Radio, telewizja, prasa, internet – media masowe stanowią ważny element naszej kultury. Pozwalają nam widzieć świat, do którego nie jesteśmy w stanie dotrzeć sami. Jednak co się może stać, gdy przekaz, który dostaniemy będzie „jedynym słusznym”? O mediach i ich roli w społeczeństwie opowiada dr Ilona Dąbrowska z UMCS.

Media to czwarta władza. Czy to nadal aktualne?

ID: Media mogą budować potęgę i mogą niszczyć – tak w kontekście jednej osoby, jak i grup, przedsiębiorstw czy partii politycznych. Dlatego istotne jest z jednej strony przestrzeganie etyki dziennikarskiej, a z drugiej poszanowanie prawa, niewywieranie nacisku na dziennikarzy, tworzenie komunikatów medialnych zgodnie z prawdą, unikanie manipulacji i propagandy.

Media odgrywają też ogromną rolę w przypadku sytuacji kryzysowych. Dotyczy to zarówno mediów tradycyjnych jak i tzw. nowych mediów – tj. internetu. Niewiele osób wie, że podczas powodzi w 1997 roku, w Polsce powstał swoisty prototyp serwisów społecznościowych. A stało się to za sprawą stworzonego wtedy systemu pozwalającego na wymianę treści SMS, który miał służyć pozyskiwaniu informacji na temat osób potrzebujących pomocy. Tego typu praktyki wzmacniają struktury społeczne, budują demokrację, pozwalają nieść faktyczną i realną pomoc.

Czy myśli pani, że w mediach pojawia się za dużo propagandy? Czy to jeszcze treści opiniotwórcze?

ID: Propaganda rozumiana jako działania polityków lub elit, zmierzające do ukształtowania określonych poglądów nigdy nie jest zjawiskiem pozytywnym. Niesie szereg zagrożeń i obniża poziom dyskursu. Ale sama propaganda może przybierać różne oblicza, od transmisji wystąpienia danego polityka, przez emisję ocieplającego wizerunek wyreżyserowanego wywiadu, aż po stosowanie sprytnie wplecionych do wypowiedzi haseł czy tzw. „pasków grozy”.

Niestety w ostatnich latach stajemy się świadkami stosowania coraz to szerzej zakrojonych działań propagandowych. Stosowane obecnie techniki stają w sprzeczności z etyką dziennikarzy, dla których praca nie powinna być tylko aktywnością zawodową a misją. W stacjach telewizyjnych pojawiają się aktorzy, którzy odgrywają role ekspertów, świadków czy ofiar. Dziennikarze tworzą materiały, w których preparują i kreują rzeczywistość. Materiały wideo montowane są w służbie danej tezie.

Oddalamy się od debat publicznych, rzetelności i obiektywizmu. Jeśli zaś chodzi o treści opiniotwórcze, to choć z założenia powinny one charakteryzować się neutralnością, nie zawsze ta zasada jest przestrzegana. Tyczy się to także prasy. Dlatego tak ważna jest świadomość aktualnych praktyk medialnych i krytyczne podejście do prezentowanych treści.

Dr Ilona Dąbrowska/ Fot. Aleksandra Waśkowicz

Czy manipulacja w mediach to dzisiaj częste zjawisko?

ID: Niestety coraz częstsze. Zadziwiające jest to, że mimo znanych nam z historii praktyk propagandowych, i jednoznacznej negatywnej oceny wobec cenzury i praktyk manipulacyjnych, nie dostrzegamy obecnego problemu nierzetelności dziennikarskiej. Ta z kolei staje się coraz powszechniejsza, zarówno w prasie, stacjach telewizyjnych, jak i – a może przede wszystkim – w internecie.

Żyjemy w czasach rewolucji cyfrowej, a nasze społeczeństwo aspiruje do bycia określanym jako społeczeństwo informacyjne. Tymczasem karmimy się niesprawdzonymi treściami publikowanymi przez anonimowych internautów, bezkrytycznie przyjmujemy serwowany nam przez telewizję obraz świata. Mamy problem z odróżnieniem informacji od opinii, a często zwyczajnie nie chcemy tej różnicy zauważyć.

To dlatego coraz częściej spotykamy się z narzucaniem poglądów niczego nieświadomym widzom?

