Minął już rok, odkąd wraz z mężem zamieszkaliśmy w Lublinie. Pokochałam to miasto od pierwszego wejrzenia: i jego Stare Miasto z wąskimi, krętymi uliczkami, nasiąkniętymi historią, pięknymi kamienicami, w które można wpatrywać się godzinami; i jego otwarte przestrzenie z wielką obfitością nieba (mam już niezłą kolekcją zdjęć wschodów i zachodów słońca, a również chmur).

Uwielbiam też cicho płynącą rzekę, spowitą w poranne mgły. W Lublinie lubię nawet wieczorne korki na rondach, kiedy reflektory setek samochodów, światła drogowe i latarnie uliczne tworzą niesamowicie czarujące widowisko świetlne.

Niezmiennie zachwyca mnie Zamek Lubelski, który znajduje się prawie w samym sercu Lublina. Inne miasto muszą go zazdrościć lublinianom. Na wzgórzu zamkowym można zobaczyć posąg siedzącego lwa, trzymającego w łapie opartą o ziemię tarczę z herbem… Lwowa. Trudno go nie zauważyć, szczególnie jak po raz pierwszy przybywasz do Lublina autobusem i wjeżdżasz na dworzec PKS. Bo nie byłabym szczera, twierdząc, że rozkoszując się życiem w mym ukochanym Lublinie, nie wzdycham za Lwowem. Bo tęsknię za nim i zawsze raduje mnie, kiedy napotykam tu na coś, co ma związek z miastem Lwa.

Ciekawa jest sama historia tego pominika. Otóż ten lew z tarczą jest różniącą się w niewielkich szczegółach kopią rzeźby sprzed Panteonu Chwały na Cmentarzu Łyczakowskim.
Do realizacji pomnika, odsłoniętego 10 czerwca 1995 roku, doprowadził lubelski oddział Towarzystwa Przyjaciół Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich. Figurę lwa, wzorowaną na lwowskim oryginale autorstwa Józefa Starzyńskiego z 1930 roku, wykonał Witold Marcewicz.
A oto słowa aktu erekcyjnego budowy pomnika: „Na wieczną chwałę Miastu Zawsze Wiernemu, przez sześć wieków związanemu z dziejami i losami Polski — dla utrwalenia dziedzictwa Polaków żyjących we Lwowie i na Kresach… poświęcony został kamień węgielny pod Pomnik — symbol Miasta Lwowa oraz wmurowana urna z ziemią z Cmentarza Orląt Lwowskich…”.

Warto też dodać, że Lublin i Lwów są związane „Umową partnerską” ze stycznia 2004 roku, o czym mówi jedna z tabliczek w miejskim Ratuszu. A jednak więzi między miastami są o wiele starsze! I chyba właśnie to potwierdza dawna nazwa dzielnicy Kalinowszczyzna, która nazywana była Przedmieściem Lwowskim. Tędy przebiegała kiedyś główna droga do Lwowa. A dziś jako wspomnienie o tamtych czasach jest ulica Lwowska. A ja codziennie, jadąc do pracy lubelską ulicą Lwowską, wspominam o mym rodzinnym mieście…

PS. Znaleźliśmy także w Lublinie restaurację „Lwów” ;)

Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
oceniany
najnowszy najstarszy
Inline Feedbacks
View all comments
Anna
Anna
5 lat temu

Z tym zachwycającym zamkiem to bym nie przesadzała 😉 Szkoda, że nie znamy powodów decyzji o zamieszkaniu w Lublinie. Mnie to ciekawi. Mam nadzieję, że dobrze się tu mieszka Pani Jarynie i jej mężowi.