Medycyna estetyczna zaczęła w ostatnich latach rozwijać się bardzo szybko. Z zabiegów poprawiających urodę i funkcjonowanie organizmu zaczęło korzystać wielu pacjentów. O jej początkach oraz zagrożeniach, które się z nią wiążą opowiedział nam doktor Andrzej Ignaciuk, prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Estetycznej i AntiAging.

Jakie były początki medycyny estetycznej w Polsce?

Medycyna estetyczna w Polsce liczy sobie już 26 lat. W 1993 roku powstała sekcja Medycyny Estetycznej Polskiego Towarzystwa Lekarskiego, która teraz jest Polskim Towarzystwem Medycyny Estetycznej i AntiAging. Ta dziedzina medycyny zmieniła się w sposób radykalny. Na początku lat 90. ubiegłego wieku lekarzy praktykujących medycynę estetyczną praktycznie nie było. Rynek pacjentów również był dużo węższy. Dużo mniej było materiałów, sprzętu, dużo mniej wiedziano, jak poprawiać urodę, jak ją modyfikować i jak korygować defekty estetyczne. Wszystko było w powijakach. Krajami, w których w tamtych latach medycyna estetyczna najbardziej się rozwijała, były kraje basenu Morza Śródziemnego, Hiszpania, Francja, Włochy oraz niektóre kraje Ameryki Południowej.

Jak zmieniła się medycyna estetyczna na przestrzeni ostatnich lat?

Obecnie wygląda to zupełnie inaczej. W PTME mamy ponad 1700 członków, wśród których są tylko lekarze. Dziś gabinetów medycyny estetycznej jest jak przypuszczam kilka tysięcy. Teraz są setki tysięcy pacjentów, którzy korzystają z usług lekarzy praktykujących medycynę estetyczną. Dzisiaj możliwości aparaturowe i materiałowe na wykonanie bezpiecznego zabiegu są znacznie większe.

Ale są też problemy?

Mamy też swoje problemy, ponieważ coraz więcej osób, pacjentów, poddaje się zabiegom z zakresu medycyny estetycznej wykonywanym przez nie-lekarzy. Są to kosmetolodzy, kosmetyczki, którzy naszym zdaniem w sposób nieuprawniony zajmują się wykonywaniem tego typu zabiegów. Z jednej strony jest więc to bardzo bogaty intensywny rozwój medycyny estetycznej. Z drugiej strony tak samo szybko rozwijają się problemy, które są niestety elementem nieodłącznym przy zjawiskach tak szybkiego rozwoju.

Co pan sądzi o zabiegach wykonywanych przez nie-lekarzy?

Jest to absolutnie niewłaściwe ze strony osób niebędących lekarzami, żeby zajmowali się czymś co pozornie może wydawać się proste, ale do tego potrzebna jest diagnoza, wybór odpowiednich materiałów, sprzętu, pisemna zgoda pacjenta, odpowiednie wykonanie i oczywiście nierzadko korygowanie powikłań. Te etapy nie są możliwe do wykonania przez osobę bez wykształcenia medycznego oraz bez specyficznego wykształcenia z medycyny estetycznej. Dyplom z kursu, który otrzymują osoby bez wykształcenia medycznego, ma taką samą wartość jak dyplom, który da pilot samolotu swojemu koledze nie-pilotowi. Może mu się udać pilotować, ale w sytuacjach ryzykownych nie będzie w stanie sprostać nagłym problemom.

A takie się zdarzają?

Zacznijmy od podstaw. Większość gabinetów kosmetycznych to nie są gabinety lekarskie, więc nie mogą być w nich wykonywane zabiegi lekarskie, które wymagają specjalnych pozwoleń. Są też powikłania, z którymi nie-lekarze sobie nie radzą. Wszystkie są leczone przez lekarzy. To, że leczymy powikłania nasze, lekarskie, to jest logiczne i stanowi część umowy pomiędzy pacjentem a lekarzem, ale klienci gabinetów kosmetycznych czy kosmetologicznych stają się potem pacjentami gabinetów lekarskich i pacjentami, którzy bardzo często leczeni są na koszt NFZ. Czyli to co miało być na początku, nazwijmy to delikatnie, zabawą, staje się potem problemem. Jest to absolutnie niewłaściwe. Opowiadanie, że nasze stanowisko (stanowisko lekarzy) jest stanowiskiem wynikającym z konkurencji jest śmieszne. To nie jest dla nas konkurencja. To jest tak jakby powiedzieć, że ktoś może bez prawa jazdy kierować samochodem. Może mu się to udać, nawet i całe życie, ale to nie jest konkurencja dla wykwalifikowanego kierowcy z dokumentem.