ID: Tego typu praktyki pojawiały się i w przeszłości. Dzisiaj jednak, z jednej strony tempo życia i brak czasu na weryfikację treści, a z drugiej – brak edukacji w zakresie mediów i bezkrytyczne do nich podejście, powodują że społeczeństwo jest bardziej podatne na takie komunikaty. Ileż prościej jest otrzymać gotową wizję świata, niż samemu decydować o tym co jest właściwe, a co nie. Ilu z wyborców czyta programy partii politycznych przed pójściem na wybory? Dużo łatwiej jest włączyć telewizor i na podstawie prezentowanych w danej stacji treści podjąć decyzję. Tymczasem koncerny medialne doskonale zdają sobie sprawę ze swojego wpływu na opinię publiczną. Tę świadomość mają także politycy. Nie bez powodu media wciąż są określane przecież mianem czwartej władzy.

Jakie oblicza przybiera ta współczesna manipulacja?

ID: Bardzo różne. Wspomniałam o dziennikarstwie śledczym – niestety nawet w tym obszarze nie brakuje i złych praktyk – naciągania faktów, tworzenia materiałów pod tezę, czy agresywnych prowokacji. Jakiś czas temu wszyscy zachłysnęliśmy się możliwościami internetu. Cudowny wynalazek wypluwał nam setki odpowiedzi na każde pytanie. Traktowaliśmy sieć jako studnię wiedzy bez dna. Dziś wiemy, że nie ma jednego internetu, a funkcjonujące w wyszukiwarkach algorytmy decydują za nas, o tym co za chwilę przeczytamy lub zobaczymy. Tak działa bowiem zjawisko bańki informacyjnej

Co to takiego?

ID: W wielkim skrócie, mechanizm ten polega na „dopasowywaniu” internetowych treści względem naszych poprzednich zachowań w sieci. Jeśli szukała pani w internecie butów, przez najbliższy czas proszę spodziewać się reklam obuwia. Jeśli szukała pani informacji o partii X, w przyszłości właśnie poczynania tej partii będą pani serwowane w pierwszej kolejności. Systemy tworzą nasze wirtualne profile, a algorytmy niczego nie zapominają. Tym samym widzimy zaledwie część treści, do których moglibyśmy dotrzeć. Bańka informacyjna zamyka nas w kręgu informacji dla nas „wygodnych”, treści które lubimy, inicjatyw które popieramy. Jest nam w tej bańce miło, jednak tracimy perspektywę i często także kontekst.

Kolejna pułapka związana jest z tak zwanym dziennikarstwem obywatelskim. Jeszcze do niedawna wydawało nam się, że jeżeli dana treść np. nagranie zostało opublikowane przez naocznego świadka, z całą pewnością jest prawdziwe. Tymczasem w sieci coraz częściej pojawiają się deep fake’i – doskonale spreparowane nagrania, w których niemal niemożliwe staje się odróżnienie prawdziwego nagrania od cyfrowo spreparowanego. Mając do dyspozycji tego typu narzędzia, manipulacja informacjami wchodzi na zupełnie inny poziom. Okazuje się zatem, że paradoksalnie w epoce informacji, największym problemem staje się dotarcie do prawdy.

Jak zatem powinny funkcjonować wolne media i czy to jeszcze możliwe?

ID: Media to jak wiemy środki masowego przekazu, kiedy zatem mówimy o wolnych mediach, myślimy o niezależnych środkach masowego przekazu. Tylko niezależnych od kogo lub czego? Na czym dokładnie ta niezależność miałaby polegać? I tu zaczyna się problem. Część społeczeństwa wolność mediów rozumie jako nieograniczoną wolności wypowiedzi, tj. zezwolenie na prezentowanie np. treści bardzo brutalnych, kontrowersyjnych, wulgaryzację języka itd.

W tym ujęciu oczywisty staje się nasz sprzeciw. Nie chcemy mediów zbrutalizowanych. Pragniemy otrzymywać informacje prawdziwe, potwierdzone, rzetelne i pełne. Co zatem kryje się pod określeniem wolne media? Wolność w rozumieniu ich niezależności wobec określonych grup interesów. Aktualnie w kontekście polskich mediów, główny dylemat stanowi określenie granic ingerencji władzy. Wolne media są składową częścią demokracji, niektórzy twierdzą wręcz, że wolne media bez demokracji nie istnieją, a demokracja nie istnieje z kolei bez niezależnych mediów. Znaleźliśmy się dzisiaj w momencie kiedy coraz częściej zadajemy pytanie nie o to, jak powinny funkcjonować wolne media, tylko raczej: dlaczego tak ważne jest, aby istniały.

Na części naszej wschodniej granicy wprowadzono stan wyjątkowy. Dziennikarzom zabroniono wstępu na objęty nim teren, a obywatele znają sytuację tylko ze słów rządu. To komfortowa sytuacja?

