Plemienny wojownik, wynaturzenie czy kolejny superbohater milioner? Nic bardziej mylnego.
Film „Czarna pantera” opowiada o następcy tronu plemienia Wakanda, T’Challi, który w momencie koronacji otrzymuje nadludzką siłę, pazury i koci spryt. Dochodzi do tego w rytuale, który do tej pory przechodzili wszyscy królowie, by bronić plemienia i dóbr, które posiadają.
Głównego bohatera miłośnicy filmów z serii Marvel mają okazję poznać w filmie „Kapitan Ameryka. Wojna bohaterów”, gdzie występuje jako prawa ręka króla T’Chaki plemienia Wakanda. Niestety dochodzi tam do zamachu, w którym król ginie.
Te informacje są podstawą do nowego filmu Marvela. Poznajemy tu rodzinną wioskę T’Challi położoną na złożach vibranium – niezwykle lekkiego metalu pochłaniającego wszelkie wibracje. Dzięki wydobywaniu go mieszkańcy żyją w dostatku i ze spokojem ducha. Drogi i bardzo rzadki materiał pozwolił rozwinąć wioskę pod względem technologicznym. Posiadają komputery o wysokiej wydajności, rozwiniętą medycynę z odbudową tkanek, czy kamuflaż całej wioski, która z lotu ptaka wydaje się być dżunglą.
Niestety jak to zazwyczaj bywa przy koronacji nowego króla – zawsze musi pojawić się postać, która również na prawo do tronu. Podzielona sporami o posiadane bogactwo Rada Starszych dopuszcza do powtórnego rytuału.
Bohaterowie filmu zmagają się z problemem, który nie ma dobrego rozwiązania. Mogą ujawnić swoje bogactwo, by pomagać biedniejszym, ale narazić swój lud na niebezpieczeństwo i kradzieże, lub dalej trzymać w tajemnicy wydobywane złoża i żyć w spokoju.