Czy medycyna estetyczna to jest jeszcze pomoc chorym, potrzebującym, czy już kwestia estetyczna?

Gdyby miała pani jakiś drobny defekt estetyczny i np. odczuwała dyskomfort ze względu na to, że ma dosyć dużą różnicę między wielkością wargi górnej a dolnej, nie chciałaby pani tego zmienić? Z tym można żyć doskonale do samej śmierci, ale ten defekt może powodować u pani poczucie wycofania. Może pani odczuwać problemy z kontaktem z innymi. I właśnie tę dysproporcję będzie pani obarczać swoimi problemami. Proszę mi powiedzieć: gdyby udało się spowodować, ze górna i dolna warga będą do siebie bardziej podobne i pani zacznie z tego tytułu czuć się pewniej, to nie jest to poprawienie pani sytuacji? Nie jest to wyleczenie, ale ma to podobny do wyleczenia efekt.

Myślę więc, że jest to z jednej strony poprawianie funkcjonowania organizmu, bo jak pani jest bardziej przekonana o własnej wartości, jest pani w lepszej kondycji psychicznej, to lepiej pani funkcjonuje. Z drugiej strony jest to aspekt estetyczny.

Niestety nie każdy pacjent wymaga pomocy z zakresu medycyny estetycznej. Jak to wygląda w waszych gabinetach?

Doktor, który był słuchaczem 3-letniej Podyplomowej Szkoły Medycyny Estetycznej działającej przy Polskim Towarzystwie Lekarskim, której jestem dyrektorem od 17 lat, w ramach pracy dyplomowej zrobił badania, które pokazały, że u sporej części, chyba około 1/3 pacjentów można doszukać się problemów natury psychicznej. Nie chodzi o to, że są szaleni, ale posiadają zaburzenia, które z czasem mogą się w takie przekształcić.

To trudno wychwycić?

Dla lekarzy jest to trudne do uchwycenia podczas diagnozy. A proszę sobie wyobrazić, że taki pacjent przychodzi do kosmetyczki, która nie jest w stanie podczas diagnozy, bo takiej nie wykonuje, dojrzeć takich zaburzeń. Niestety pacjenci mający problemy natury psychicznej, często proste czy banalne, szukają rozwiązania w zabiegach natury estetycznej. Myślą, że jak coś poprawią, to wszystko się zmieni na lepsze. Niestety rzadko tak bywa, żeby ktoś ze skłonnościami do depresji miał cudowną poprawę, robiąc sobie prosty zabieg. Owszem są naukowe doniesienia, że w niektórych przypadkach depresji toksyna botulinowa ma dobry efekt.

Przyjmujecie wiele pacjentek, a jaki odsetek waszych pacjentów to mężczyźni?

Ciężko jest stwierdzić. W amatorski sposób określę, że jest to 10-15 %, co i tak jest dużym skokiem w stosunku do tego co działo się 15, 20 lat temu. Są też doniesienia, że we Włoszech nawet 1/3 pacjentów to mężczyźni. Panowie coraz częściej zaczynają zwracać uwagę na wygląd. To jest bardzo pozytywne, oczywiście, jeśli nie przybiera cech patologicznych. Medycyna estetyczna to nie tylko korygowanie, ale również starania, aby nasz organizm funkcjonował jak najlepiej.

Mężczyźni przychodzący do gabinetu lekarzy medycyny estetycznej dają wyraz tego, że dbają o siebie, o swoje zdrowie, co jest chyba z pożytkiem dla nich, dla ich partnerek, żon, co wydaje się być bardzo ważne. Może to też wynikać z tego, że kobiety przyprowadzają swoich partnerów do gabinetów, co może świadczyć o tym, że nie jest tylko ważne to, co ma się w kieszeni, jaką mają pozycję, ale też to jak wyglądamy buduje nasz obraz.

Jak określiłby pan misję lekarzy medycyny estetycznej?

Tacy lekarze powinni pamiętać, że są przede wszystkim lekarzami. Powinni być jak najlepiej przygotowanymi do wykonywania zawodu, co nie jest tak proste jak się wydaje i mieć świadomość, że mogą ludziom, pacjentom bardzo pomóc, ale niestety tez zaszkodzić. Muszą pamiętać, że robią rzeczy bardzo potrzebne, ale nie najważniejsze w hierarchii potrzeb człowieka. Powinni kierować się przekonaniem, że medycyna estetyczna może to być naprawdę godna medycyna, jeżeli jest wykonywana w sposób świadomy, pełen pokory wobec pacjenta i zgodnie z zasadami etyki lekarskiej.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments