię podnośniki. Najpierw pojechaliśmy za rzekę na teren, który był ogólnodostępny. Rozstawiliśmy się tam na pierwszy mecz. Na kolejny dogadałem się już z właścicielem gruntu obok stadionu, który mi go udostępnił. Tam miejsca już było znacznie więcej. Tak to się zaczęło. Ludzie zobaczyli wtedy, że możliwości podnośników można wykorzystać i zaczęli do nas dzwonić. Później już co mecz dostawialiśmy więcej, więcej i coraz więcej podnośników, aż w końcu było ich 33. Mieliśmy jeszcze parę maszyn, ale nie było już na nie miejsca.

Pierwszy raz podnośnik pojawił się od ulicy Rusałki. Po tym meczu kibice podłapali pomysł i rozdzwoniły się telefony?

– Dokładnie tak! (śmiech) Gdy pojechaliśmy na pierwszy mecz to właściwie taką grupką znajomych. Dla nas nie było to nic nadzwyczajnego, dziwnego czy nowego. Na tym podnośniku wtedy był mój syn, pracownik, kolega i jego żona. Dla nas to normalne, że można je wykorzystywać do różnych celów. Kwestia tylko parkingu czy placu.

Jak wygląda żużel z wysokości 20, 30 metrów?

– No bardzo dobrze! Jak się siedzi na stadionie to jest bliskość zawodników, motocykli. Jak nie było jeszcze obostrzeń i kibiców było o wiele więcej na stadionie, to klimat jest niesamowity. Widać nawet po zdjęciach, że widoczność jest bardzo dobra. Wszystko słychać, czuć także zapach, ale tutaj dochodzi ta wysokość, która na pewno potęguje wrażenia. Niektórzy twierdzą nawet, że lepiej im się ogląda na podnośnikach niż na stadionie.

Pan sam jest kibicem Motoru. To bardzo ciekawa inicjatywa, gdy kibic robi coś dla innych kibiców i rozumie, jak ważne jest dla nich, by móc zobaczyć ten mecz na żywo.

– Dla mnie to nie jest żaden wyczyn. Mam w sumie 40 podnośników, które pracują codziennie. Wiadomo, że niektóre są w serwisie, a inne na tak zwanym zapasie. Udostępniłem ludziom możliwość oglądania meczy, ale to dla mnie jest bardzo fajne, bo im więcej podnośników i ludzi, tym większa satysfakcja. Reklama? No nie spodziewałem się w ogóle, że pójdzie to na taką skalę i w świat.

Chyba ciężko będzie teraz to przebić, bo w innych miastach nie ma parkingów przed stadionami i miejsc na takie podnośniki.

– W Lublinie jest taka fajna działka, mojego kolegi, z którym współpracujemy. Ludzie, którym je udostępniam to są w większości moi znajomi, albo znajomi znajomych. Ogranicza nas jedynie plac i pojemność koszy. Łącznie, w podnośnikach zmieści się około 80 osób (wliczając w to obsługę). Dzwoni mnóstwo osób, nie tylko z Lublina. Dzwonili z Wrocławia, bo chcieliby przyjechać i takich telefonów miałem już kilka. Podnośniki mają jednak ograniczony udźwig. Do jednego zmieszczą się dwie osoby, a do drugiego trzy. Do jeszcze innego 4 czy 5. Obecnie, nawet jakbym miał mnóstwo podnośników to wszystkie byłyby zajęte. Jeden znajomy zadzwonił dwa miesiące temu i zamówił podnośniki dla 16 osób, drugi zadzwonił i chciał na 8. To są już całe grupy ludzi, a nie pojedyncze osoby. W tamtym tygodniu dzwoniliśmy w celu potwierdzenia rezerwacji i oczywiście każdy podtrzymał chęć wynajmu. Mało tego! Chcieli od razu na cały sezon zarezerwować! (śmiech) Niestety nie można sobie tak zabukować, ponieważ chcemy być fair wobec każdego kibica i nie wiemy co będzie za dwa czy trzy tygodnie. Niektóre obostrzenia wchodzą, a inne są zdejmowane. Nie wiemy co będzie, ale planujemy cały sezon kibicować. Kibiców będziemy jednak zbierać z meczu na mecz. Kończy się jeden, a dzień po zbieramy już zamówienia na kolejny. Oczywiście już teraz dzwonią i chcą zarezerwować podnośnik na kolejny.

Nawet gdyby wpuścić na stadion 100 procent kibiców miejsc byłoby za mało. Myśli pan, że podniebny sektor AB zostanie z nami już na przyszłe sezony?

– Bardzo bym chciał. Wspieramy żużel, jak możemy. Myślę, że przy takiej sytuacji, jak jest teraz ten doping będzie fajny nie tylko dla zawodników, ale i miasta. Będzie fajny nawet dla tych kibiców, którzy będą przed telewizorami, bo zapewnimy efekty dźwiękowe i dymne. To forma bardzo ciekawa w obecnych czasach. Oglądałem niedzielny mecz (Motor Lublin-Stal Gorzów – przyp.red.) i doping leciał z głośników. To jednak nie jest to samo, co gdy będziemy na żywo na podnośnikach wspierać naszych.

Ile podnośników zobaczymy w niedzielę?

– Nie powiem tak dokładnie, ale na pewno powyżej 30. Czy to będzie 33 czy 35 w tym momencie nie wiem, bo kilka jest na robotach i nie wszystkie mi zjadą. W sumie mamy ich 40 sztuk. Wcześniej ludzie nie dostrzegali podnośników. A po zeszłym sezonie, gdy jechał samochód oklejony reklamą podnośników to ludzie mówi, że o jedzie podnośnik i pokazywali to palcami. Każdy zwracał później na nie uwagę (śmiech). Dopóki będę mógł będę wspierał żużel i udostępniał podnośniki. Są w Lublinie tacy zagorzali kibice, którzy jak by nie dostali podnośnika, to by weszli na drzewo. Nie ma u mnie piwa i kiełbasy, bo musi być bezpiecznie i nikt po alkoholu nie wejdzie na górę. Niektórzy kibice oferują takie kwoty za te podnośniki, że się wręcz przebijają cenami. Ale oczywiście nie będę podbijał ceny, bo nie zależy nam na pieniądzach.

AB Trans wspiera również akcje charytatywne. Ostatnio można było wylicytować podnośnik w ramach wsparcia Ninki Słupskiej.

– Nie chcę w tym momencie zdradzać szczegółów, bo to ma być niespodzianka. Myślę, że zaskoczymy bardzo wiele osób. Pokażemy że tak jak sezon wstecz, teraz też wspieramy takie inicjatywy. Była u nas też Pani Kasia Bujakiewicz, z którą nagraliśmy klip promujący licytacje dla Niny. Zwycięzca wylicytował miejsce na podnośniku za 500 zł i bardzo możliwe że obejrzy mecz w towarzystwie Pani Kasi. To co możemy, to dajemy od siebie. Mamy niespodziankę i chcemy żeby wiele osób dołączyło do pomocy. Myślę, że będzie niezła pompa. Będzie głośno o Lublinie i o Motorze, a przecież wszystkim o to chodzi. Żeby było głośno.

Fot. Dominika Polonis/Archwium

Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
oceniany
najnowszy najstarszy
Inline Feedbacks
View all comments
Adaś
Adaś
2 lat temu

Obcy ludzie wpłacali na Ninkę anonimowo po 2000 i więcej a tu raptem kosz za 500 zł udostępnił i się lansuje jak to działa charytatywnie .Chłopie poczucia obciachu nie masz …

P AB
P AB
2 lat temu
Reply to  Adaś

Drogi Adasiu, zanim napiszesz komentarz który sięga dna, może pierwsze rozeznaj się w temacie 😉 Z Sektora na zbiórkę dla Niny popłynęła suma grubych kilku tysięcy zł. Mam nadzieję że chociaż w 1/10 wsparłeś zbiórkę tak jak my. Nie rób obciachu następnym razem takimi komentarzami😉