ID: W tym przypadku mamy problem związany z brakiem informacji i wprowadzaniem chaosu informacyjnego. Nie otrzymując wiadomości na temat danego wydarzenia, zwyczajnie nie mamy świadomości, że ono się dzieje. Skoro o nim nie wiemy – nie reagujemy. Nie wiemy, że komuś dzieje się krzywda, nie wiemy, że ktoś potrzebuje pomocy itd. Jeżeli pustkę informacyjną zaczynają wypełniać narracje ksenofobiczne, nie trudno jest domyślić się jakie nastroje zaczną panować w społeczeństwie. Dlatego m.in. tak ważna jest praca dziennikarzy śledczych i programów interwencyjnych – ale w pierwszej kolejności muszą mieć oni możliwość pracy.

Na Węgrzech nie ma już prawie żadnych niezależnych mediów. Jaki jest tego efekt?

ID: W sytuacji istnienia jedynie mediów sterowanych centralnie, zostajemy z jednym, niepodlegającym dyskusji przekazem. Stajemy się bezbronni, pozbawieni prawa głosu i sprzeciwu. To komfortowa sytuacja dla obozu rządzącego. Brak głosów krytyki, brak konfrontacji, brak protestów. Podczas drugiej wojny światowej Josef Goebbels uznał film za idealny środek przekazu, który znakomicie posłuży celom propagandowym. Dzisiaj narzędzi, które mogą zostać wykorzystane w ramach propagandy jest znacznie więcej i choć w pierwszej kolejności myślimy tu o internecie, to jak się okazuje także media tradycyjne są do tego wykorzystywane. Monopol w zakresie mediów to sytuacja wręcz wymarzona. Taki stan rzeczy jest jednak daleki od norm demokratycznych.

W Polsce władza chciała wprowadzić ustawę, tzw. lex TVN. Czy można to uznać za krok ku temu, żeby wolne media przestały istnieć również w naszym kraju?

ID: Z całą pewnością był to kroku ku utrudnieniu funkcjonowania stacji, która prezentuje treści, delikatnie mówiąc niewpisujące się w wizję obrazu świata partii rządzącej. Wokół ustawy pojawiało się bardzo wiele spekulacji. Finalnie jak wiemy, TVN otrzymał przedłużenie koncesji, co było zresztą nieuniknione, gdyż struktura stacji jest w pełni zgodna z obowiązującym prawem polskim. Dobrze, że w kontekście tych działań, w przestrzeni społecznej pojawiły się dyskusje na temat wolności mediów, a problem ingerencji władzy w sferę medialną został dostrzeżony także na arenie międzynarodowej.

Wynik dotychczasowych zakusów jest jednak taki, że KRRiT stworzyła uchwałę w której stwierdziła, że TVN narusza prawo, a chwilę później przyznała koncesję. Ale warto dodać, że to nie pierwsze działanie tego typu. O tym jak wrażliwe jest ucho aktualnej władzy przekonali się redaktorzy radiowej Trójki, gdzie piosenka Kazika Staszewskiego pt. „Twój ból jest większy niż mój” wywołała lawinę zwolnień i zmian, w efekcie których (czego nie przewidziano) mamy na rynku medialnym dwie nowe stacje radiowe.

A co z prasą? Czy na tym rynku widać zapędy, by ingerować w wolne media?

ID: Mówimy o przejęciu przez polski koncern naftowy Orlen niemieckiego koncernu Polska Press, co miało miejsce w grudniu 2020 roku. Tym samym przejęto wydawnictwo posiadające 20 z 24 wydawanych w Polsce dzienników regionalnych, blisko 120 tygodników lokalnych oraz 500 witryn internetowych. Ta transakcja to dostęp do blisko 17,5 miliona użytkowników portali internetowych. Proszę wyobrazić sobie tę skalę. Przejęcie w tym przypadku oznacza przyjęcie pod państwową kontrolę – tutaj chyba dodatkowy komentarz jest już zbędny. Wszystkie te działania są przykładami na to, jak daleko są w stanie posunąć się konkretne ugrupowania polityczne, by utrzymać władzę.

ILONA DĄBROWSKA

adiunkt w Katedrze Dziennikarstwa w Instytucie Nauk o Komunikacji Społecznej i Mediach, na Wydziale Politologii i Dziennikarstwa Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie.

  • Wywiad ukazał się w listopadowym numerze magazynu Lubelski.pl Premium
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments