Profesor Marek Kosmulski z Politechniki Lubelskiej od ponad 50 lat zbiera etykiety od serów, zarówno tych polskich, jak i zagranicznych. W swojej kolekcji ma już około 160 tysięcy różnych etykiet. Właśnie ukazała się też książka naukowca zatytułowana „Atlas serów polskich. Producenci i nazewnictwo serów w latach 1948-2019”.

Profesor nauk chemicznych, pracownik naukowy Wydziału Elektrotechniki i Informatyki Politechniki Lubelskiej Marek Kosmulski, etykiety od serów zaczął zbierać w 1968 roku.

– Ważną dla mnie datą jest 1973 rok, kiedy po raz pierwszy wybrałem się na giełdę kolekcjonerów do Pragi w Czechach. Po raz pierwszy poznałem kolekcjonerów, których znałem do tej pory tylko z korespondencji. Przed wyjazdem moja kolekcja liczyła około 2 tysiące etykiet, a wyjechałem z około 5 tysiącami – wspomina naukowiec.

Obecnie kolekcja Marka Kosmulskiego liczy 160 tysięcy etykiet i jest największą w Polsce. – Są to rzeczy wygrzebane z różnych śmietników, strychów, miejsc, które już nie istnieją. To pamiątki jedyne w swoim rodzaju, które udało mi się ocalić od zapomnienia – mówi.

W swoim zbiorze posiada etykiety z przełomu XIX i XX wieku. Są to etykiety francuskie. – Starych etykiet zagranicznych mam bardzo dużo. To tysiące etykiet przedwojennych, w tym również sprzed I wojny światowej. Etykiety przedwojennej polskiej nie mam żadnej, chociaż wiem, że takie istnieją – mówi kolekcjoner.

50 lat zbierania

Aby zgromadzić taką kolekcję trzeba uruchomić różne ścieżki. Marek Kosmulski kupuje sery przede wszystkim dla ich etykiet. Jest też możliwość kupienia samych etykiet, np. na serwisach aukcyjnych lub od innych kolekcjonerów.

– Kupowanie etykiet to niewielki ułamek, poniżej 1 procenta. Duża część to etykiety kupowane z serami. Jak idę do sklepu, to najpierw zwracam uwagę na te sery, których nie mam w swojej kolekcji. Obecnie na rynku jest tak dużo nowości, że w kolekcji jest ruch. Dawniej było zupełnie inaczej, tzn. w latach 60, 70, kiedy zaczynałem kolekcjonować, na całą Polskę był jeden wzór etykiety np. na ser edamski, niezależnie w jakiej części Polski. Tych etykiet było mało i zmieniały się bardzo rzadko. W związku z tym sklepy oferowały znacznie mniej, niżbym chciał. W tej chwili sytuacja jest odwrotna. Jest bardzo dużo zakładów mleczarskich i każdy ma indywidualne etykiety – wyjaśnia.

Hobbysta dużą część etykiet dostał bezpośrednio od producentów lub wymienia się z innymi kolekcjonerami.

– W Polsce kolekcjonerów jest niewielu. Za granicą jest ich więcej. We Francji mają specyficzne podejście. Dla mnie interesującym obiektem jest każda etykieta niezależnie od tego, jaki to jest ser, z jakiego kraju, z jakiej epoki. Równie mocno cieszę się z etykiet z sera, który właśnie wszedł do produkcji, jak i tych starszych – wyjaśnia profesor. –. We Francji jest bardzo dużo kolekcjonerów, ale specjalizują się w bardzo wąskich branżach. np. ktoś zbiera etykiety tylko jednej marki, jednego zakładu, fabryki lub tylko danego gatunku sera. Wówczas ta wymiana dla mnie jest trudna, bo dla mnie dostarczenie nowej etykiety dla tego kolekcjonera jest niemal niemożliwe – dodaje.

Etykiety z całego świata

Marek Kosmulski posiada etykiety z 98 oficjalnie istniejących państw.

– Bardzo rzadkie są etykiety z Malty, Indii, Indonezji. Mam ich zaledwie kilka. Posiadam okazy głównie z Europy. Spoza kontynentu mam ze Stanów Zjednoczonych, Kanady Australii, Nowej Zelandii czy Japonii. Cała centralna Afryka to biała plama. Jeśli zdarzy mi się dostać etykietę z kraju, z którego wcześniej nie miałem, to dla mnie wielkie święto. Mam też takie z wielu krajów, które już nie istnieją, np. NRD, Wolne Miasto Gdańsk – wylicza. Obecnie skłania się ku temu, żeby skupić się na serach polskich.

Atlas serów polskich”

– Od wielu lat miałem myśli, że hipotetycznie mógłby się do mnie zgłosić naukowiec, który bada sery i który chciałby moją kolekcję wykorzystać jako materiał do swoich badań. A ja jako naukowiec i posiadacz kolekcji czułbym się w obowiązku ją udostępnić. Ponadto uważam, że nikt w Polsce lepiej się na tym nie zna ode mnie. Postanowiłem więc stworzyć „Atlas serów polskich”. Od jakichś 10 lat zacząłem się specjalizować w etykietach polskich – podkreśla.

Publikacja została wydana w 2019 roku. Książka jest o serach, a nie etykietach. Podzielona jest na dwie części. Pierwsza część są to producenci serów alfabetycznie według miejscowości i wytwórcy w tych miejscowościach. Każdy producent jest reprezentowany przez jedną etykietkę. Druga część to gatunki sera, których jest ponad 600. Każdy gatunek jest opisany i zawiera informacje np. o zawartości tłuszczu, norm zakładowych czy miejscu produkcji.

W Polsce jest około 600 gatunków sera. To duże zaskoczenie, bo osoba zapytana na ulicy mogłaby raczej powiedzieć o 60. – Z tym, że nigdy 600 gatunków sera nie było produkowanych równocześnie. Jedne gatunki się pojawiały, inne znikały. Z tych wszystkich gatunków opisanych w książce około połowy już nie ma. Nie ma nawet części tych zakładów, które je produkowały – zaznacza Marek Kosmulski.

Dla kogo publikacja?

Jest już pierwsze zainteresowanie książką profesora Kosmulskiego. – Moi koledzy z Uniwersytetu Przyrodniczego otwierają od przyszłego roku akademickiego kierunek mleczarski i zamierzają tę książkę wykorzystać jako materiał dydaktyczny. Może być wykorzystana przez marketingowców. Podczas wymyślania nowego gatunku sera mogą sprawdzić w książce, czy taki już nie istniał – mówi Kosmulski. – Nie liczę, że nagle wszyscy zaczną się książką interesować. Natomiast zdaję sobie sprawę, że w najbliższej przyszłości nic podobnego nie powstanie. Były książki, które się ukazały, ale to było dość dawno. Najobszerniejsza publikacja obejmowała około 50 gatunków serów polskich. To moje hobby, które mnie bawi, sprawia radość – dodaje.

Nie jem dwa razy tego samego sera. – Staram się podchodzić do tego rozsądnie. Mam zróżnicowaną dietę. Wchodzą w nią nie tylko sery, ale też owoce czy warzywa i inne produkty. W stosunku do przeciętnego klienta serów, kupuję ich znacznie więcej. Kupuję etykietę, a ser jest przy okazji i trzeba coś z tym zrobić –tłumaczy kolekcjoner. I podkreśla, że nie je dwa razy tego samego sera. – Jak mam już etykietę, to taki ser przestaje mnie interesować – uśmiecha się.

(jus)

Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
oceniany
najnowszy najstarszy
Inline Feedbacks
View all comments
slawek
slawek
4 lat temu

Wydaje mi się, że Pan Profesor wcześniej, tzn może od przedszkola zbierał etykiety zapałczane i też miał piękny zbiór i wystawy ! mam wrażenie że ponad 50 lat temu byłem na takiej wystawie w MPIK-u na Osiedlu Mickiewicza przy ulicy Grażyny ! 🙂